.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 26, 2010 11:11 Re: To nie tak...

oluszka pisze:Potem znajdzie przyjaciół, którzy powiedzą, że życie czasem już jest takie do d...y, i może kiedyś się pogodzi z tym co się stało i przestanie się obwiniać za całe zło świata.


oluszko
życzę żebyś znalazła takich przyjaciół.
Ale przyjaciel to nie tylko ten, który mówi nam to, co chcemy usłyszeć.
Czasami mówi to, czego usłyszeć nie chcemy.
Bo czasami tylko tak można zrobić krok na przód.
Przyjaciel, który tylko słodzi, to fałszywy przyjaciel.

Pozdrawiam Cię oluszko, dbaj, jak umiesz i możesz o swojego przyjaciela.
Ja już raczej się tutaj nie będe odzywać,
bo się już pogubiłam.

A poza tym dowiedziałam się, że córka ma problemy ze wzrokiem i muszę się tym teraz zająć.
Czyli, że wrócić do swojego małego świata.

A przepychanki słowne są z tego co zauważyłam na porządku dziennym. Trzeba się uodpornić i robić swoje.
A i każdemu się czasem coś palnie. Co w Internecie, jako słowo pisane, ma skutki często nieodwracalne.
Kończę, bo nie mam ambicji zostać "ciotka dobra rada".
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Pt lis 26, 2010 11:12 Re: To nie tak...

pixie65 pisze:I teraz TEŻ by taką pomoc otrzymała gdyby jej na niej zależało i gdyby tylko zechciało jej się zrobić coś więcej niż rozwodzić się nad stanem swojego ducha.
Jeśli naprawdę chce się coś zrobić to szuka się rozwiązań a nie wynajduje przeszkody.
I na tym polega zasada działania tego forum - moim zdaniem.


Może własnie teraz jest ten czas że oluszka ma prawo rozwodzic się nad stanem swojego ducha?
może jest czas żeby zrozumiała?powoli to wszystko sobie poukładała w głowie?
Może warto jej dać szansę,pozwolic sie wyciszyć,odcierpieć po swojemu
dać wiarę że gdy zajdzie taka potrzeba będzie mogła na nas liczyć?

Człowiekowi w depresji bardzo ciężko sie tłumaczy

mi osobiście będzie źle gdy oluszka zniknie z forum
bedę się zastanawiać
co dzieje sie z Dziewczyną która ma pod opieką jeszcze jednego Kota
co dzieje sie z tym Kotem
i czy oluszka poradzi sobie gdy znajdzie się w podbramkowej sytuacji

Martwię sie o kota ale tez o jego opiekunkę
postarajcie sie zobaczyć coś więcej

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pt lis 26, 2010 11:15 Re: To nie tak...

Kociama pisze:mi osobiście będzie źle gdy oluszka zniknie z forumbedę się zastanawiać
co dzieje sie z Dziewczyną która ma pod opieką jeszcze jednego Kota
co dzieje sie z tym Kotem
i czy oluszka poradzi sobie gdy znajdzie się w podbramkowej sytuacji

Martwię sie o kota ale tez o jego opiekunkę
postarajcie sie zobaczyć coś więcej


Nie wiem, czemu. Ale mi też.
Gaja - ['] -09.06.2010 | Miya - ['] -05.05.2012 | Krzywy - ['] - 30.09.2012 | Niania - ['] - 19.01.2013 | Thaja - ['] - 04.02.2013 | Gaspar - ['] - 18.07.2013 | Kora - ['] - 21.06.2014
Obrazek Obrazek

Korciaczki

 
Posty: 15413
Od: Sob lip 26, 2008 19:52
Lokalizacja: śląskie

Post » Pt lis 26, 2010 11:22 Re: To nie tak...

oluszko jeszcze kilka słów do Ciebie

jeśli nie masz siły to poproś o zamknięcie wątku

ale nie uciekaj na dobre z forum
Zostań,czytaj Kocie ABC
bądź czujna ,obserwuj swojego Kota

Jesli zajdzie potrzeba to założ wątek
ja wiem że są Ludzie którzy pomogą

Nikt nie obieca Ci że zycie stanie się łatwiejsze
ani że przestaniesz szukać w sobie poczucie winy
że pogodzisz się z tym co się stało

Każdy Człowiek nosi w sobie jakis ciężar
wielu Ludzi też popełnia w swoim życiu przykre błędy względem innych

Masz Przyjaciela Buźkę
jesli trzeba to proś o pomoc dla niego

Nie zamykaj się w sobie
nie bój sie całego świata i Ludzi

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pt lis 26, 2010 11:41 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:49 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Pt lis 26, 2010 11:49 Re: To nie tak...

nie rozumiem oluszko, dlaczego zamiast powiedzieć "tak, nawaliłam, mogłam zrobić więcej, ale nie zrobiłam, postaram się jednak wyciągnąć z tego co się stało wnioski i nie powtórzyć błędu w przyszłości", ty non stop się tłumaczysz...? 8O Co się stało to się nie odstanie, ludzie popełniają błędy, ale teraz czas byś się zajęła swoim drugim kotem najlepiej jak tylko można. Więc popłacz sobie w poduszkę, poszukaj pracy i zadbaj o swojego kota bardziej niż o poprzedniego. Powodzenia.

jhet

 
Posty: 1491
Od: Wto lip 14, 2009 23:15
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 26, 2010 11:54 Re: To nie tak...

Kociama pisze:Człowiekowi w depresji bardzo ciężko sie tłumaczy

Kociamo, ja staram się być ostrożna w stawianiu diagnoz przez internet. Zwłaszcza, że nie jestem uprawnionym do tego specjalistą.

Powtórzę to, co już kiedyś napisałam: dla mnie istotne jest to, że zwierze nie jest rzeczą.
Nie jest plasterkiem na ranę, przytulanką na chandrę czy lekiem na depresję.
Zwierzę nie służy do rozwiązywania problemów, łagodzenia nastrojów czy poprawiania humoru.
Szalenie irytuje mnie nadużywanie wielkich słów o miłości do zwierząt, o wielkim sercu, o podłym świecie w którym tylko zwierzęta są czułe, wrażliwe, prawdziwe. Oraz nadużywanie terminu "depresja".
I zapewniam, że jeśli chodzi o "niemożność", "trudną sytuację" czy inne problemy - nie są to zjawiska dla mnie obce.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt lis 26, 2010 11:58 Re: To nie tak...

pixie65 pisze:
Kociama pisze:Człowiekowi w depresji bardzo ciężko sie tłumaczy

Kociamo, ja staram się być ostrożna w stawianiu diagnoz przez internet. Zwłaszcza, że nie jestem uprawnionym do tego specjalistą.
.


Nie trzeba byc specjalistą żeby pewne symptomy zauważyć

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pt lis 26, 2010 12:36 Re: To nie tak...

oluszka pisze:Nie wiem czemu się mnie i mojemu kotu tak nie poszczęściło ostatnio i dlaczego stało się to, co się stało. Ale może kiedyś się tego dowiem. Może ktoś będzie w stanie mi wytłumaczyć, jak mogłam przeoczyć jego chorobę i powie mi, że to całkiem możliwe. I nie że nie ja jedna stanęłam oko w oko w faktem, że zwierzę niespodziewanie odchodzi, a wszystko co mogę zrobić, to być przy nim, bo nie mieliśmy w tej chwili nikogo na tym cholernym świecie, by mnie i jemu pomógł.[/b]

Od dwóch dobrych weterynarzy niezależnie usłyszałam, że o ile po psie od razu widać złe samopoczucie, o tyle często bywa tak, że stan kota jest już naprawdę kiepski i dopiero wtedy pojawiają się w ogóle jakieś objawy.
Dlatego kota trzeba uważnie obserwować (co przy kocie wychodzącym jest trudniejsze) i jednak przy podejrzeniu choroby udać się do kompetentnego weta, który kota zdiagnozuje (wiem, nie jest o takiego łatwo).
Dlatego trąbi się na tym forum o konieczności badań okresowych. Kot nie powie że jest chory. Wiele osób przyznawało, że wizyta pod hasłem "panie doktorze, kot jakiś niewyraźny jest" uratowała zwierzęciu życie. Koty, wbrew rozpowszechnionym stereotypom, to delikatne zwierzęta. Ich słabym punktem są nerki i układ moczowy.
Przykład: mój kot kiedyś po prostu przestał wstawać z posłania. Diagnoza - ostre zapalenie nerek i pęcherza. O badaniach okresowych dla kota nie słyszałam wtedy. Potem się zastanawiałam, czy gdyby był wychodzący wróciłby do domu, czy zostałby gdzieś pod krzakiem, gdzie go dopadło złe samopoczucie?
Żył jeszcze 6 lat, chociaż dopiero drugi z kolei wet w ogóle chciał go leczyć...

Aby moderator zamknął wątek, musisz do niego napisać osobno, nie w wątku - link "Moderatorzy" jest u góry strony.
Trzymaj się, pozdrawiam.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lis 26, 2010 12:58 Re: To nie tak...

Kociama pisze:Nie trzeba byc specjalistą żeby pewne symptomy zauważyć

Jasne.
Od dawna zauważam jak pojęcie depresji jest chętnie wykorzystywane do tłumaczenia rozmaitych, niezbyt fajnych zachowań. I wtedy - odczepcie się wszyscy bo jestem nietykalna.
Tymczasem jest zdecydowana różnica pomiędzy chwilowym "mam dość" a regularną depresją, nie mającą często żadnego związku z mniej lub bardziej paskudnymi realiami, którą można a nawet trzeba leczyć.
Tylko, że na pewno nie przez internet.
Bo wtedy nawet wirtualne klepanie po pleckach nie pomoże.
Mało tego - może być niebezpieczne.

Jeśli więc te "symptomy" uważasz za niepokojące - może warto nakłonić oluszkę do szukania pomocy w realu.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt lis 26, 2010 13:07 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:50 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Pt lis 26, 2010 13:28 Re: To nie tak...

Ależ ja nie napisałam, że jesteś złym człowiekiem.
Kociama poruszyła kwestię "depresji" a ja się odniosłam do jej wypowiedzi.
I była to wypowiedź natury ogólnej, dlatego użyłam drobnej czcionki.

Natomiast jeśli chodzi o odpowiedzialność...
Będę pierwszą osobą, która będzie bić Ci brawo kiedy zamiast znikać z forum, zaczniesz pisać o tym, CO ROBISZ dla swojego Buźki, a nie tylko o swoich uczuciach do niego.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt lis 26, 2010 15:57 Re: To nie tak...

pixie65 pisze: [...] Powtórzę to, co już kiedyś napisałam: dla mnie istotne jest to, że zwierze nie jest rzeczą.
Nie jest plasterkiem na ranę, przytulanką na chandrę czy lekiem na depresję.
Zwierzę nie służy do rozwiązywania problemów, łagodzenia nastrojów czy poprawiania humoru.
Szalenie irytuje mnie nadużywanie wielkich słów o miłości do zwierząt, o wielkim sercu, o podłym świecie w którym tylko zwierzęta są czułe, wrażliwe, prawdziwe. Oraz nadużywanie terminu "depresja".
I zapewniam, że jeśli chodzi o "niemożność", "trudną sytuację" czy inne problemy - nie są to zjawiska dla mnie obce.

Zgadzam się z tym w całej rozciągłości. A z pewnością ja i pixie65 nie stanowimy "Kółka Wzajemnej Adoracji".
Dla porządku dodam jeszcze, że nigdy nie napisałam, że permanentnie głoduję. Gdyby tak było, już dawno oddałabym koty. "Bywałam głodna" - to troszkę co innego.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 26, 2010 17:51 Re: To nie tak...

oluszka pisze:.... Gdybym miała te pieniądze, pojechałabym z nim, jak to zwykle robiłam, gdy zachodziła potrzeba, do weta, sprawa by się wyjaśniła. Może by go dziś ze mną i tak nie było, ale opłakiwałabym go spokojnie, bez obwiniania się. Słusznego obwiniania się, podkreślam.....

Nie. Nic by to nie dało w tej fazie choroby. Problem z mocznicą jest taki, że czy się ma pieniądze, czy nie, niewiele można zrobić. Nie ma więc większego znaczenia, czy kot znalazł by się u weta, czy nie - i tak nie dozył by dnia dzisiejszego.

W rzeczywistości tylko wczesne wykrycie niedomagania i podjęcie interwencji mogło by przedłużyć jego życie. Można tylko spekulowac jak daleko w przeszłości znajduje się punkt bez powrotu. Wykrycie objawów niewydolności jest trudne i zawsze może zostać przeoczone. Niesłusznie się więc obwiniasz o jego śmierć - to była sytuacja bez wyjścia niezależnie od twoich możliwości finansowych.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 26, 2010 17:58 Re: To nie tak...

Ale co z drugim kotem, który od roku wymaga leczenia a właścicielka nic nie robi?
najszczesliwsza
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: nfd i 147 gości