» Wto lis 23, 2010 19:15
Re: DT Matahari- Nowe maluchy
trochę chorowałam... trochę latałam za pracą i wylatałam... zaczynam 1 grudnia, do pracy mam 2 minuty drogi, a wymagało to niestety znajomości... teraz latam i robię badania...
trochę walczyłam z obsrańcami u mnie - Pysia, Lara i Precel miały biegunkę... Pysia i Precel już po szczepieniu... przybyła jeszcze Maja - czarna, około 7-8 miesięczna koteczka, z bursztynowymi oczkami, też wyrzucona z domu... dziś okazało się, że Maja ma wadę zgryzu i kaleczyła sobie dziąsło - właśnie wróciłam od weta - był ropień (wyczyszczony), jest dziura w kości i do tego panna ma jakieś "pypcie" w prawej dziurce nosa... ząb nie wymaga usunięcia, a jedynym objawem było ślinienie się dziewczynki... dostała leki i w czwartek kontrola...
Fifi jest na diecie Urinary... zakrwawiła mi skądś z tyłu - nie zauważyłam po prostu skąd... zatargałam ją i badania krwi zrobiliśmy, przy USG wyszedł jakiś osad w pęcherzu, więc cewnikowanie... miała jeszcze czyszczone zęby z kamienia... wszystkie wyniki bardzo ładne, żadnego stanu zapalnego, nerki i wątroba w porządku, w pęcherzu piasek... dziewczynka ma przy okazji chorobę przyzębia, od korzenia psują jej się zęby - tyle zrozumiałam... tak więc dieta - zjada ją chętnie, ale z krzesła już stołu, normalnie boi się misek... Fifi lubi także przebywać w towarzystwie człowieka - przybiega, układa się w pobliżu i nawet tylko spojrzenie na nią powoduje, że mruczy...
Rata ma się świetnie, apetyt jak dawniej, ochota na mizianki jeszcze większa... Żabka ma się jeszcze lepiej, terroryzuje gości - jak ktoś nie chce jej głaskać, to potrafi obsikać buty (raz zdarzyło się jej obsikać spodnie gościa, więc ten nauczony doświadczeniem głaszcze ją teraz za każdym razem)... wujek Mikuś wziął pod opiekę małą Larę, dziś jak ją wyciągałam z szafy, żeby dać jej jeść, zostałam solidnie osyczana, a kotka była cała wilgotna od mycia... jak prałam malutką, strasznie wrzeszczała, więc ciocia Ripley pilnie mnie obserwowała, co ja też robię, że to małe tak wrzeszczy - pranie było konieczne dwa-trzy razy dziennie w okresie luźnoqpalowym...
Świstak nieodmiennie gania Bojkę, ale panna potrafi już mu się odgryźć... wszystkie boją się Gabrysia - gabaryty najmniejszego koteczka to powodują, no i chłopak nie zdaje sobie sprawy ze swojej siły, jego baranki pozostawiają niezapomniene wrażenie... coraz pewniej się czuje i zdaje się, że wie o strachu sierściuchów wobec niego, bo je straszy... Fuksja była chora, wyleczyliśmy - wiązało się to z wożeniem panny do weta, bo w domu nic nie pozwala sobie robić, a u weta zachowuję się wzorowo... po leczeniu odzyskała głos i uzyskała większą namolność do głasków... Jaga robi się coraz milsza i na grzbiecie nie ma już łysego miejsca... obecnie największym powodzeniem cieszą się kaloryfery, kolejki się ustawiają w kuchni, w pokoju natomiast mieści się większa ilość kotów...
przyjęłyśmy wspólnie z Ola i Madzią piątkę kociaków po szczepieniu, domki dla nich znajduje Ola, oprócz tych dwóch o których pisała, wczoraj do domku poszedł jeszcze jeden, tak więc zostały tylko dwa u Madzi...
to tyle na szybko... jutro nie mam wizyty u weta, więc postaram się o fotki sierściuchów...
edit: poprawa błędów
Ostatnio edytowano Wto lis 23, 2010 19:24 przez
Matahari, łącznie edytowano 1 raz