Mój Gacek - poszedł sobie :-(((((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 10, 2004 0:28

Chyba w pierwszym poscie pisalas ze chca Gacusiowi podac Relanium na padaczke. Z tego co mnie uczyli podanie go zwierzeom dziala odwrotnie niz u ludzi. Czyli nie wycisza a pobudza-stad moje zdziwienie.
A tak Wogole o jak on sie czuje? Przy padaczce czesto jest tak ze przed atakiem zwierzak jest niespokojny, duzo je, ma zmierzwione futerko itp. Po zas moze sie zdarzyc ze bardzo duzo spi, nie je nawet kilka dni-w zaleznosci od sily ataku, ma klopoty z koordynacja ruchowa.
Doczytam wiecej o diagnozowaniu padaczki i chorob gdzie objawy sa jak w padaczce.
Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki-nie poddawaj sie.
"Im dłużej przebywam z ludźmi, tym bardziej kocham swoje zwierzęta."
Wiem, robię błędy ortograficzne
Nie puszczone bąki powodują przesrane myśli.
[url=http://www.etovet.pl[/url]

Puchacz

 
Posty: 2013
Od: Nie lut 22, 2004 16:23
Lokalizacja: W-wa

Post » Sob lip 10, 2004 0:38

Puchacz pisze:Chyba w pierwszym poscie pisalas ze chca Gacusiowi podac Relanium na padaczke. Z tego co mnie uczyli podanie go zwierzeom dziala odwrotnie niz u ludzi. Czyli nie wycisza a pobudza-stad moje zdziwienie.


Relanium nie działa odwrotnie u zwierząt - tylko i w tym i w tym przypadku, czyli i u zwierząt i u ludzi tak samo może wywołać skutek odwrotny do zamierzonego. Niektórych po prostu relanium nie uspokaja, nie na każdego działa.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lip 10, 2004 1:00

Mysiu, a gdzie Ty w Poznaniu mieszkasz :?: ..Może jutro przyjadę i pomogę Tobie jakoś.. nie wiem.... napisz na pw.. :cry:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lip 10, 2004 10:31

Puchaczu, miej w pamięci, że Gacek jest kotem niesamowicie zabiedzonym, jego futerko jeszcze długo będzie zmierzwione,więc trudno mi stwierdzać, kiedy jest zmierzwione bardziej. Jeśli chodzi o jedzenie, to jadł po atakach - tych, których świadkiem byłam w czasie wizyty weta. Tzn. bezpośrednio po ataku, kiedy rozejrzał się dookoła, podszedł szybko do miski, zjadł parę kawałeczków i odszedł.
Jego zachowanie przed atakiem właściwie nic nie zapowiadało - był na pewno bardzo zdenerwowany, bo chwilę przedtem dostał zastrzyk i tabletkę na odrobaczanie - po wszystkim uciekł za biurko, a ja rozmawiałam z wetem, który zaczynał powoli chować swoje rzeczy... Nagle zobaczyliśmy, że kot zaczyna grzebać sobie łapką po pyszczku i szybko wyciągać język - wyglądał to tak, jakby chciał się pozbyć resztek tabletki - po 2-3 sekundach zesztywniał, skrzyżował łapki, zaczął się prężyć i rzucać - wtedy było już wiadomo... Po 5 czy 10 minutach atak się powtórzył. Kiedy się kończył, kot nagle oprzytomniały zaczynał się rozglądać wokół, z wielkimi źrenicami, wstawał, podchodził do miski... Ataki miał też w nocy po przyjeździe, ale nie miałam pojęcia, że to jest właśnie to - obudził mnie rumor, tupot, i jedno dzikie miauknięcie - myślałam, że obudził się i albo się przestraszył nowego miejsca, albo coś mu się przyśniło...kiedy weszłam z latarką, zobaczyłam, że leży na boku na podłodze i ma szeroko otwarte, wielkie oczy - zapewne przed chwilą skończył mu się atak, ale ja o tym nie wiedziałam, myślałam, że może tam się po prostu ułożył. Nad ranem, gdy było juz jasno, sytuacja się powtórzyła - znów weszłam, gdy było po wszystkim - kot właśnie się rozglądał - znów tymi olbrzymimi oczami...
Ponieważ on nie może na razie wychodzić z pokoju, a ja owszem, przychodzę do niego, ale nie jestem w stanie siedzieć cały czas, być może inne ataki przeoczyłam - są przesłanki, zeby sądzić, że miały miejsce. Co do jego nastroju po ataku - on jest raczej apatyczny cały czas - leży na kanapie, nie chce jeść, większość czasu śpi, więc mozna przypuszczać, że jest nimi wycieńczony. Jest u mnie dopiero parę dni, więc trudno zauwazyć jakąś regularność w jego zachowaniu. Relanium ma działać chyba nie tyle uspokajająco, co przeciwdrgawkowo, a przy okazji ma poprawić apetyt.
Niestety nie zjadł nic z tego, co dałam mu wczoraj ( a więc lekarstwa też nie). Dziś rano dostał serek biały ze śmietaną (oczywiscie plus lek), zjadł trochę, ale niestety nie wiem, czy tabletkę też (to jest ćwiartka Relanium). Tak, jak wczoraj w nocy pisałam, jakby zywiej reaguje, nie wiem, może działa już trochę ten zastrzyk wzmacniający i odrobaczanie (jedną kupę z robakami juz wczoraj sprzątnęłam). Niestety nie chce korzystać z kuwety - w ogóle b. rzadko cokolwiek robi, ale z tych 2 razy oba na podłogę - przy czym nie ubolewam tu nad bałaganem czy zapachem, a ogólnym stanem kota... Daje się delikatnie głaskać, nawet znów dziś mruczał...Częściej schodzi na podłogę, interesuje się otoczeniem, ale ja cały czas się boję, czy to jego nagłe ożywienie nie jest wstępem do ataku...

Anno, bardzo dziękuję za chęć pomocy; muszę sobie na razie poradzić z tym sama, zresztą myślę, że im mniej osób ma na razie z nim kontakt, tym lepiej (obcy głos i zapach też by go pewnie na nowo przestraszył), poza tym on nie był jeszcze szczepiony, nie wiadomo, co w sobie ma, więc lepiej nie wynosic tego na zewnątrz.

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lip 10, 2004 10:38

Jesteś baaaardzo dzielna. Mogę tylko w dalszym trzymać za Was kciuki :ok: i życzyć jak najlepij.
Obrazek PumaObrazekOhana
Koty i psy ;) są jak powietrze: wszędzie ich pełno i nie da się bez nich żyć...

Aki

 
Posty: 1610
Od: Pon paź 06, 2003 8:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lip 10, 2004 11:11

Poczekajcie... ja mam moze wiadomosci przestarzale, bo moja sunia nie zyje juz od kilku lat, ale miala padaczke i zyla z nia lat 9. Potem jej przeszlo po operacji. Dziwne, ale fakt.

Miala ataki regularnie przez rok zanim lekarze wreszcie wpadli na to, ze to moze byc padaczka. Dostawala leki - ludzkei, wiec nie wiem czy dla kotow wlasciwie i przy codziennych lekach nie miala atakow wcale. Miala, jak po kryjomu tabletke wyplula.
Pozniej czytalam, ze te leki zle dzialaja na watrobe, ale u niej jakos efektow widac nie bylo, odeszla z powodu raka, bo nie zostala wykastrowana na czas i pchalismy w nia hormony, czego sobie nie daruje, ale bylam wtedy niedoinfrmowana. W sumie zyla 13 lat.

Wiec padaczka nie musi byc wyrokiem. Tez uslyszalam, ze jak ma padaczke to uspic - a pierwszy atak miala majac jakies poltora roku. Nie wiadomo dlaczego, na pewno nie bylo zadnego urazu.

Mocno trzymam kciuki!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88131
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob lip 10, 2004 11:22

Zuza, ja wiem, że padaczka to nie wyrok i w ten sposób do tego nie podchodzę. Chodzi o to, że ja nie wiem, kiedy Gacek miał pierwszy atak, być może pół roku temu, rok temu, a może jeszcze wcześniej - nie wiadomo, czy brak leczenia nie spowodował zmian, które nie będą chciały poddać się terapii. Poza tym jeżeli on jest w tak chwiejnym stanie, to nie wiem, czy kiedykolwiek będzie w takim, żeby móc normalnie funkcjonować - wyjść z pokoju, spotkać inne zwierzęta, innych domowników, być wystawionym na różne bodźce...
Mam wrażenie, że Gacek wreszcie zjadł tabletkę - pogrzebałam w jego serku i nie znalazłam nic różowego. To dobra wiadomość. Zła niestety taka, że siedząc przy nim na kanapie, poczułam coś wilgotnego na siedzeniu...to niestety była plama moczu kociego...to na pewno nie jest w porządku, jeśli kot oddaje mocz w tym samym miejscu, w którym śpi...to mogło nastąpić po kolejnym ataku, a ponieważ wczoraj wieczorem tej plamy nie było... :(

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lip 10, 2004 12:31

Mysiu, nie wiem co o tym myśleć... w schronisku mi wielokrotnie mówili, że Gacuś załatwia się zawsze do kuwety, naprawdę! Fakt, że tam były takie duże kuwety z wiórkami a nie żwirkiem ale sama raz widziałam jak pomaszerował tam. Dlaczego teraz nie załatwia się do kuwety??

Czytam Twoje posty i za każdym razem utwierdzam się jak niesamowite szczęście miało to kocisko, że do Ciebie trafiło i jak koszmarnie było zaniedbane w schronisku :( niestety tam się traktuje tak wszystkie koty a nie takie, które się spisuje na straty :(

Cały czas trzymam kciuki by Gacuś poczuł się lepiej, by można było zrobić badania, by leki dały dobre efekty... tak bardzo bym chciała by w końcu poczuł się lepiej tym bardziej, że teraz ma troskliwą opiekę...
Mysiu bardzo BARDZO Ci dziękuję za to co robisz dla Gacka i za Twoją cierpliwość
Bemol, Tosiek i Feliks oraz Pchełka za TM i Koleś za TM

miki

 
Posty: 1763
Od: Śro paź 22, 2003 11:23
Lokalizacja: wrocław

Post » Sob lip 10, 2004 12:41

Mysia - a nie wydaje Ci sie ze te jego ataki z czasem sa rzadsze?
Ze kocurek troszke sie uspokaja? Z tego co piszesz wydaje mi sie ze one, nawet jesli sa - to nie sa zbyt dlugie? Jesli trwaja krocej niz minute - to zazwyczaj nie powoduja zadnych zmian w mozgu, niedotlenienie wtedy jest zbyt male i jesli tylko kot nie tlucze za mocno glowa o twarde podloze - to takie ataki zazwyczaj nic zlego po sobie nie pozostawiaja.
Zauwazylas jakakolwiek poprawe od chwili gdy go przywiezlismy?
Czy stale jest tak samo?
Mam nadzieje ze jest choc troszke lepiej...

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lip 10, 2004 13:07

Ja też mam nadzieję, że jest choć troszkę lepiej... :(

Ata

 
Posty: 323
Od: Sob lip 03, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lip 10, 2004 14:42

Mysiu, ja Cie tylko chcialam jakos pocieszyc i podniesc na duchu piszac o Hruptaku, bo to ze potrafisz zajac sie swoim kotem, nie watpie ani przez chwile. Kazdy z nas przezywa zwatpienia i zalamania, nawet przy mniej groznych chorobach, a Forum daje mozliwosc naladowania akumulatorow. To nie tylko podpowiedzi osob, ktore maja wiedza i pomysly, ale takze psychiczne wsparcie. I o to mi chodzilo.
Moze nie doczytalam, ale skoro on nie je juz od kilku dni to chyba powinnien dostac kroplowke, bo jest mocno oslabiony. Choc z drugiej strony z tego co piszesz, to jest bardzo nerwowy podczas jakichkolwiek zabiegow, wiec nie wiem czy dobrze radze.
Bardzo chcialabym, zeby cos u Was zmienilo na lepsze...
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Sob lip 10, 2004 15:46

Mysia pisze:że Gacuś być może został spisany przez schronisko na straty - nie spodziewano się, że ktoś go weźmie, nie chciano usypiać, więc... zostawiono na wegetację... :( A miłośnikom kotów opowiadano bajki o operacjach... Chciałam od września pomagac w naszym schronisku, ale jeśli tam też tak jest, to az się boję pójść...


Straszne jest to wszystko. I wiecie co jest w tym wszystkim najstraszniejsze ?
Że "zajmowała" sie nim taka lekarka, która prawdopodobnie mogła tego nie zauważyć / nie rozpoznać ... Miki już conieco pisała o tym jak musimy wykradać koty, żeby je zawieźć na porządne leczenie.

Czuję, że muszę coś z tym zrobić. Może wydrukuję to co piszesz Mysiu i rzucę to jej przed oczy.
Obrazek
oraz masa kociąt do kochania www.kociezycie.pl

kulka

 
Posty: 929
Od: Pon lip 05, 2004 14:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lip 10, 2004 15:56

Blue pisze:To ze wetka z Wroclawia tak "prowadzila" kota i tak go zdiagnozowala - nie dziwi. Panienka sprawia wrazenie osoby delikatnie mowiac kompletnie niekompetentnej.


I ona zajmuje się "prowadzeniem" kotów na codzień.
Jest natomiast w schronisku jeden fantastyczny lekarz, który zwierzęta potrafi prawie, że z tamtego świata wyciągnąć.
Niestety on prowadzi psy (niestety dla kotów, stety dla psiaków)..
Obrazek
oraz masa kociąt do kochania www.kociezycie.pl

kulka

 
Posty: 929
Od: Pon lip 05, 2004 14:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob lip 10, 2004 19:07

Miki, czy możesz mi dokladnie napisać, co to za wiórki Gacek mial w kuwecie w schronisku? Bo być może on po prostu nie rozpoznaje tej kuwety, którą ma u mnie jako miejsca, w którym ma się załatwiać? Przecież mogę mu kupić wiórki, tylko muszę wiedzieć, jakie dokładnie, żeby poczuł, że "to jest to".
Jeżeli chodzi o ataki, to naprawdę nie wiem...bo jeśli miałby je na podłodze, to będę słyszeć, ale jeśli na kanapie czy na dywanie... Dziś przez parę godzin nas nie było, po powrocie od razu do niego poszłam ze świeżym jedzeniem (i tabletką). O dziwo, zjadł trochę tego, co mu przyniosłam plus nieco twarożku, który został od południa. Niestety drugiej tabletki chyba nie zjadł (pierwszą, poranną - tak). Napił się wody.
Najchętniej zamontowałabym w tym pokoju jakąś kamerę, żeby widzeć 24 godziny na dobę, co się z nim dzieje.
W czasie ataków niestety dość mocno tłukł głową o podłogę...trudno mi powiedzieć, jak długo trwały...te pierwsze, w nocy po przywiezieniu na pewno ponad minutę, a podczas wizyty weta...myślę, że ok. minuty, może troszkę dłużej...naprawdę nie wiem...w czasie tego pierwszego był w pokoju także mój synek, więc musiałam się zająć wyprowadzeniem go z pokoju, bo to nie był widok dla niego...

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob lip 10, 2004 19:47

Mysia pisze:siedząc przy nim na kanapie, poczułam coś wilgotnego na siedzeniu...to niestety była plama moczu kociego...to na pewno nie jest w porządku, jeśli kot oddaje mocz w tym samym miejscu, w którym śpi...to mogło nastąpić po kolejnym ataku, a ponieważ wczoraj wieczorem tej plamy nie było... :(

On to mógł popuścić zwyczajnie podczas ataku... Przyznaję, że o padaczce wiem tyle co nic, ale przy drgawkach potrafią się gwałtownie kurczyć bądź rozluźniać mięśnie utrzymujące zawartość pęcherza. Moja cukrzycowa Burcyś na początku ze dwa razy miała atak drgawek, po wszystkim była nie tylko osłabiona, ale i wytytłana w sioo i kupce :(
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 449 gości