Łapankę zaczęliśmy o 10.30 (dziś był miły stróż, ten, z którym rozmawiałam pierwszy raz), mniej niż pół godziny później mieliśmy już matkę i ciemnego maluszka. Matka zawieziona do Koterii (Rakea - dziękuję!), kociak siedzi u mnie w łazience. Dzięki Kamilowi i Kindze, którzy pomagali transportowo, kociak już zaliczył weta. Wygląda na zdrowego i ma bielmo na oczach. Jedno oko prawie całe białe, drugie tylko troszkę, więc kociak na pewno widzi. Bunkier został zaszczepiony, dostałam receptę na krople do oczu i na antybiotyk na wszelki wypadek - po szczepieniu może wyleźć kk.
Jasny kociak spłoszył się i siedzi w schronie

VVu pilnuje nastawionej klatki-łapki, już 3,5 godziny... Zimno

Na szczęście stróż z gimnazjum jest pomocny i kilka razy zastąpił VVu, żeby ten mógł pójść do toalety albo kupić sobie kawę w budce obok. O wpół do czwartej straż przejmuje karmicielka, a wieczorem Henia. Jeżeli dziś kociak się nie złapie, to d...a, jutro wybory i na teren gimnazjum z klatką-łapką nikt nas nie wpuści (taką otrzymałam informację), będzie można łapać dopiero w poniedziałek wieczorem... Proszę o kciuki żeby dzisiaj ten drugi kociak się złapał...