Nikt do nas nie zagląda

Byłam dzisiaj z całą wycieczką w lecznicy.
Łucja się Wiedźmie nie podoba, a wiedźmowe "kot mi się nie podoba" jest bardzo ważną informacją. Kicia zaczęła już wprawdzie jeść, popiła też kociego mleczka, ale jest taka dziwna. Niby nastawia się do głaskania, ale potrafi buczeć na człowieka, buczy też na swoje dzieciaki, które są w klatce obok. Miałam tez spory problem by zapakować ją w transporter. Nie jest jednak nawet trochę agresywna, nie próbowała urzywać zębów czy pazurów, tylko uciekała. Od niedzieli jak jest u nas nie skorzystała z kuwety (oprócz tego, że w niej śpi), na szczęście zsisusiała się w transporterze w drodze do lecznicy, bo to niesiusianie najbardziej mnie niepokoiło.
Ania ją obmacała całą, niby nic kota w środku nie boli, czyli ufff, powiedziała, że może bolą ją uszy - w trakcie zabiegu trochę je "odgruzowała" z czopów świerzbowcowych i może teraz być taki efekt. Dała jej zastrzyk przeciwbólowy, zobaczymy jak kota będzie się czuła po południu.
Całe to zachowanie Łucji może też wynikać ze stresu. Miałyśmy już takie egzemplarze, które niestety klatki absolutnie nie akceptowały

Jeśli zachowanie kotki się nie zmieni, to pod koniec tygodna jednak ją odwiozę i będziemy szukać jej domu "zdalczynnie"
Teodor i Telesfor za to są bezkonkurencyjni. Jak tylko weszłam do hoteliku przywitało nie chóralne mruczenie dwóch rozwalonych błogo w hamaczku chłopaków. Ponieważ dzieci zdrowe pojechali na szczepienie, są już gotowi do adopcji - nooo jeszcze troszkę uszy trzeba poczyścić, ale nie stanowi to żadnego problemu, przy czyszczeniu też mruczą

Telesfor mruczał nawet w trakcie robienia zastrzyku i w trakcie obcinania pazurków też
Komu takie słodziaki?