Dzień dobry. Marcelek zwiedził sobie kuchnię "od kuchni" czyli wlazł za szafki

A tak gadziny pilnowałam, żeby tam nie właził

Niestety kotek wykorzystał niecnie chwilę kiedy poszłam zaprowadzić dzieciaki do szkoły. No a później był skazany na pobyt za szafkami dopóki nie wróciłam, bo pozastawiałam wyjście rożnymi gratami, żeby tam nie właził

Wlazł górą, ale z wyjściem miał problem, bo za mały jest jeszcze, żeby doskoczyć... A jaki zadowolony z siebie wylazł kiedy drogę mu utorowałam... I mruczał jak traktor

Tyle szczęścia od rana się kotkowi przytrafiło

Łatek za to chyba myśli, że jest malutkim kotkiem. Do tej pory grzecznie spał całą noc i nie robił siary, ale odkąd Marcelek jest z nami, Łatek wstaje o świcie i nie wie bidula co ma ze sobą robić, więc miauczy. A dzisiaj to przeszedł samego siebie. Nie dosyć, że darł się w niebogłosy w przedpokoju, kuchni, pokojach i w łazience, to jeszcze Marcelka śpiącego w najlepsze zaczepiać zaczął

Wstałam więc o 4... Teraz oni śpią, a ja już nie mogę

Ciekawe jak wytrwam dzisiaj na ćwiczeniach. I czy w ogóle do nich wytrzymam
