PAN STANISŁAW NIE ŻYJE-JUTRO AKCJA, PROSIMY O KCIUKI!

Tego nie wiem, ale zapytam jak będę u nich.
Tyle, że tamte okolice są naprawdę WYJĄTKOWO TRUDNE we wszystkim, jeśli chodzi o zwierzaki.
O adopcje też. I to musiałybyśmy zrobić, bo p. Stanisław nie tylko nie ma internetu, ale też,jak pisałam, nie ma prądu. Nie ma też doświadczenia w oddawaniu zwierząt do adopcji.
Ale podkreślam - z tego, co wiem, on nie jest zbieraczem zwierząt, nie działa kompulsywne. Prawie wszystkie są u niego wysterylizowane a chciałby wysterylizować dokumentnie wszystkie, ale nie ma na to funduszy...
Największy problem jest z Pusią do leczenia ucha, byłaby potrzebna operacja a na początek przynajmniej konsultacja lekarska...

Carmen201 pisze:Tego nie wiem, ale zapytam jak będę u nich.
Tyle, że tamte okolice są naprawdę WYJĄTKOWO TRUDNE we wszystkim, jeśli chodzi o zwierzaki.
O adopcje też. I to musiałybyśmy zrobić, bo p. Stanisław nie tylko nie ma internetu, ale też,jak pisałam, nie ma prądu. Nie ma też doświadczenia w oddawaniu zwierząt do adopcji.
Ale podkreślam - z tego, co wiem, on nie jest zbieraczem zwierząt, nie działa kompulsywne. Prawie wszystkie są u niego wysterylizowane a chciałby wysterylizować dokumentnie wszystkie, ale nie ma na to funduszy...
Największy problem jest z Pusią do leczenia ucha, byłaby potrzebna operacja a na początek przynajmniej konsultacja lekarska...

Zapytaj koniecznie. Przecież można im porobić ogłoszenia, a transport jakiś się znajdzie.

Planowo mam u nich być 11 - 12 grudnia, zapytam. Tam są nawet jakieś Maluchy bo jednej z niewysterylizowanych Kocic (!!! zostały jeszcze 3 Kotki, ale podobno Marisza obiecała ciachnąć), może je wyadoptować było by najłatwiej?

Dotarlam znowu. Napisalam tez pare slow, tak jak umialam, na swiatecznej juz kartce. Powiedzialam skad sie o nim dowiedzialam. Niestety 20 € tylko moglam w koperte wlozyc, ale chociaz na pare dni moze na jedzenie starczy.
Zebym mogla, jak bym chciala, to by bylo wszystko latwiejsze.

Poproszę o dane do przelewu...na priv lub na ali_bey@poczta.onet.pl. Dużo nie mogę ale myślę,że zawsze to lepiej niż nic :wink:

Dziewczyny: :1luvu:

Już piszę priv.
Żeby on tylko zawału nie dostał ze szczęścia, bo on jest taki emocjonalny Pan:)))
Jakby się udało jeszcze po nakarmieniu towarzystwa jakiś grosik uskrobać na zabieg dla Pusi...
No ale może mój pracodawca coś świątecznie sprezentuje, to jakiś wstęp będzie:)))

Bede miala watek na oku i moze kiedys znowu cos uskrobie. U mnie serce nie tylko przed swietami jest otwarte.
W ostatnich latach zbieralam czesto dla dzieci i zranionych kobiet, ale odkad jestem na miau coraz wiecej sie dla zwierzat angazuje.

Oj dziewczyny!
Czytam z wielkim wzruszeniem o Waszym zaangażowaniu się w sprawę p. Stanisława.
Super jest, najważniejsze że koty i psy mają co jeść na obecną chwilę.
Jeżeli chodzi o prąd to z mojej rozmowy wynika, że mają zadłużenie na ponad dwa tysiące.
Adopcja oczywiście wchodzi w grę, przynajmniej tych maluchów bo i je też trzeba będzie w odpowiednim czasie poddać zabiegom sterylizacji czy też kastracji. No bo wiadomo, że będą się rozmnażać, a to nikomu niepotrzebne żeby przybywało kocich nieszczęść.
A ja szykuję się już duchowo do wizyty Carmen na kutnowskich śmieciach i u p. Stanisława.
:kotek:

Ja w piatek jade do schroniska. Mam zabronione przywozic jakies futro do domu, chociaz nie mam TZ, ale dosc ludzi, ktorzy sie wtracaja.
Duchowo nastawic tez sie musialam. Tyle nie mam, zeby w pradzie pomoc. To jest duzy dlug. Nie ma on rodziny, ktora moze troszke pomoc?

Tak byłoby dużo łatwiej żyć nie będąc zależnym od innych ludzi i od finansów

Dług duży i myślę, że większy bo tam jest problem od kilku miesięcy więc to wszystko narastało.
Najgorzej jest, że tam jest trudny dojazd. Komunikacją autobusową nie dojedzie. I tak chyba się tam czują jakby byli odcięci od świata.
Wybierzemy sie razem z Carmen to i więcej będziemy wiedziały.
Ja byłam tam tylko raz właśnie ze względu na fatalny dojazd, a na pieszo nie bardzo, a i rowerem chyba nie dałabym rady :ryk:

Przedstawiam Milorda, kocur który się podoba Carmen.

Jaki on jest piekny.

Spojrzenie jak z krolewskiego domu. Chce go wziac z tamtad?
U mojej chrzestnej jeszcze pare lat temu nawet nie bylo ubikacji, tylko trzeba bylo isc za szope do wychodka. Mi to jest wszystko znane i nic obce.
Nie powinno tak byc. Jak tak trudno tam dojechac, myslisz, ze list do nich dojdzie? A tam kantor nie ma, to jak wymieni pieniadze? Ja PLN nie mialam i nie mam... Ojej, nabroilam?

Ide spac, bo czas na mnie...Dobranoc.

E, nie nabroiłaś za bardzo:)))
Kantoru w wiosce co prawda nie ma, ale w Kutnie już jest a Pan Stanisław rzadko bo rzadko (benzyna!!!) jeździ samochodem. A jak coś, to mu Sabinka z Carmen wymienią i niezbędne kociozakupy zrobią:)
Więc SecretFire kochamy Cię baaaaaaaaardzo i dziękujemy!

A Carmen to by bardzo chętnie widziała u siebie Milorda, ale się już niestety nie zmieści, bo mamy tu 3 sztuki Futra pod opieką i na utrzymaniu. Ale myślę, że Milord jest tam kochany i jest mu dobrze. Bardziej trzeba rozważyć kwestię tych Maluchów, zabiorę za sobą aparat i obfotografujemy towarzystwo:)

Chciałabym bardzo, żeby ktoś tu jeszcze wpadł i coś dorzucił, żeby zebrało się na konsultację dla Pusi...

A list dojdzie na pewno, przesyłki z jedzeniem docierały bez problemu!

Carmen, a ile na tą konsultację potrzebujecie? Może to co przesłałam zamiast na jedzenie przeznaczcie na leczenie? Mogłabym coś jeszcze podesłać ale dopiero po wypłacie, a to dopiero 10 grudnia :oops:

PAN STANISŁAW NIE ŻYJE-JUTRO AKCJA, PROSIMY O KCIUKI!

Kto przegląda forum