.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 24, 2010 18:43 Re: To nie tak...

Miscorpio pisze:Ja wiem - kot zdechł. I faktycznie trzeba było... etc. I co z tego? Po co jeszcze człowieka przydeptywać? Wczujcie się w sytuację osoby, która kota straciła.


Na tym forum koty umierają.
I co z tego? Ano to, żeby w przyszłości ten człowiek wykazał się poczuciem odpowiedzialności i inicjatywą, a nie czekał z założonymi rękami.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro lis 24, 2010 18:50 Re: To nie tak...

ossett pisze:U której z wyżej wypowiadających się osób kot przeżył od urodzenia 13, 5 roku?


Na przykład u mnie - jeden 15 lat, drugi 18.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro lis 24, 2010 18:53 Re: To nie tak...

vega013 pisze:
Greta_2006 pisze:Izka53 - rozumiem, że współczujesz naszym kotą :twisted:


Szczególnie tym kotą leczonym i trzymanym w domu.

I kastrowanym, to przede wszystkim :twisted:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro lis 24, 2010 18:53 Re: To nie tak...

Greta_2006 pisze:
ossett pisze:Zadam proste pytanie:
U której z wyżej wypowiadających się osób kot przeżył od urodzenia 13, 5 roku?

U mnie.
14 lat 8 miesięcy.


I u mnie.
Petra jest u nas od trzeciego miesiąca swojego kociego życia. W grudniu skończy 14 lat.
I powiem więcej- jest still alive i to całkiem nieźle :mrgreen:
ObrazekObrazekObrazek


_________________

marija

 
Posty: 2315
Od: Czw gru 28, 2006 22:44
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lis 24, 2010 18:59 Re: To nie tak...

Zofia&Sasza pisze:
Kociama pisze:Ja jednak uważam że było zbyt ostro
oluszka weszła na forum by napisac prawdę
napisała szczerze że zawaliła że nie zrobiła wszystkiego

Nie wygląda mi na to że chciała by ktoś głaskał ją po głowie

Wyobrażam sobie co czuje
Kiedyś dawno temu też miałam takie problemy
nikt nie chciał pozyczyć pieniędzy bo ludzie sami ledwo ciągną
rodzina absolutnie na leczenie kota nie chciała pożyczyć
wet na kreskę nie chciał leczyć mimo że miałam oczy pełne łez i czułam sie taka bezradna
zawołał ,następny proszę
kredytu nie bo za mała renta
do tej pory mam problemy z transportem do miasta do wetów


Są sytuacje w życiu potwornie trudne

takich Ludzi jak oluszka jest wielu
Kochają swoje Koty ale przychodzą chwile kiedy jest ciężko
każdy może stracić pracę
zostać bankrutem

Tak zwyczajnie po ludzku
jest przykro :(

OK dobrze, powiedzmy że rozumiem. Ale czemu, do diabła, pisze dopiero teraz, kiedy jest już za późno? Przecie4ż forumowicze już raz jej pomogli...


Nie wiem dlaczego
nie znam tej Osoby
nie wiem co spowodowało że nie prosiła o pomoc

ale staram sie nie potępiać

Czasu nie cofniemy
możemy tylko uczulic oluszkę na przyszłość
żeby wołała o pomoc gdy trzeba

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro lis 24, 2010 19:01 Re: To nie tak...

Kociama pisze:Czasu nie cofniemy
możemy tylko uczulic oluszkę na przyszłość
żeby wołała o pomoc gdy trzeba


A co ja innego robię? Wypisuję cała listę możliwości, pomysłów, które sama bym zastosowała, gdybym była w biedzie.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro lis 24, 2010 19:09 Re: To nie tak...

Kociama pisze:Ja jednak uważam że było zbyt ostro
oluszka weszła na forum by napisac prawdę
napisała szczerze że zawaliła że nie zrobiła wszystkiego

Nie wygląda mi na to że chciała by ktoś głaskał ją po głowie

Wyobrażam sobie co czuje
Kiedyś dawno temu też miałam takie problemy
nikt nie chciał pozyczyć pieniędzy bo ludzie sami ledwo ciągną
rodzina absolutnie na leczenie kota nie chciała pożyczyć
wet na kreskę nie chciał leczyć mimo że miałam oczy pełne łez i czułam sie taka bezradna
zawołał ,następny proszę
kredytu nie bo za mała renta
do tej pory mam problemy z transportem do miasta do wetów


Są sytuacje w życiu potwornie trudne

takich Ludzi jak oluszka jest wielu
Kochają swoje Koty ale przychodzą chwile kiedy jest ciężko
każdy może stracić pracę
zostać bankrutem

Tak zwyczajnie po ludzku
jest przykro :(
Kociama - jesteś wspaniałą i bardzo mądrą Osobą... Podziwiam Cię i się cieszę, że potrafisz ustawić wszystko we właściwej pozycji! :aniolek: :1luvu:

teesa

Avatar użytkownika
 
Posty: 542
Od: Wto cze 23, 2009 22:32

Post » Śro lis 24, 2010 19:16 Re: To nie tak...

To nie tak że chcę kogos ustawiac ale uczulić

Nie bądźmy az tak niesprawiedliwi

kiedy w innych wątkach broni sie starych,doświadczonych kociarzy bo nie chcą leczyć ,diagnozować Kotów i podawac karm leczniczych tylko dlatego bo maja kaprys
tu napada sie na słabszą ,niedoświadczoną Osobę
która popełniła błąd i się do tego publicznie przyznała

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro lis 24, 2010 19:28 Re: To nie tak...

.
Ostatnio edytowano Nie lis 28, 2010 12:31 przez oluszka, łącznie edytowano 1 raz
oluszka
 

Post » Śro lis 24, 2010 21:06 Re: To nie tak...

vega013 pisze:
Kociama pisze:Czasu nie cofniemy
możemy tylko uczulic oluszkę na przyszłość
żeby wołała o pomoc gdy trzeba


A co ja innego robię? Wypisuję cała listę możliwości, pomysłów, które sama bym zastosowała, gdybym była w biedzie.

Kobieto, mieszkasz w Warszawie, oluszka napisała, że na wsi. Powiedz mi, gdzie na wsi pójdzie strzyc trawnik [od tego są kozy], myć okna [to robi gospodyni dwa razy do roku], moze zaproponuj pasanie gąsek, co? Są osoby, które są w tak drastycznej sytuacji, że choćby wyszły ze skóry - nie zdobędą pieniędzy, o mentalności niektórych wiejskich [a nawet miejskich] weterynarzy nie wspomnę. Jak widać niektórzy potrafią to zrozumieć, inni - nie. Głodny sytego nie zrozumie.
Po lekturze Waszych pouczeń nie zdziwiłabym się, gdyby Oluszka już w ogóle przestała się odzywać, a juz nie daj Boże - wspominać o chorobie kota [odpukać!]
Obrazek Hexe
Obrazek Obrazek

wildhoney

 
Posty: 510
Od: Wto paź 03, 2006 11:25
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 24, 2010 21:16 Re: To nie tak...

wildhoney pisze:Po lekturze Waszych pouczeń nie zdziwiłabym się, gdyby Oluszka już w ogóle przestała się odzywać, a juz nie daj Boże - wspominać o chorobie kota [odpukać!]


Mam nadzieję, że Oluszka jednak nie przestanie się odzywać.
Na wypowiedzi osób o standardowych poglądach (takich co to z góry wiadomo co napiszą w danej sytuacji) po prostu trzeba się uodpornić. Tak jak na złośliwe wirusy.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 24, 2010 21:26 Re: To nie tak...

oluszka pisze:
Gwoli wyjaśnienia: być może źle to ujęłam i źle to zostało to zrozumiane - to co mnie tak poruszyło, to oskarżenia, które posypały się od razu, tuż po tym, jak autor zapytał co może dolegać jego kotu.
[...]
I oczywiście, nie poproszę żadnej z Was o kota, nie martwcie się. Biednym wsiokom należą się tylko koty kręcące się po wsi, rodzące się w domach kocięta, koty niekastrowane i hasające wolno po ogródkach.


Oluszko, każdego normalnego człowieka ruszy, kiedy przeczyta, że kot od kilku dni nic nie je ani nie pije, a jego właściciel - kompletny kretyn (przepraszam za określenie, samo się nasuwa po przeczytaniu tekstu tego bezmózgowca) - zamiast pędzić już drugiego dnia choroby do weta, wypisuje groźne objawy, które pojawiły się znacznie wcześniej i pyta ludzi z forum, co może dolegać jego kotu. Wybacz mi określenie, ale to naprawdę totalne kretyństwo. No niemożliwe, żebyś tego nie rozumiała.

Ze zdaniem wydzielonym z ostatniego akapitu to chyba przeholowałaś. Hmmm... a jak sobie wyobrażasz, jakie koty mamy na DT? Skąd pochodzą moi domowi rezydenci? Wszystko to "koty kręcące się" może nie po wsi, a po ulicach (chociaż nie rozumiem tego rozgraniczenia na koty wiejskie i miejskie). Filuś jest z lasu - to chyba ani wiejski, ani miejski, tylko leśny? Wedelek sporo poznaczył mi w mieszkaniu (a mocz niewykastrowanego kota to broń chemiczna!), zanim został na tyle wyleczony, że można go było wykastrować. O, Oliwka jest wiejską kotką odchowaną przeze mnie od wczesnego niemowlęctwa na butelce. Gabi została wzięta ze stacji benzynowej, a gdzie była wcześniej - nikt nie wie. Może też jest ze wsi?
Ostatnio edytowano Śro lis 24, 2010 21:38 przez vega013, łącznie edytowano 1 raz

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro lis 24, 2010 21:34 Re: To nie tak...

wildhoney pisze:
vega013 pisze:
Kociama pisze:Czasu nie cofniemy
możemy tylko uczulic oluszkę na przyszłość
żeby wołała o pomoc gdy trzeba


A co ja innego robię? Wypisuję cała listę możliwości, pomysłów, które sama bym zastosowała, gdybym była w biedzie.

Kobieto, mieszkasz w Warszawie, oluszka napisała, że na wsi. Powiedz mi, gdzie na wsi pójdzie strzyc trawnik [od tego są kozy], myć okna [to robi gospodyni dwa razy do roku], moze zaproponuj pasanie gąsek, co? Są osoby, które są w tak drastycznej sytuacji, że choćby wyszły ze skóry - nie zdobędą pieniędzy, o mentalności niektórych wiejskich [a nawet miejskich] weterynarzy nie wspomnę. Jak widać niektórzy potrafią to zrozumieć, inni - nie. Głodny sytego nie zrozumie.
Po lekturze Waszych pouczeń nie zdziwiłabym się, gdyby Oluszka już w ogóle przestała się odzywać, a juz nie daj Boże - wspominać o chorobie kota [odpukać!]


Podobno na wsi łatwiej jest zarobić niż w mieście. Przy wszelkiego rodzaju pracach polowych na przykład. Na polską wieś przyjeżdżają Ukrainki żeby zarobić i podobno dla Ukraińców jest to dobry business. Wiem, wynika z kursów walut, ale jeżeli Ukraińcy potrafią sobie załatwić pracę, to nie załatwi Polka, która jest na miejscu?

Napisz, skąd jesteś i jakie masz kwalifikacje i czy byłabyś gotowa w razie czego przez jakiś czas pomieszkać gdzie indziej (możesz na PW). Popytam znajomych.
Ostatnio edytowano Śro lis 24, 2010 21:44 przez vega013, łącznie edytowano 2 razy

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro lis 24, 2010 21:36 Re: To nie tak...

teesa pisze: Kociama - jesteś wspaniałą i bardzo mądrą Osobą... Podziwiam Cię i się cieszę, że potrafisz ustawić wszystko we właściwej pozycji! :aniolek: :1luvu:


Kociamka jest wspaniałym Człowiekiem :1luvu:

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Śro lis 24, 2010 21:37 Re: To nie tak...

"OK dobrze, powiedzmy że rozumiem. Ale czemu, do diabła, pisze dopiero teraz, kiedy jest już za późno? Przecież forumowicze już raz jej pomogli..."


Zofia, po raz (chyba) pierwszy nie zgadzam się z Tobą...
chodzi mi o wszystkie Twoje wypowiedzi, z całego topiku, znaczy.

Jest takie powiedzonko - jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył.
8)
Wydaje mi się, oczywiście, po lekturze tego całego wątku, że Oluszka raczej nie wiedziała - nie była przekonana - że dzieje się z kotem bardzo źle.
Bardzo możliwe, że podświadomie odsuwała od siebie silniejsze niepokoje (bo w perspektywnie miała sytuację, przyznajmy to, dość beznadziejną... :roll: ).
No kurczę, stało się.
Myślę że ten topik niewątpliwie miał stanowić coś w rodzaju katharsis, no dobra, jeśli tak było, to co, utopimy teraz tę kobietę?

Nieśmiało wspomnę o depresji i... nieumiejętności (jednak!) wlezienia w cudze buty, że tak powiem.
Oluszka kiedyś tam zawalczyła o swoje zwierzę na forum, tym razem albo zabrakło jej siły, albo... oceniła sytuację jako taką, że to jeszcze nie ten moment - i że to byłoby może jakieś nadużycie (bo tu tyle kotów rannych, umierajacych, zagrożonych zabiciem, a ona prosi o wsparcie dla kota który ma etap "niejadkostwa" 8) - ona w danym momencie tak to odbierała przecież...).

Nie chcę być wrednym stworem, ale trochę to całe wytrząsanie się nad kobietą wydaje mi się analogiczne do sytuacji w ktorej ktoś by napadł na Ciebie w stylu: "co to znaczy że od półtora roku nie możesz znaleźć stałej pracy, co ty dziewczyno, kpisz czy o drogę pytasz? w stolicy mieszkasz i takie rzeczy opowiadasz???!" i tak dalej.
:cry:
Doskonale rozumiem jak de facto ów rynek wygląda, zwłaszcza w Twojej dziedzinie - więc takiego kogoś czekałyby pewnie różne brzydkie wyrazy z mojej strony.
No ale takiemu komuś pewnie jego słowa wydałyby się uzasadnione w pełni. Jak się nie kręcić, plecy z tyłu.

Nota bene tyż by się można zacząć zastanawiać, czy to nie jest takie (wydaje mi się, że zupełnie nie w Twoim stylu) robienie sobie dobrze kosztem kogoś kto jest - w jakoś tam analogicznej sytuacji - słabszy ("gorszy"? w sensie: mniej operatywny) niż my. :twisted:
Mam nadzieję że się nie obrazisz... :oops:

Berek

 
Posty: 150
Od: Śro gru 31, 2008 0:12

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Maniek19, sylwiakociamama i 122 gości