Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
JaEwka pisze:Pani Basia woła go i on leci do tego koszyczka i wywala brzuszekOn w ogóle jest bardzo mądry
![]()
A zdjęcia ze schronu będą niestety dopiero jutro.
emilanka pisze:Witam
Przed wczoraj przeżyliśmy kolejną tragedię. Trzy miesiące temu zaginęła nasza Milka, ledwo uporaliśmy się z jej stratą a tu kolejny cios - Tosieńka. Śmierć zabrała nam ją nagle. Niecałe 24 godziny od wystąpienia pierwszych objawów. Problem polega na tym że nikt nie potrafi nam odpowiedzieć na pytanie co jej było. Jest wiele niewiadomych... Zbyt wiele... Proszę o pomoc...
Środa godz. 15
Wróciliśmy z pracy w domu były ślady po wymiocinach. Tosia była troszkę apatyczna. Temperatura była jednak w normie, postanowiliśmy poczekać. Dużo spała, ale nie wymiotowała więcej więc stwierdziliśmy że coś jej zaszkodziło bo dostała nową karmę. Temperatura była wciąż w normie...
Noc
temperatura gwałtownie wzrosła. Nie mieliśmy możliwości dotarcia do weterynarza, czuwaliśmy. TOsia zaczyna mocno wymiotować. Po jakimś czasie przestaje.
Czwartek godzina 5 rano
Tosia znów wymiotuje.
godz 8
Zabieram Tosię do weterynarza. Pojawia się nowy objaw ból brzucha.
W momencie kiedy jesteśmy u lekarza Tosia traci przytomność, zaczyna mieć problemy z oddychaniem. Pierwsza diagnoza ostre zatrucie. Pani doktor podłącza ją do kroplówki i daje antybiotyki ( z tego co widziałam dostała: eurespal i pyralginę, nie wiem jakie antybiotyki). Zostawiam ją u weta.
godzina 14
Tosia dostała trzy kroplówki, dwa antybiotyki o szerokim spektrum. Nie udało się wybudzić jej. Źrenice nie reagują. Pani doktor czuwa i kropi oczka, żeby nie wyschły. Około godziny 13 przestała oddychać, udało się jednak oddech przywrócić.
Doktor mówi że mała musi zostać na noc. Dla jej dobra zostawiam ją.
Szybko wracam do domu żeby sprawdzić jeszcze raz czym mogła się zatruć. Mieszkanie jest czyste. Nie ma żadnej chemii. Sprawdzam też kwiatki które mam w domu. Choć nie było możliwości żeby koty dostały się do nich, musiałam to sprawdzić. Rzeczywiście znalazłam jednego trującego.
godz 17
dzwonię do pani doktor żeby powiedzieć o wszystkim. Mówi że oddzwoni za chwilkę
Oddzwania...
mówi: " Próbowałam.. niestety w momencie kiedy pani dzwoniła Tosia odeszła"
Proszę pomóżcie !!!!! co mogło zabrać mi moje ukochane maleństwo w tak krótkim czasie, co??
P.S. może to nie jest odpowiednie miejsce do opisywania naszej tragedii ale proszę o pomoc...
natalia1001 pisze:Drodzy forumowicze z Wrocławia
w piątek 19.listopada zaginęła mi kotka Pestka ma ok 6-7 miesięcy. Kotka jest wychodząca. Na jutro miała umówioną sterylkę- boję się że się spóźniłam i kotka poszła bo ją natura wezwała.
Kotka ma wszczepionego czipa
Mieszkam na Gaju pomiędzy ulicą Borowską, Rutkiewicz a Długopolską blisko Akademii Medycznej.
Błagam o pomoc
emilanka pisze:Witam
Przed wczoraj przeżyliśmy kolejną tragedię. Trzy miesiące temu zaginęła nasza Milka, ledwo uporaliśmy się z jej stratą a tu kolejny cios - Tosieńka. Śmierć zabrała nam ją nagle. Niecałe 24 godziny od wystąpienia pierwszych objawów. Problem polega na tym że nikt nie potrafi nam odpowiedzieć na pytanie co jej było. Jest wiele niewiadomych... Zbyt wiele... Proszę o pomoc...
Środa godz. 15
Wróciliśmy z pracy w domu były ślady po wymiocinach. Tosia była troszkę apatyczna. Temperatura była jednak w normie, postanowiliśmy poczekać. Dużo spała, ale nie wymiotowała więcej więc stwierdziliśmy że coś jej zaszkodziło bo dostała nową karmę. Temperatura była wciąż w normie...
Noc
temperatura gwałtownie wzrosła. Nie mieliśmy możliwości dotarcia do weterynarza, czuwaliśmy. TOsia zaczyna mocno wymiotować. Po jakimś czasie przestaje.
Czwartek godzina 5 rano
Tosia znów wymiotuje.
godz 8
Zabieram Tosię do weterynarza. Pojawia się nowy objaw ból brzucha.
W momencie kiedy jesteśmy u lekarza Tosia traci przytomność, zaczyna mieć problemy z oddychaniem. Pierwsza diagnoza ostre zatrucie. Pani doktor podłącza ją do kroplówki i daje antybiotyki ( z tego co widziałam dostała: eurespal i pyralginę, nie wiem jakie antybiotyki). Zostawiam ją u weta.
godzina 14
Tosia dostała trzy kroplówki, dwa antybiotyki o szerokim spektrum. Nie udało się wybudzić jej. Źrenice nie reagują. Pani doktor czuwa i kropi oczka, żeby nie wyschły. Około godziny 13 przestała oddychać, udało się jednak oddech przywrócić.
Doktor mówi że mała musi zostać na noc. Dla jej dobra zostawiam ją.
Szybko wracam do domu żeby sprawdzić jeszcze raz czym mogła się zatruć. Mieszkanie jest czyste. Nie ma żadnej chemii. Sprawdzam też kwiatki które mam w domu. Choć nie było możliwości żeby koty dostały się do nich, musiałam to sprawdzić. Rzeczywiście znalazłam jednego trującego.
godz 17
dzwonię do pani doktor żeby powiedzieć o wszystkim. Mówi że oddzwoni za chwilkę
Oddzwania...
mówi: " Próbowałam.. niestety w momencie kiedy pani dzwoniła Tosia odeszła"
Proszę pomóżcie !!!!! co mogło zabrać mi moje ukochane maleństwo w tak krótkim czasie, co??
P.S. może to nie jest odpowiednie miejsce do opisywania naszej tragedii ale proszę o pomoc...
natalia1001 pisze:Drodzy forumowicze z Wrocławia
w piątek 19.listopada zaginęła mi kotka Pestka ma ok 6-7 miesięcy. Kotka jest wychodząca. Na jutro miała umówioną sterylkę- boję się że się spóźniłam i kotka poszła bo ją natura wezwała.
Kotka ma wszczepionego czipa
Mieszkam na Gaju pomiędzy ulicą Borowską, Rutkiewicz a Długopolską blisko Akademii Medycznej.
Błagam o pomoc
emilanka pisze:Witam
Przed wczoraj przeżyliśmy kolejną tragedię. Trzy miesiące temu zaginęła nasza Milka, ledwo uporaliśmy się z jej stratą a tu kolejny cios - Tosieńka. Śmierć zabrała nam ją nagle. Niecałe 24 godziny od wystąpienia pierwszych objawów. Problem polega na tym że nikt nie potrafi nam odpowiedzieć na pytanie co jej było. Jest wiele niewiadomych... Zbyt wiele... Proszę o pomoc...
Środa godz. 15
Wróciliśmy z pracy w domu były ślady po wymiocinach. Tosia była troszkę apatyczna. Temperatura była jednak w normie, postanowiliśmy poczekać. Dużo spała, ale nie wymiotowała więcej więc stwierdziliśmy że coś jej zaszkodziło bo dostała nową karmę. Temperatura była wciąż w normie...
Noc
temperatura gwałtownie wzrosła. Nie mieliśmy możliwości dotarcia do weterynarza, czuwaliśmy. TOsia zaczyna mocno wymiotować. Po jakimś czasie przestaje.
Czwartek godzina 5 rano
Tosia znów wymiotuje.
godz 8
Zabieram Tosię do weterynarza. Pojawia się nowy objaw ból brzucha.
W momencie kiedy jesteśmy u lekarza Tosia traci przytomność, zaczyna mieć problemy z oddychaniem. Pierwsza diagnoza ostre zatrucie. Pani doktor podłącza ją do kroplówki i daje antybiotyki ( z tego co widziałam dostała: eurespal i pyralginę, nie wiem jakie antybiotyki). Zostawiam ją u weta.
godzina 14
Tosia dostała trzy kroplówki, dwa antybiotyki o szerokim spektrum. Nie udało się wybudzić jej. Źrenice nie reagują. Pani doktor czuwa i kropi oczka, żeby nie wyschły. Około godziny 13 przestała oddychać, udało się jednak oddech przywrócić.
Doktor mówi że mała musi zostać na noc. Dla jej dobra zostawiam ją.
Szybko wracam do domu żeby sprawdzić jeszcze raz czym mogła się zatruć. Mieszkanie jest czyste. Nie ma żadnej chemii. Sprawdzam też kwiatki które mam w domu. Choć nie było możliwości żeby koty dostały się do nich, musiałam to sprawdzić. Rzeczywiście znalazłam jednego trującego.
godz 17
dzwonię do pani doktor żeby powiedzieć o wszystkim. Mówi że oddzwoni za chwilkę
Oddzwania...
mówi: " Próbowałam.. niestety w momencie kiedy pani dzwoniła Tosia odeszła"
Proszę pomóżcie !!!!! co mogło zabrać mi moje ukochane maleństwo w tak krótkim czasie, co??
P.S. może to nie jest odpowiednie miejsce do opisywania naszej tragedii ale proszę o pomoc...
Użytkownicy przeglądający ten dział: alicat, Blue, elmas, kasiek1510, Marmotka i 103 gości