Wróciłam z Ogionem.
No i - kurde! - nie może być tak, żeby było dobrze.
Dobrze podejrzewałam, że coś jest
nie teges z sikaniem i wydalaniem. I całkiem dobrze wymacałam `coś`, co nie jest normalne w anatomii kota.
Ogion ma skurcz cewki moczowej i słabą perystaltykę jelit, obie te rzeczy nie mają związku z bólem łapy. Dopiero zwiotczony Ogion daje się wycisnąć. Jest zacewnikowany i ma dostawać Relanium. Nie wiadomo jeszcze, jak to się skończy. Zawisło nad nami widmo ... pieluchy.
To wymacane coś to otorbiony krwiak, jeśli się nie wchłonie, to trzeba będzie usunąć.
Jestem chora, zmęczona i martwię się o Ogiona, który miał mieć tylko łapkę do naprawienia, a teraz...
Z rzeczy pocieszających - kupiłam sobie nową klawiaturę, bo brak `p` i paru innych znaków doprowadzał mnie do szału.