o ile dobrze pamiętam, wetka mówiła mi, że nie zarażają się (koronawirusem) i mogą być "czyste" tylko kocięta odstawione od razu od matki i nie mające z nią
żadnego kontaktu, czyli też nie jest to dobre dla nich rozwiązanie. Jakikolwiek późniejszy kontakt z innym kotem daje wielką "szansę" na złapanie tego wirusa. Wiadomo, że wielkie skupiska zwierząt, czy to w schronisku, przytulisku czy mocno zakoconym domu sprzyjają zwiększeniu ryzyka zarażenia wirusem. Ale sprawa mutacji jest niestety na razie wielką niewiadomą

. Same testy na obecność korona... nic jeszcze nie mówią, więc testów na FIP jako taki nie ma.
Myszeńk@, bardzo mi przykro z powodu koteńka. Teraz nie czas na to, ale potem, na spokojnie, można Dużym wyjaśnić. Mam nadzieję, że pocieszeniem dla nich będzie fakt, że maleństwo nie odeszło niczyje, bezimienne, w zimnej klatce. Że zaznało miłości i zobaczyło co to pełna miseczka, kolanka i czułe głaskanie. Oni podarowali mu kawałek szczęścia. Ratowanie od bezdomności poprzez adopcję niechcianych i niczyich, porzuconych futerek jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż zakup kotka z (pseudo)hodowli czy popieranie bezmyślnego rozmnażania zwierząt (takich ogłoszeń na allegro jest całe mnóstwo). A te opcje i tak nie gwarantują bezpieczeństwa. A kitulek, niech biega szczęśliwy, beztroski w lepszym świecie...