magdaradek pisze:przecież był bardzo chudziutki.
przytył choć troszkę?
troszkę?

Madzia, w ciągu 48 godzin przybrał 160 gram, w ciągu następnych 24 h - jak na mój gust - kolejnych z 200 g

potrafi wciągnąć sos z saszetki z trzech misek, odganiając Georga i Lorka. Jak już wyciumka najmokrzejsze, zaczyna pałaszować kawałki saszetkowe. Na koniec dopycha się chrupkami. Wczoraj już zabraliśmy miski, poważnie. Bałam się, że to się skończy jakąś niestrawnością, albo coś.
Jeszcze w piątek, jak go podnosiłam, to jakby piórko trzymać. Dziś rano czuło się poważnego kota

no i bawi się

znów się mordują z Lorkiem, mały podskakuje, atakuje jakieś sobie tylko znane rzeczy na podłodze, zaczepia piłeczkę od Duszka. Bez najmniejszego problemu wdrapuje się na kanapę i z niej zeskakuje, wczoraj nawet wyciągnął się, żeby zobaczyć co tam jest na segmencie. Wskoczyć nie próbuje, ale przednimi łapkami się opiera o meble i zapuszcza żurawia.
Myślę, że najgorsze za nami... teraz tylko własny dom potrzebny. Koniecznie niewychodzący.