» Sob lip 10, 2004 10:31
Puchaczu, miej w pamięci, że Gacek jest kotem niesamowicie zabiedzonym, jego futerko jeszcze długo będzie zmierzwione,więc trudno mi stwierdzać, kiedy jest zmierzwione bardziej. Jeśli chodzi o jedzenie, to jadł po atakach - tych, których świadkiem byłam w czasie wizyty weta. Tzn. bezpośrednio po ataku, kiedy rozejrzał się dookoła, podszedł szybko do miski, zjadł parę kawałeczków i odszedł.
Jego zachowanie przed atakiem właściwie nic nie zapowiadało - był na pewno bardzo zdenerwowany, bo chwilę przedtem dostał zastrzyk i tabletkę na odrobaczanie - po wszystkim uciekł za biurko, a ja rozmawiałam z wetem, który zaczynał powoli chować swoje rzeczy... Nagle zobaczyliśmy, że kot zaczyna grzebać sobie łapką po pyszczku i szybko wyciągać język - wyglądał to tak, jakby chciał się pozbyć resztek tabletki - po 2-3 sekundach zesztywniał, skrzyżował łapki, zaczął się prężyć i rzucać - wtedy było już wiadomo... Po 5 czy 10 minutach atak się powtórzył. Kiedy się kończył, kot nagle oprzytomniały zaczynał się rozglądać wokół, z wielkimi źrenicami, wstawał, podchodził do miski... Ataki miał też w nocy po przyjeździe, ale nie miałam pojęcia, że to jest właśnie to - obudził mnie rumor, tupot, i jedno dzikie miauknięcie - myślałam, że obudził się i albo się przestraszył nowego miejsca, albo coś mu się przyśniło...kiedy weszłam z latarką, zobaczyłam, że leży na boku na podłodze i ma szeroko otwarte, wielkie oczy - zapewne przed chwilą skończył mu się atak, ale ja o tym nie wiedziałam, myślałam, że może tam się po prostu ułożył. Nad ranem, gdy było juz jasno, sytuacja się powtórzyła - znów weszłam, gdy było po wszystkim - kot właśnie się rozglądał - znów tymi olbrzymimi oczami...
Ponieważ on nie może na razie wychodzić z pokoju, a ja owszem, przychodzę do niego, ale nie jestem w stanie siedzieć cały czas, być może inne ataki przeoczyłam - są przesłanki, zeby sądzić, że miały miejsce. Co do jego nastroju po ataku - on jest raczej apatyczny cały czas - leży na kanapie, nie chce jeść, większość czasu śpi, więc mozna przypuszczać, że jest nimi wycieńczony. Jest u mnie dopiero parę dni, więc trudno zauwazyć jakąś regularność w jego zachowaniu. Relanium ma działać chyba nie tyle uspokajająco, co przeciwdrgawkowo, a przy okazji ma poprawić apetyt.
Niestety nie zjadł nic z tego, co dałam mu wczoraj ( a więc lekarstwa też nie). Dziś rano dostał serek biały ze śmietaną (oczywiscie plus lek), zjadł trochę, ale niestety nie wiem, czy tabletkę też (to jest ćwiartka Relanium). Tak, jak wczoraj w nocy pisałam, jakby zywiej reaguje, nie wiem, może działa już trochę ten zastrzyk wzmacniający i odrobaczanie (jedną kupę z robakami juz wczoraj sprzątnęłam). Niestety nie chce korzystać z kuwety - w ogóle b. rzadko cokolwiek robi, ale z tych 2 razy oba na podłogę - przy czym nie ubolewam tu nad bałaganem czy zapachem, a ogólnym stanem kota... Daje się delikatnie głaskać, nawet znów dziś mruczał...Częściej schodzi na podłogę, interesuje się otoczeniem, ale ja cały czas się boję, czy to jego nagłe ożywienie nie jest wstępem do ataku...
Anno, bardzo dziękuję za chęć pomocy; muszę sobie na razie poradzić z tym sama, zresztą myślę, że im mniej osób ma na razie z nim kontakt, tym lepiej (obcy głos i zapach też by go pewnie na nowo przestraszył), poza tym on nie był jeszcze szczepiony, nie wiadomo, co w sobie ma, więc lepiej nie wynosic tego na zewnątrz.