witam dziś

wczoraj odwiedziłam klinikę bez kota, żeby omówić dalsze postępowanie i trochę mi się podniosło ciśnienie. opowiedziałam jak się zachowuje Kacper, dostałam jeszcze na tydzień antybiotyk.. i usłyszałam pytanie 'a co z tym wyszyciem, mieli Państwo to przemyśleć?'.. ja na to, że myślałam, że właśnie działamy, żeby tego uniknąć, bo przecież to nie wyeliminuje się przyczyny zatykania.. że wolałabym się raczej pozbyć faflunów..

i zapytałam jak się ich pozbyć.. usłyszałam, że być może nie da się ich pozbyć, a wyszycie by pomogło przy zatykaniu.. no dobrze, ale przydałoby się wiedzieć skąd one są i choć spróbować je zwalczyć..

ehh.. ustaliłyśmy, że w przyszłym tygodniu jak będzie ok to odstawimy antybiotyk i spróbujemy zrobić posiew..
z drugiej strony boję się, żeby nie było tak, że i tak wyjdzie na ich i tylko niepotrzebnie się upieram...
potem wróciłam do domu, a Kacper miał rewelacyjny humor, pierwszy raz od paru dni się aktywnie bawił piórkiem i nie chował się w transporterku. niestety, dziś syczy na Songo, bo go raz zaatakował i widzę, że co jakiś czas krąży niedaleko Kacpra, który się zestresował i śpi schowany na krześle pod stołem
chciałabym pojechać na weekend do rodziców, bo od 3 miesięcy nie byłam i teraz mam dylemat czy powinnam Kacpra gdzieś wozić czy jednak zostać.. potem pewnie dopiero na święta będzie okazja..
do tego dziś zaczynamy pracę na nowym stanowisku, choć jeszcze nic nie jest gotowe... na szczęście mam wolne, ale od jutra się zaczną rozmowy z niezadowolonymi klientami, co to MUSZĄ porozmawiać z managerem..
