Wpadłam na chwilę do Poznania, więc przypomnę wątek...
Hospitalizowana kotka w bardzo ciężkim stanie, o której wspominałam ostatnio, niestety nie przeżyła

Mimo wielkich starań, intensywnego leczenia, diagnostyki, kroplówek i głaszczących po łebku rąk... Była za słaba. Odeszła sama, w nocy... Strasznie przykro
Rysio - kot o którym pisałam w tym wątku:
viewtopic.php?f=1&t=111834. Swego czasu szukałam dla niego pilnie domu tymczasowego. Wiadomo było, że jest z nim źle, ale wtedy jeszcze nie przypuszczałam, że oprócz zaawansowanej grzybicy, wychudzenia i przepukliny, Rysio ma FIP

Na razie jest to stadium bezwysiękowe, więc Rysio odzyskał wolność i raz w tygodniu dostawał zastrzyki przeciwzapalne. Wszystko było dobrze, aż do zeszłego tygodnia, kiedy przepadł na cały tydzień. Zjawił się we wtorek - wychudzony, z potrzaskanym na kawałki ogonem i wielkim krwiakiem na kości ogonowej...

Albo wypadek, albo człowiek

Porażony jest nerw odpowiedzialny za zwieracz, więc Rysio od tygodnia był zatkany. Wczoraj miał lewatywę, czekamy na samodzielnego kupala, ale na razie bezskutecznie - może się okazać, że porażenie, mimo podawania leków, nie cofnie się, a wtedy...

Na razie Rysio jest markotny, obolały, apatyczny. Aż żal patrzeć...

To jest wybitnie kochany kot, bardzo chciałabym żeby mu się udało...
Jedyny pozytyw, jest taki że wypuściłam już mamę Groszków i koteczkę z dworca - tę która miała najgorszą ranę po sterylizacji. Rany się WRESZCIE zagoiły (przypomnę, że zabiegi były 11 i 15 czerwca, więc 3 tygodnie temu!).
Groszkowa kotka chodziła po podwórku zupełnie zdezorientowana, wcale nie miała ochoty tam wracać. A i ja nie miałam ochoty jej wypuszczać, bo to piękna, łagodna i w 100% domowa kotka, która zamiast dobrej opieki ma na tym podwórku talerz z rozmoczoną bułką i kawałek starej kiełbasy rzuconej na ziemię. Jeszcze się łudzę, że może jakimś cudem uda jej się znaleźć dom... Może przed zimą...

Wrzucę jej zdjęcia, jak wrócę do Łodzi.
Kotka dworcowa natomiast wpadła w sam środek remontu, który toczy się na dworcu - dokładnie w tych miejscach, w których bytują koty
A i z
adopcjami Groszków średnio idzie... Mają ogłoszenia gdzie się da, a do tej pory były 2 telefony - oba nie wzbudzające zaufania
