Już nie wiem co o tym wszystkim myśleć!
Kocina dostał Synulox i No-spa - w zastrzykach - dostaje już 4 dni i: nie ma juz takich krwawych siusiów ale jeszcze trochę się napina. Lekarz nie zlecił żadnych badań, bo to "charakterystyczne objawy".
Natomiast udało we własnym zakresie się zrobić badanie moczu i wyszło m. in. białko(++++) 2000 jednostek; wyższy ciężar właściwy 1080 oraz bardzo liczne kryształy fosforowo-amonowo-magnezowe. Lekarz stwierdził że to tylko potwierdza diagnozę SUK i dalej aplikuje te dwa leki. Kocina podczas badań nie ma zapchanego pęcherza nie ma też złogów w jelitach, a jednak...
Wczoraj - 4 dzień leczenia - po zastrzykach był jeszcze w miarę aktywny ale później to się zmieniło: przespał większość dnia - a wieczorem był jakby obolały bo na podnoszenie z ziemi reagował syczeniem-fuczeniem(?) Nadal sobie liże siusi..
Mam też wrażenie jakby miał lekko napuchnięte wargi okrywające ząbki(zauważyła podczas rutynowego pojenia kociny strzykawką) i jakby lekko podkrążone oczki.
Nie chce jeść karmy specjalistycznej, którą kazał stosować wet. NA moją logikę, to jeśli chory kot nie będzie jadł to będzie tylko gorzej.. Jak powiedziałam wetowi, że dałam mu kawałeczek wołowinki to dostałam ochrzan, że ma jeść specjalistyczną karmę wyłącznie!
ale wydaje mi się że specjalistycznego jedzenia (żeby mu pomogło) trzeba jeść tyle ile wynosi dobowa dawka..
Jeszcze od wczoraj jest taki cieplutki..
Kot jest agresywny i wszelkie badania i pomiary graniczą z cudem..
strasznie się boję - bo w tym roku straciłam już trzy koty...
co o tym sądzicie?