Melduję, że srebrna kicia z różowym noskiem jest u mnie. Boi się jeszcze... No ale trudno jej się dziwić - jeszcze wczoraj była w kupie, z rodzeństwem, w swoim miejscu, a tu nagle inni ludzie, sióstr i brata nie ma, są za to dwa inne koty, w tym jeden prychająco-syczący, gdy tylko mała się zbliży. Na razie to jest tak, że kotka szuka sobie jakiejś dziury, jakiejś kryjówki, włazi tam i siedzi. I może nie wychodzić bardzo długo. Mało je... Trochę mnie to martwi, no ale liczę, że się w końcu rozbryka... Na razie w ogóle się nie bawi, chodzi na przygiętych łapkach - wyraźnie jest przestraszona...
W nocy wzięta do łóżka spała tam do rana, mrucząc non stop... W ogóle wzięta na ręce i głaskana od razu mruczy. No tylko że jak się ją przestanie przytrzymywać to mrucząc odchodzi, tak jakby nie do końca kumała, że to właśnie te ręce są fajne i powodują, że jest tak miło, że chce się mruczeć. Ale generalnie kicia jest cudna, taka kochana, delikatna bardzo.
Jakbyście jechały do Warszawy to trudno, raz kozie śmierć, TŻ mnie zabije, ale przywieźcie mi jeszcze kocurka z czarną brodą

Może we dwójkę będzie im raźniej, i może uda się znaleźć im wspólny dom, co już w ogóle byłoby idealnym rozwiązaniem!
No nic zobaczymy, jutro musimy się zaszczepić. Będę się odzywać

Trzymam kciuki za domki dla reszty rodzeństwa.