» Sob lis 27, 2010 0:45
Re: POMÓŻMY NURMI ODNALEZĆ GUCIA WARSZAWA
Moje kochane dziewczyny i wszyscy, którzy chcą pomóc. Bardzo dziękuję za zaangażowanie, naprawdę bardzo to doceniam...
Właśnie wróciłam z bezowocnych poszukiwań Gucia... Od 20 chodziliśmy po:
- okolicach Limanowskiego (od Korczyńskiej/Urle) - są tam dokarmiające osoby, które wiedzą o Guciu ale go nie widziały,
- po osiedlu na Idzikowskiego
- i ponownie tam, gdzie zaginął czyli Limanowskiego od Gołkowskiej/ Bernardyńska.
I nic, jeden miałk na nasze wołania, który okazał się miałkiem kota chcącego wejść z ogródka do domu. Już go dziś z resztą poznałam (tego kota), jak szukając Gucia wypłoszyłam go spod schodów. Czarnusek jednej z mieszkających tam babć.
Wszystkie alarmy dotyczące Gucia były fałszywe. Kot, którego widziano niedługo po zaginięciu Gucia na Bernardyńskiej łapiącego gołębie, to kot jednej z pań. Na Urle kot z czerwoną obróżką to kot pana ze sklepu.
Szkoły okoliczne są poobwieszane ogłoszeniami i dziś był telefon, że dzieciaki widziały kota jak Gucio, który okazał się zwykłym dachowcem. Dzwoniła także Pani, że widziała kota pod Stodołą na Batorego - nawet to sprawdziliśmy, to nie ten kot...
Pozostaje jeszcze kot przebiegający przez uliczkę na działkach na Augustówce - przy ul. Zawodzie. Niesprawdzone, bo nie znaleźliśmy kota. Dzwonił jakiś chłopak, który widział kota z odległości 10m.
Tak więc naprawdę NIKT NIE WIDZIAŁ GUCIA od momentu zaginięcia... ;(
OKOLICZNOŚCI ZAGINIĘCIA:
Gunio jest kotem z Grochowa. Mieszkamy na Wspólnej Drodze na parterze, gdzie mamy ogródek. Razem z drugim kotem Fifi Gunio to kot wychodzący, spacerujący sobie po okolicy. Na Sadybę trafił do rodziców podczas naszego wyjazdu. Nie pierwszy z resztą raz.
Wg. zeznań mamy prawdopodobnie przebiegł jej między nogami na klatkę, gdy wracała z zakupów. Następnie próbował wejść do czyjegoś mieszkania, bo drzwi od mieszkania rodziców zostały zamknięte. Został stamtąd przepędzony. Jeden z sąsiadów wygnał go z klatki. I tak ślad po nim zaginął....
Kot znalazł się na dworze, nie pierwszy dla niego raz, ale pierwszy w zupełnie nowym otoczeniu. Mógł pójść wszędzie... dosłownie wszędzie szukając Grochowa. Problem w tym, że na Grochów trzeba przejść przez Wisłę, a więc szansa jego dostania się do pradziwego domu jest nikła... Oczywiście gdzieś tam istnieje, ale patrząc na warunki pogodowe można uznać, że jest bliska zeru.
A więc gdzie mógł pójść? Gdzie go szukać?
Obszukaliśmy okolicę zaginięcia wiele razy. Łącznie z działkami przy Bernardyńskiej, gdzie dokarmia koty karmicielka. Nadzieja w ogłoszeniach. Wisza one: w okolicy zaginięcia, przy Jodłowej i Jeziorku Czerniakowskim, na Augustówce, przy górce Polski Walczącej (Bluszcańska i okolice), na Czerniakowskiej róg Gagarina, okolice kościoła przy trasie siekierkowskiej, Przy Bernardyńskiej Wodzie, Korczyńskiej, Urle i w parku na Sadybie, we wszytkich szkołach w okolicy, w lecznicach (w tym na Kosiarzy i Gagarina), na Wilanowie, na Zawadach - łącznie ok. 750 ogłoszeń w koszulkach. Obdzwonione i poinformowane schroniska i Azyle, ogłoszenia w necie... I NIC!!!! Ślad po Guciu zaginął.
Zadzwoniłam do Straży Miejskiej, aby sprawdzić zgony kotów i interwencje w okolicy - nie było. Poznaliśmy dokarmiaczy na działkach w okolicy Zawad, na Augustówce przy jeziorku, wszyscy mają w ręku zdjęcie Gucia i telefony.
Dlatego po prostu nie wiem gdzie szukać. Tam jest mnóstwo terenów działkowych, domków jednorodzinnych. A! powrzucane ogłoszenia do większości skrzynek w dzielnicy willowej na Sadybie (Goszczyńskiego, Jodłowa, ulice odchodzące od Bonifacego).
Musimy i chcemy szukać Gucia, bo czas działa na jego niekorzyść, ale GDZIE?????
Penetracja działek???
Non stop płaczę, mój partner też, ale płaczemy z bezsilności… bo nadziei nam nie brak jeszcze………
http://koty-nurmi.blogspot.com - moje kochane kociska
zapraszam serdecznie do nas!