Marzeniu,
czytam wprawdzie bardzo dużo, jak napisał Pcimolki, ale podkreślam, że nie jestem wetem.
Moja Kocica miała przez 9 lat cukrzycę. W ostatnim roku jej życia przyplątał się jednak rak płuc, po kilku miesiącach były przerzuty na wątrobie i na nerkach. Wtedy właśnie zaczęłam zajmować się bardzo intensywnie PNN. Bardzo mi wtedy pomogli moi przyjaciele weci, specjalizujący się w diabetologii i nefrologii u kotów. To dzięki ich wiedzy, którą mi nieustannie przekazywali, i bezgranicznym zaangażowaniu moja kocica od diagnozy raka mogła przeżyć jeszcze cały rok w dobrym stanie. Niestety musiałam jednak kiedyś te sznureczki puścić, za które tak sprawnie pociągałam. Zostało mi jednak do dziś to skrzywienie, że czytam wszystko o PNN, co mi wpadnie w ręce.
Powrócę teraz do wyników. Ten stan zapalny wcale nie musiał pochodzić z wątroby. ALT, specyficzny parametr wątrobowy, jest w normie. AP (fosfataza zasadowa) nie jest specyficznym indykatorem dla chorób wątroby. Lekarz, robiąc powtórnie badania krwi, powinien był rozszerzyć profil wątrobowy.
Stan zapalny na pewno był i jeszcze jest. To nie ulega wątpliwości. Co jednak go spowodowało, trudno zorientować się po wynikach. Masz tylko jakiś wycinek obrazu, do którego można domalować wszystko. To, że nerki nie są w porządku, jest oczywiste, ale co ten stan spowodowało, tego nie da z tych badań się określić.
Marzeniu, nie czytałam wcześniejszych stron wątku. Nie wiem więc, jak się rozwijała choroba i czy wcześniej były zrobione szczegółowe badania krwi i moczu. Brakuje mi bardzo w ostatnich badaniach elektrolitów (potasu, sodu, wapnia i fosforu), To podstawa profilu nerkowego w każdym przypadku, nie tylko w ciężkim. Bez tego żaden szanujący się lekarz nie zacznie podawania kroplówek. Nie ma też białka całkowitego i albumin. Kacper gubi białko z moczem, a Ty podajesz karmę dla nerkowców. Oby tego białka organizm nie dostawał za mało.
Dziwnie niski jest hematokryt, chociaż jeszcze w zakresie wartości referencyjnych. Przy takich wynikach czerwonokrwinkowych byłabym dosyć ostrożna z kroplówkami dożylnymi. Kroplówki dożylne bardzo obciążają organizm i podaje się je w sytuacjach kryzysowych.
250 ml kroplówek podskórnych dziennie przy takich wynikach to jednak rzeczywiście bardzo dużo. Niech wet sobie wlewa codziennie. ok. 17 litrów wody i niech Ci potem powie, jak się czuje.
Proszę wymuś badania elektrolitów i zrób w najbliższym czasie (po odstawieniu antybiotyków) badania bakteriologiczne moczu. Te inne parametry moczu, które podałaś, robione były paskiem, a to bardzo mało wiarygodna metoda. Białko, leukocyty i ciężar właściwy powinny być zrobione na odpowiednich przyrządach. Takie badania paskiem możesz zrobić sama w domu. Weta do tego nie potrzebujesz.
To tyle na razie.
Pozdrawiam serdecznie
Tinka
PS: Koniecznie trzeba usunąć stan zapalny w pyszczku. Potrzebujesz jednak weta, który będzie potrafił zrobić łagodną narkozę. Nie taka, jaka sprzedawana jest w standardzie w gabinetach weterynaryjnych. Musisz przecież chronić nerki Kacperka.
Wkleję Ci jeszcze, co napisałam w ostatnią sobotę w wątku cukrzycowym na temat terapii PNN:
(...), zrobiłabym na Twoim miejscu porządne badania moczu (ale nie tylko metodą paskową, mocz powinien być zbadany pod mikroskopem). Najlepiej pobrać mocz za pomocą cystocentezy, żeby sprawdzić, czy są w nim jakieś bakterie (+ antybiogram, gdyby bakterie się wyhodowały). Dobry artykuł Neski-Suszyńskiej na ten temat znajdziesz tu:
http://www.nerkiwet.com/cms1/images/moc ... 5B1%5D.pdfJeśli miałyby być to przyczyny nerkowe, to włączenie jedynie karmy specjalistycznej nie jest optymalną terapią. Karma dla kotów nerkowych ma obciętą ilość białka. Koty strasznie po niej chudną. Moi weci sądzą, że podstawą leczenia PNN, już nawet we wczesnych stadiach choroby, jest nawadnianie podskórne. Nie jest to jednak standardem w Polsce, więc trudno na ten temat dyskutować. Wiem jednak na przykładzie mojej kocicy i kilku innych kotów moich znajomych, że wprowadzenie we wczesnym stadium PNN regularnych kroplówek podskórnych (w zależności od wyników: raz w tygodniu, dwa razy w tygodniu, co drugi dzień lub nawet codziennie) bardzo pomogło obniżyć wyniki mocznika i kreatyniny.
Może tu jeden przykład sprzed kilku tygodni. U kota mojej znajomej zdiagnozowano w czerwcu tego roku PNN. Poziom mocznika wynosił 102 mg/dl (ref. 30 - 68 mg/dl), poziom kreatyniny – 2,7 (ref. 0 - 1,6 mg/dl), elektrolity w normie. Na zalecenie moich wetów zaczęła robić regularnie kroplówki podskórne. Wyniki pod koniec październik pokazały, że właśnie kroplówki były bardzo przydatne. Kreatynina spadła do 2,0 mg/dl, a mocznik do 67 mg/dl. Kot mojej znajomej karmy dla nerkowców nie cierpi. Nawet, gdy wymiesza mu trochę z normalną karmą, odchodzi ostentacyjnie od miski.
Oczywiście należy uważać, żeby nie przewodnić zwierzęcia. Szczególną ostrożność powinno się zachować przy chorobach serca, gdyż wtedy za częste nawadnianie i w za dużej ilości mogłoby doprowadzić do zatrzymania się wody w organizmie (np. obrzęku płuc). Jednak gdy kot nie ma żadnych innych przypadłości, nawadnianie podskórne już przy lekko podwyższonych parametrach mocznika i kreatyniny jest zdaniem moich wetów konieczne, bo pomaga w stabilizacji i wydłuża życie kota nerkowego. We wczesnej fazie PNN nie podaje się zresztą dużej ilości płynów, a więc ryzyko przewodnienia jest bardzo małe, bo taka ilość pokrywa tylko dzienne zapotrzebowanie. Dodatkowo sprawdzamy, czy kroplówka się dobrze wchłania i ważymy kota przed następną kroplówką, a wyniki zapisujemy sobie skrupulatnie. Koty, u których zbiera się woda w organizmie, przybierają błyskawicznie na wadze. Gdybyśmy coś takiego zauważyli, powinniśmy natychmiast skonsultować się z lekarzem prowadzącym. Nawadnianie jest również konieczne, gdy kot wymiotuje lub ma biegunkę.
Kotom z PNN moi weci zalecają wyłącznie karmę mokrą. Karma sucha jest dla nich tematem tabu. Co do nerkowej karmy specjalistycznej twierdzą, że jeśli kot jej nie chce jeść, to nie. Lepiej, żeby zwierzę jadło z apetytem, niż ma się głodzić, bo czegoś nie lubi. Uważają też, że niekoniecznie białko przyczynia się do progresji choroby. Największym wrogiem nerek jest fosfor i właśnie jemu trzeba poświęcić najwięcej uwagi.
Tinka już we wczesnym stadium zaczęła dostawać kroplówki podskórne, dzięki którym udało mi się zapanować nad wynikami, mimo że na nerkach zrobiły się przerzuty. Mocznik mogłam doprowadzić do normy, a kreatynina nigdy nie przekroczyła 2,4 mg/dl.
Tak więc bez względu na to, co pisze się o kotach z PNN w innych wątkach, i jaką terapię zalecają lekarze, ja osobiście nigdy nie odstąpię od wskazówek moich monachijczyków, bo jestem przekonana, że właśnie ich wskazówki przynoszą najlepsze efekty w walce z PNN. Tak było w przypadku mojej kotki i w kilku innych przypadkach, które znam osobiście.