XAgaX pisze:Pisała, że wcześniej dostała pomoc na forum- ja bym spróbowała jeszcze raz przełamać wstyd i spytać, czy nie pomożemy jej ulubieńcowi. A nie po fakcie zarzucać ludziom nieczułość.
Wiem i doskonale rozumiem, ale jestem w stanie zrozumieć tez jeszcze jedna rzecz: oluszka dostała pomoc na forum, ale mogła też wstydzić się [w sensie traktować to jako swoistego rodzaju "nadużycie"] poprosić drugi raz. Podam przykład może nie z kociego podwórka, ale z dziecięcego: na pewnym forum była pani, na bezrobociu, bez alimentów itp., forumowe mamy pomogły jej pisać pisma do organów pomocowych, choć same były w ciężkiej sytuacji - wysupłały grosika, podzieliły się ubrankami, jedzeniem itp. Pomagały tak przez długi czas, a w końcu okazało się, ze pani zrobiła z tego fajny sposób na życie, no bo co miesiąc kaska, jedzenie, ciuchy [nawet dla niej się znalazły], kosmetyki, pieluchy były - to po co się starać? Nie wiem, może naiwnie bronię oluszki, ale widząc taki ogrom kocich bied i tragedii aż "wstyd" [wstyd w tym sensie, że niedoświadczona osoba może łudzić się, że kocia choroba jest niegroźna, a tu przecież tyle ślepaczków, z roztrzaskanymi łapkami, sparaliżowanych - te wydaja się ważniejsze] prosić o pieniądze dla swojego pupila - zwłaszcza że każda kocia mama ma swoje smutki i często gęsto sama ledwo wiąże koniec z końcem. A tu padają zarzuty, że w ogóle powinno się jej odebrać kota, że skoro nie stać jej na utrzymanie pupila, to niech sobie kupi maskotkę - z taką nie trzeba chodzić po lekarzach i dawać jedzenia, a jak się rozpruje to chyba znajdzie się igła i nitka? [przepraszam za sarkazm, tak juz mam]. Są różni ludzie, nikogo tu nie wypytuje się o status majątkowy, przebyte choroby, ilość funduszy itp. i tak samo nie powinno się odbierać możliwości posiadania zwierzęcia, zwłaszcza że oluszka sama przyznała, że opiekowała się kotami w miarę jej skromnych możliwości.
Aga, o nieczułość to chyba chodziło w tym sensie, że ktoś pocieszy, napisze, ze kot już ma lepiej itp. a od pierwszego postu - jad i pouczanie. Nie wiemy, gdzie oluszka mieszka - jeśli to wieś, to ludzie do lekarzy nie chodzą, bo to fanaberia, a co dopiero mówić o leczeniu kota. Przecież jak zdechnie, to przyjdzie następny - taka jest filozofia. Bo kot to zawsze spada na 4 łapy, bo zawsze pije mleko, nie choruje, bo wystarczy mu to samo jedzenie, co i ludziom albo psom [czyli makaron/kasza/ziemniaki z jakimiś ochłapami], bo to i tamto. Takich sądów jest wciąż multum, a jeśli ktoś pomaga kotom, to automatycznie ma nierówno pod sufitem.