Lusia bezusia ..rak płaskonabłankowy

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 31, 2010 14:59 Re: Pusia, Lusia i Bunia

niestety nie zrobiłam a dziś już wygląda dobrze, wytarła się o moją pościel :)

gagga

 
Posty: 1348
Od: Pon cze 21, 2010 10:42

Post » Wto lis 02, 2010 9:43 Re: Pusia, Lusia i Bunia

Bunia napędziła nam wczoraj niezłego strachu. Poszła rano na podwórko i nie było jej cały dzień. Kicialiśmy i nic. Wieczorem (ok.22) poszłam z moim Tomem szukać Buni. Znalazła się w piwnicy takiej jak kiedyś na wsiach robiono nie wiem jak się to fachowo nazywa, taka wykopana w ziemi. Była u sąsiada kilka domów dalej. Tym razem jej się udało. Ale.... sąsiad ma gołębie i chodzą słuchy, że pozbył się już dwóch kotów swojej sąsiadki z naprzeciwka. :evil:

gagga

 
Posty: 1348
Od: Pon cze 21, 2010 10:42

Post » Wto lis 02, 2010 16:02 Re: Pusia, Lusia i Bunia

rozbawiona Lusia

Obrazek

gagga

 
Posty: 1348
Od: Pon cze 21, 2010 10:42

Post » Wto lis 02, 2010 22:46 Re: Pusia, Lusia i Bunia

zapracowana Bunia

Obrazek


Obrazek

gagga

 
Posty: 1348
Od: Pon cze 21, 2010 10:42

Post » Wto lis 02, 2010 23:12 Re: Pusia, Lusia i Bunia

:ok: :ok: :ok: oj piękne koteczki, a jakie pracowite... :mrgreen:
ObrazekObrazek
Obrazek

Kocia Lady

 
Posty: 8140
Od: Wto sie 18, 2009 22:11
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro lis 03, 2010 21:10 Re: Pusia, Lusia i Bunia

Śliczne koteczki :)
A Bunia widzę coraz poważniejsza :) rośnie jak na drożdżach :)
_________________________________________________________
Kajko, Kokos(z), Kilek oraz Kazio (Aslan) - czyli pingwin, krówka, tygrys i duże lwiątko pod jednym dachem :D

LSVC

 
Posty: 2558
Od: Pon gru 28, 2009 22:25
Lokalizacja: Chorzów

Post » Wto lis 09, 2010 22:23 Re: Pusia, Lusia i Bunia

:cry: Lusia ma guza na tym uchu, które było operowane . Szykuję dokładny opis choroby, zrobię zdjęcia prześwietleń, załączę zdjęcia uszka i wysyłam do konsultacji z kilkoma lekarzami.
Guz jest dość duży i sączący. Z tego co się dowiedziałam, to nie ma sensu obcinać dalej ponieważ zaatakowana jest chrząstka a ona nie jest tylko na zewnątrz. I jeśli obetnie się nawet na maxa uszko to i tak może pójść dalej a to będzie jeszcze gorzej, bo bliżej mózgu. A ten nowotwór ma przerzuty przede wszystkim na mózg i płuca. Ale nie chcę się poddawać !!!

gagga

 
Posty: 1348
Od: Pon cze 21, 2010 10:42

Post » Wto lis 09, 2010 22:29 Re: Pusia, Lusia i Bunia

:( :( :( ojej trzymam kciuki nie poddawaj się :ok:
ObrazekObrazek
Obrazek

Kocia Lady

 
Posty: 8140
Od: Wto sie 18, 2009 22:11
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro lis 10, 2010 20:50 Re: Pusia, Lusia i Bunia

:( :( :( ech...
_________________________________________________________
Kajko, Kokos(z), Kilek oraz Kazio (Aslan) - czyli pingwin, krówka, tygrys i duże lwiątko pod jednym dachem :D

LSVC

 
Posty: 2558
Od: Pon gru 28, 2009 22:25
Lokalizacja: Chorzów

Post » Sob lis 13, 2010 12:04 Re: Pusia, Lusia i Bunia

ObrazekObrazek
Ostatnio edytowano Pt lis 19, 2010 19:49 przez gagga, łącznie edytowano 1 raz

gagga

 
Posty: 1348
Od: Pon cze 21, 2010 10:42

Post » Sob lis 13, 2010 20:01 Re: moje koty - Lusia ma raka płaskonabłanowego

Gagga i Lusia trzymajcie się będzie dobrze :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek
Obrazek

Kocia Lady

 
Posty: 8140
Od: Wto sie 18, 2009 22:11
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob lis 13, 2010 21:03 Re: Pusia, Lusia i Bunia

gagga pisze::cry: Lusia ma guza na tym uchu, które było operowane . Szykuję dokładny opis choroby, zrobię zdjęcia prześwietleń, załączę zdjęcia uszka i wysyłam do konsultacji z kilkoma lekarzami.
Guz jest dość duży i sączący. Z tego co się dowiedziałam, to nie ma sensu obcinać dalej ponieważ zaatakowana jest chrząstka a ona nie jest tylko na zewnątrz. I jeśli obetnie się nawet na maxa uszko to i tak może pójść dalej a to będzie jeszcze gorzej, bo bliżej mózgu. A ten nowotwór ma przerzuty przede wszystkim na mózg i płuca. Ale nie chcę się poddawać !!!



Moja Miśka miała usunięte całkowicie ucho wewnętrzne- wszystko, wszystko, łącznie z chrząstką, do gołej kości...ale miała przerzut do śledziony... i z tego do wątroby... i na pysiu...

Zrób zdjęcia rtg i usg.
Płaskonabłonkowy ma brzydki zwyczaj przerzutów do kości i śledziony w pierwszej kolejności, a później na resztę...

Operacja wiąze się z dużym ryzykiem.
Narkoza, bo to długa operacja.
Miśka wybudzała się dwa dni.
Zimna jak lód. Budziłam się co dwie , trzy godziny i zmieniałam jej termofor...osłuchiwałam serce, bo miałam schizy , że zaraz mi odejdzie... wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy o diagnozie...dopiero jak wrócił wynik hist-patu...

Nie wiem w jaki stanie jest i czy by zniosła chemię...jeżeli nie ma przerzutów, ma wydolne nerki, dobry apetyt to możnaby spróbować...

Trzymam za Was kciuki.
Wiem jak to jest :(

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

Post » Sob lis 13, 2010 22:23 Re: moje koty - Lusia ma raka płaskonabłanowego

Biedna Lusia :( znów cierpienie...
ale najważniejsze, że o nią walczysz :ok: to taka wyjątkowa koteczka...
wierzę, że będzie dobrze :ok: :ok: :ok:
_________________________________________________________
Kajko, Kokos(z), Kilek oraz Kazio (Aslan) - czyli pingwin, krówka, tygrys i duże lwiątko pod jednym dachem :D

LSVC

 
Posty: 2558
Od: Pon gru 28, 2009 22:25
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon lis 15, 2010 17:23 Re: moje koty - Lusia ma raka płaskonabłanowego

To powiem tak. Na razie nie decyduję się na operację. Boję się, że narkoza może ją osłabić. Zdecydowałam się na leczenie naturalne. Te leki o których napisałam na moim wątku są to leki naturalne. Stosowane w leczeniu nowotworów. To się nazywa biochemia ale nie jest to "chemia" jak przy wlewach. Te leki mają wzmocnić jej organizm. Operacja to ostateczność. Chcę spróbować innych metod czyli leczenia lekami naturalnymi. Ucho zawsze można uciąć. Będę bardzo czujna. Chcę zrobić za jakiś czas ponownie badania usg i prześwietlenie.
Wiem, że moja decyzja może nie spodobać się niektórym ludziom ale to ja mam Lusię na co dzień i widzę co dla niej jest najlepsze. Lusia to mój ulubiony kot i daję jej i chcę jej dawać to co najlepsze. :1luvu:

gagga

 
Posty: 1348
Od: Pon cze 21, 2010 10:42

Post » Pon lis 15, 2010 17:54 Re: moje koty - Lusia ma raka płaskonabłanowego

gagga pisze:To powiem tak. Na razie nie decyduję się na operację. Boję się, że narkoza może ją osłabić. Zdecydowałam się na leczenie naturalne. Te leki o których napisałam na moim wątku są to leki naturalne. Stosowane w leczeniu nowotworów. To się nazywa biochemia ale nie jest to "chemia" jak przy wlewach. Te leki mają wzmocnić jej organizm. Operacja to ostateczność. Chcę spróbować innych metod czyli leczenia lekami naturalnymi. Ucho zawsze można uciąć. Będę bardzo czujna. Chcę zrobić za jakiś czas ponownie badania usg i prześwietlenie.
Wiem, że moja decyzja może nie spodobać się niektórym ludziom ale to ja mam Lusię na co dzień i widzę co dla niej jest najlepsze. Lusia to mój ulubiony kot i daję jej i chcę jej dawać to co najlepsze. :1luvu:


Owszem, ucho można zawsze uciąć, ale co zrobisz jak będą przerzuty? Wtedy to już jest tylko zwalczanie bólu i nic więcej.
Kot zdecydowaną większość dnia przesypia, ma zrywy , że się bawi...leki przeciwbólowe drażnią żołądek i są wymioty, brak apetytu...

To ucho wygląda o wiele lepiej niż Miśkowe, jak nie ma przerzutów, wyniki krwi ma ok to bym cięła.
Skonsultuj się z weterynarzem-onkologiem i walcz.
Ostatnio przecież odeszła Mazurka :( też miała płaskonabłonkowego... Misia już rok temu ...

Miśka była wymęczona usunięciem listwy , sterylką i w związku z tym nabrała "odporności" na narkozę i musiała jej dostać strasznie dużo i była starszą kicią...ale przeżyła ciężki zabieg.

Jeżeli nie chcesz jej leczyć, bo bio-chemia (bez obrazy) nic nie da , jeżeli chodzi o zwalczenie raka.
Będziesz patrzyć na jej powolną agonię.
Cieszyć się z lepszych dni i martwić się gorszymi, trząść się nad nią za każdym razem jak się gorzej poczuje...bo to powoli będzie oznaczać koniec...aż wreszcie kiedy ona już całymi dniami będzie spać, jedzenie będzie sprawiać ból, pojawią się objawy związane z przerzutami będziesz musiała podjąć najtrudniejszą decyzję.
Decyzję , która Ciebie zaboli, ale jej ulży.

Życzę Tobie i Lusi tego , żebyś nie musiała takiej decyzji podejmować.
Spróbuj dać jej szansę na normalne, długie życie.

Jaki tym raka wyszedł w badaniu hist -pat ?
G1? G2? G3?
Jeżeli G1, G2 to jest szansa na jej wyleczenie, jeżeli nie ma przerzutów.

seja

 
Posty: 6385
Od: Sob lis 29, 2008 6:23
Lokalizacja: UK,Eastleigh

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot] i 26 gości