jestem jestem.
Byliśmy zrobić badania i .... no i nóżka nie wygląda najlepiej, już mówię czego się dowiedzieliśmy. Otóż, cała główka kości udowej jest odłamana i żyje w ciałku Merlina własnym życiem (jest przemieszczona), natomiast szyjka owej kości usadowiła się (niezbyt wygodnie, ale jednak) w panewce stawu biodrowego. To co trzeba z tym zrobić to usunąć odłamaną główkę i pięknie obciąć końcówkę kości, żeby sobie już tak egzystowała. Istnieje ryzyko, że jedna kocia nóżka w związku z tym będzie trochę krótsza, ale może być również tak, że jak "ruszymy" mięśnie (których już właściwie nie ma na nogach) i doprowadzimy je do porządku to kotek wróci do normalnej sprawności, a brak główki kości udowej będzie niezauważalny i dla ludzia i dla kota.
Teraz gorsza sprawa... miednica była złamana. Mówię że była, bo już się zrosła, tyle że krzywo

Tutaj już sprawa jest raczej przegrana, jest za późno żeby coś działać więc najpewniej zostanie już taką, jaką jest. Kotek pozostanie troszkę przekrzywiony, ale nie powinno mu to sprawiać większych trudności w poruszaniu, zapewniono mnie, że bólu też raczej już przez to nie dozna.
Zabieg zaplanowano na piątek na godz. 10.
Proszę wszystkich o kciuki w tym czasie.
Kitek ma się dobrze, dochodzi do siebie po lekkiej narkozie, której został poddany do badania.
Okropnie mnie dzisiaj przestraszył, ociągając się z wybudzeniem.
Chuligan z niego, mówię Wam.
Jestem dobrej myśli, będzie to wymagało trochę wysiłku (przede wszystkim ze strony Merlinka) ale dzielny z niego źwierz, także myślę, że szybko wrócimy mu całkowitą sprawność. No i najważniejsze, będzie mógł poruszać się bezboleśnie, bo bezszelestnie to już umie
Dzisiaj zamówiłam mu zapas dobrej, mokrej karmy, trzeba go teraz ładnie podtuczyć, bo trochę za chudy chłopak jest... no i musi robić MASĘ

tyle na teraz, idę się ogarnąć bo nie dawno wróciliśmy
będzie dobrze
