.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 24, 2010 11:35 Re: To nie tak...

Zofia&Sasza pisze:I ja zadam pytanie: Kto z Was, osób tak zajadle broniących postawy oluszki, postąpiłby tak jak ona? Czy ktoś z Was dałby jej kota do adopcji? Ciekawa jestem odpowiedzi...

Zosiu, mi też nikt nie dałby kota, biorąc pod uwagę `status mojego lokalu`. :mrgreen:
[Nie mogłam się powstrzymać, nie bijcie. :lol: ]
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Śro lis 24, 2010 11:47 Re: To nie tak...

O rany! To na tym forum Czarownic tzw Miau (nie dziwię się już, że z tego co do mnie dotarło coraz więcej osób woli tylko czytać, ale broń Boże nic nie pisać) - jest gorzej z myśleniem u niektórych niż mi się dotąd zdawało!
Wygląda na to, że ktoś tu na serio rozważał możliwość odebrania Oluszce kota! :strach:

Zadam proste pytanie:
U której z wyżej wypowiadających się osób kot przeżył od urodzenia 13, 5 roku?

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 24, 2010 11:54 Re: To nie tak...

To może ja przypomnę, od czego się zaczął ten wątek:
oluszka pisze:Wczoraj w necie natknęłam się na coś co mną wstrząsnęło, na jakimś forum przejechano się po kimś jak czołgiem, oskarżając o bezduszność, bo pytał co może dolegać jego kotu. "Nie oszczędzasz na prezentach, a na kocie będziesz?!" "Zamiast kupić nowy rodzaj wędliny, zabierz czującą, cierpiącą istotę do lekarza!" itp komentarze.

Zdaje się, że to nawet nie oluszka była adresatką tego tekstu.
Po co w takim razie zakłada wątek z pretensjami do użytkowników forum miau, gdzie w ub. roku, dla innego kota otrzymała pomoc? A dla tego kota nie, bo się po nią nie zgłosiła?Uważam że to nie fair, i stąd krytyka.

Nie wypowiadałam się na temat samej sytuacji z kotem, bo nic o niej nie wiem poza tym, że kot umarł. To, co oluszka pisze o objawach, jest dla mnie bardzo niejasne. A nawet gdyby było inaczej, nikt tego kota już nie zdiagnozuje - ani w realu, ani tym bardziej przez net. Bo jest na to za późno.

Niestety, z taką niepewnością, czy kotu można było pomóc czy już nie, musi się pogodzić wiele osób, w tym ja sama. Byłam u kilku weterynarzy, były wykonane badania, USG... żadnej odpowiedzi, co dolega kotu, leczenie na oślep... i gdy wydawało się, że kot wyszedł na prostą, nagle umarł. Do dziś żałuję, że: 1) nie trafiłam do naszego obecnego weta; 2) nie znałam tego forum; 3) bardziej się nie postarałam, a na pewno mogłam; 4) ... dużo jeszcze można wpisać. Nikt nas nie uwolni od odpowiedzialności, nikt nie zapewni że na 100% już nic nie można było zrobić. I trzeba z tym żyć. :(
Dlatego, jak napisałam, współczuję oluszce. Nie tylko straty przyjaciela, także tych wątpliwości. Bo one by pewnie zostały nawet gdyby kot trafił do weta.

Natomiast histeria jaka się w tym wątku rozpętała - oskarżenia o chęć odbierania kotów... sugestie że nasze koty są nieszczęśliwe, bo kastrowane i niewychodzące... - żenada. :evil:
Ostatnio edytowano Śro lis 24, 2010 11:57 przez Gretta, łącznie edytowano 1 raz
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro lis 24, 2010 11:54 Re: To nie tak...

ossett pisze:Zadam proste pytanie:
U której z wyżej wypowiadających się osób kot przeżył od urodzenia 13, 5 roku?

U mnie.
14 lat 8 miesięcy.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro lis 24, 2010 11:58 Re: To nie tak...

Greta_2006 pisze:
ossett pisze:Zadam proste pytanie:
U której z wyżej wypowiadających się osób kot przeżył od urodzenia 13, 5 roku?

U mnie.
14 lat 8 miesięcy.

No to Ty możesz rzucić kamieniem ewentualnie...

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 24, 2010 11:59 Re: To nie tak...

ossett pisze:
Greta_2006 pisze:
ossett pisze:Zadam proste pytanie:
U której z wyżej wypowiadających się osób kot przeżył od urodzenia 13, 5 roku?

U mnie.
14 lat 8 miesięcy.

No to Ty możesz rzucić kamieniem ewentualnie...

Cóż, powyżej napisałam że nie rzucam. Może przeczytaj?
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro lis 24, 2010 12:00 Re: To nie tak...

XAgaX pisze:Pisała, że wcześniej dostała pomoc na forum- ja bym spróbowała jeszcze raz przełamać wstyd i spytać, czy nie pomożemy jej ulubieńcowi. A nie po fakcie zarzucać ludziom nieczułość.

Wiem i doskonale rozumiem, ale jestem w stanie zrozumieć tez jeszcze jedna rzecz: oluszka dostała pomoc na forum, ale mogła też wstydzić się [w sensie traktować to jako swoistego rodzaju "nadużycie"] poprosić drugi raz. Podam przykład może nie z kociego podwórka, ale z dziecięcego: na pewnym forum była pani, na bezrobociu, bez alimentów itp., forumowe mamy pomogły jej pisać pisma do organów pomocowych, choć same były w ciężkiej sytuacji - wysupłały grosika, podzieliły się ubrankami, jedzeniem itp. Pomagały tak przez długi czas, a w końcu okazało się, ze pani zrobiła z tego fajny sposób na życie, no bo co miesiąc kaska, jedzenie, ciuchy [nawet dla niej się znalazły], kosmetyki, pieluchy były - to po co się starać? Nie wiem, może naiwnie bronię oluszki, ale widząc taki ogrom kocich bied i tragedii aż "wstyd" [wstyd w tym sensie, że niedoświadczona osoba może łudzić się, że kocia choroba jest niegroźna, a tu przecież tyle ślepaczków, z roztrzaskanymi łapkami, sparaliżowanych - te wydaja się ważniejsze] prosić o pieniądze dla swojego pupila - zwłaszcza że każda kocia mama ma swoje smutki i często gęsto sama ledwo wiąże koniec z końcem. A tu padają zarzuty, że w ogóle powinno się jej odebrać kota, że skoro nie stać jej na utrzymanie pupila, to niech sobie kupi maskotkę - z taką nie trzeba chodzić po lekarzach i dawać jedzenia, a jak się rozpruje to chyba znajdzie się igła i nitka? [przepraszam za sarkazm, tak juz mam]. Są różni ludzie, nikogo tu nie wypytuje się o status majątkowy, przebyte choroby, ilość funduszy itp. i tak samo nie powinno się odbierać możliwości posiadania zwierzęcia, zwłaszcza że oluszka sama przyznała, że opiekowała się kotami w miarę jej skromnych możliwości.
Aga, o nieczułość to chyba chodziło w tym sensie, że ktoś pocieszy, napisze, ze kot już ma lepiej itp. a od pierwszego postu - jad i pouczanie. Nie wiemy, gdzie oluszka mieszka - jeśli to wieś, to ludzie do lekarzy nie chodzą, bo to fanaberia, a co dopiero mówić o leczeniu kota. Przecież jak zdechnie, to przyjdzie następny - taka jest filozofia. Bo kot to zawsze spada na 4 łapy, bo zawsze pije mleko, nie choruje, bo wystarczy mu to samo jedzenie, co i ludziom albo psom [czyli makaron/kasza/ziemniaki z jakimiś ochłapami], bo to i tamto. Takich sądów jest wciąż multum, a jeśli ktoś pomaga kotom, to automatycznie ma nierówno pod sufitem.
Obrazek Hexe
Obrazek Obrazek

wildhoney

 
Posty: 510
Od: Wto paź 03, 2006 11:25
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lis 24, 2010 12:01 Re: To nie tak...

ossett pisze:Wygląda na to, że ktoś tu na serio rozważał możliwość odebrania Oluszce kota! :strach:

Kto i gdzie? Cytat poproszę!
Bo widzę że powstaje kolejna legenda... :evil:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro lis 24, 2010 12:07 Re: To nie tak...

ossett pisze:
Greta_2006 pisze:
ossett pisze:Zadam proste pytanie:
U której z wyżej wypowiadających się osób kot przeżył od urodzenia 13, 5 roku?

U mnie.
14 lat 8 miesięcy.

No to Ty możesz rzucić kamieniem ewentualnie...

U mnie 19. Tyle że nie od urodzenia. U mnie koty nie rodzą.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 24, 2010 12:09 Re: To nie tak...

Zofia&Sasza pisze:U mnie 19. Tyle że nie od urodzenia. U mnie koty nie rodzą.

Moje koty nie, ale kotka się przybłąkała (żeby wszystko było jasne).
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro lis 24, 2010 12:15 Re: To nie tak...

oluszka pisze:...
Zofia&Sasza pisze:Tak, uważam, że jeśli ktoś nie może zapewnić zwierzęciu odpowiedniej opieki - nie powinien go mieć.

...
Tak, teraz widzę, że nie powinnam mieć moich zwierząt... Powinnam tego kota już w 1997 roku, gdy się urodził, oddać komuś tak wspaniałemu jak ty.
I, o mój Boże, mam jeszcze jednego kota, którego też kocham jak nie wiem co, ale jeśli uratujesz mu życie, to Ci go dam - pewnie mnie to zabije, ale może on będzie w końcu w dobrych rękach? a nie w takich niewłaściwych...

Tyle w temacie sugestii o oddaniu kota.
Obrazek

Alitka

 
Posty: 431
Od: Wto cze 02, 2009 8:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 24, 2010 12:16 Re: To nie tak...

Greta_2006 pisze:Cóż, powyżej napisałam że nie rzucam. Może przeczytaj?


Przeczytałam, oczywiście, że przeczytałam! Oby i inni dokładnie Twoją wypowiedź przeczytali.

Ciekawe co by te wszystkie mądrale poradziły w takiej sytuacji:

Kot leczony za ostatnie pieniądze przez trzy dni u rzekomo świetnej i polecanej mi namiętnie lekarki przez osoby ,którym ufałam. Każdego dnia gorzej z nim.
Rzuca się w mękach tuz po ostatniej wizycie. Sobotnia noc. Trzaskający mróz.
Brak już pieniędzy na koncie. Brak pieniędzy na taksówkę do 24 godzinnej odległej lecznicy (o nienajlepszej opinii, bardzo drogiej i nie dającej kredytu.) Nie dożył niedzielnego poranka, kiedy mogłam z nim pójść do lekarza, który ratowałby go na kredyt. Do tej pory nie mogę darować sobie, że nie mam zasobnego konta i że uwierzyłam tym rekomendacjom.
Oluszka oczekiwała jakiejś pociechy duchowej, a co otrzymała?
Ostatnio edytowano Śro lis 24, 2010 12:21 przez ossett, łącznie edytowano 1 raz

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 24, 2010 12:21 Re: To nie tak...

Agn pisze:
wildhoney pisze:Liwio - seriously? Człowiek w depresji. Depresji. Poczytajcie co nieco na jej temat i przestańcie doradzać, że powinna jeszcze zrezygnować z kotów - jak zrozumiałam jedynych przyjaciół. Świetna terapia.


Pytanie Liwii skierowane było do Zofii&Saszy, a nie do Oluszki.
I rozumiem sarkazm wypowiedzi Liwii. Nic tak nie wnerwia, jak nieumiejętność wejścia w czyjeś buty; niespójność własnego postępowania z tym, jakiego postępowania oczekujemy od innych.



Oczywiście, że do Z&S.

Wątek odszedł już w zasadzie od Oluszki i nie bardzo wiem, jak można go kontynuować na poziomie ogólnym, aby O. nie brała tego osobiście.
Myślę, że na miau za dużo jest misji a za mało empatii. I bardzo dużo neiporozumień bierze się z innego miejsca na ziemi oraz róznych możliwości. Bardzo się zmeinia postrzeganie świata kiedy człowiek ruszy tyłek w biedne okolice naszego kraju. A że bieda bywa miejscami straszliwa to chyba nie jest tajemnica?
Głupi przykład - dla mnie napicie się mleka trwa chwilkę. Prosta, szybka i czysta sprawa wymagająca dorzucenia kartonu z mlekiem do koszyka w sklepie. Dla forumowiczki X napicie się mleka jest już całkiem sporym wydatkiem czasowym - musi sobie krowę nakarmić, oborę utrzymać w czystości, krowę w zdrowiu no i wydoić jeszcze. Ta sama oczywiście oczywista czynność a tak różne nakłady czasowe niesie. Nietrudno znaleźć tysiąc przykładów na różne patrzenie na tą samą sprawę, prawda?
Dla kogoś, kto mieszka tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, gdzie ludzie nie mają co jeść ani z czego żyć nei ma przeciez mowy o myciu okien za kasę! Albo myciu okien u innych forumowiczów! Kiedy ktoś stoi pod ścianą własnej niemożności a czas jest przeciwko i niestety biegnie strasznie szybko, w środowisku którego możlwiości (a raczej ich brak) zna dobrze - jaką widzicie możliwośc uzyskania SZYBKIEJ pomocy dla kota? Bo ja nie widze żadnej. I serce mi się kroi kiedy myślę, w jakim dramacie tkwiła Oluszka i Jej kot.

Zofia&Sasza - Twoje postępowanie jest nie moją sprawą. Byłabym pusta i zarozumiała żeby nei rzec - głupia, gdybym miała aspiracje do mówienia Tobie czy komukolwiek jak ma postępować, do wtrącania się do spraw obcej mi osoby.
Pytasz, czy ktoś dałby Oluszce kota. Trudno przesądzać na podstawie rozmów w necie, ale jeśli spotkanie nie byłoby rozczarowujące to ja bym dała - kiedy dziewczyna wyjdzie na prostą. Po sposobie pisania, wyrażania myśłi widać, że jest osobą inteligentną, otwartą i mającą serce na miejscu. Na szczęście wszystko, co złe mija wcześniej czy później a te cechy, które wymieniłam, zostają. Zawsze na ich bazie można wypracować wspólną linię najlepszą dla zwierzaka.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15848
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Śro lis 24, 2010 12:27 Re: To nie tak...

Zofia&Sasza pisze:U mnie 19. Tyle że nie od urodzenia. U mnie koty nie rodzą.

No to masz szczęście. Nie każdy kot nawet najdrożej leczony dożyje 19. Tak jak i nie każdy człowiek dożyje 100.

Czy chcesz, czy nie chcesz, koty będą się gdzieś rodziły.

13 lat temu nie było jeszcze Miau. Wtedy rodzenie się normalnych kotów w domu jeszcze nie uważano za nienormalne.

Tak samo zresztą jest i teraz. Wystarczy sobie posiedzieć w poczekalniach weterynaryjnych i posłuchać ludzi, wcale nie wyglądających na głupich.

ossett

 
Posty: 3888
Od: Pon lis 20, 2006 14:08
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lis 24, 2010 12:28 Re: To nie tak...

Greta_2006 pisze:To może ja przypomnę, od czego się zaczął ten wątek:
oluszka pisze:Wczoraj w necie natknęłam się na coś co mną wstrząsnęło, na jakimś forum przejechano się po kimś jak czołgiem, oskarżając o bezduszność, bo pytał co może dolegać jego kotu. "Nie oszczędzasz na prezentach, a na kocie będziesz?!" "Zamiast kupić nowy rodzaj wędliny, zabierz czującą, cierpiącą istotę do lekarza!" itp komentarze.

Zdaje się, że to nawet nie oluszka była adresatką tego tekstu.
Po co w takim razie zakłada wątek z pretensjami do użytkowników forum miau, gdzie w ub. roku, dla innego kota otrzymała pomoc? A dla tego kota nie, bo się po nią nie zgłosiła?Uważam że to nie fair, i stąd krytyka.

Nie wypowiadałam się na temat samej sytuacji z kotem, bo nic o niej nie wiem poza tym, że kot umarł. To, co oluszka pisze o objawach, jest dla mnie bardzo niejasne. A nawet gdyby było inaczej, nikt tego kota już nie zdiagnozuje - ani w realu, ani tym bardziej przez net. Bo jest na to za późno.

Niestety, z taką niepewnością, czy kotu można było pomóc czy już nie, musi się pogodzić wiele osób, w tym ja sama. Byłam u kilku weterynarzy, były wykonane badania, USG... żadnej odpowiedzi, co dolega kotu, leczenie na oślep... i gdy wydawało się, że kot wyszedł na prostą, nagle umarł. Do dziś żałuję, że: 1) nie trafiłam do naszego obecnego weta; 2) nie znałam tego forum; 3) bardziej się nie postarałam, a na pewno mogłam; 4) ... dużo jeszcze można wpisać. Nikt nas nie uwolni od odpowiedzialności, nikt nie zapewni że na 100% już nic nie można było zrobić. I trzeba z tym żyć. :(
Dlatego, jak napisałam, współczuję oluszce. Nie tylko straty przyjaciela, także tych wątpliwości. Bo one by pewnie zostały nawet gdyby kot trafił do weta.

Natomiast histeria jaka się w tym wątku rozpętała - oskarżenia o chęć odbierania kotów... sugestie że nasze koty są nieszczęśliwe, bo kastrowane i niewychodzące... - żenada. :evil:


Nie wiem czy mogę tu http://forum.gazeta.pl/forum/w,525,104752970,,Choroba_u_kota.html?v=2
To zdaje sie ten temat tak wstrząsnął Oluszką,mną też przyznam szczerze....ale chyba inaczej :(

sunsetka

 
Posty: 72
Od: Czw lip 22, 2010 11:28
Lokalizacja: Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Paula05 i 77 gości