O wiem, zdradzę Wam wstydliwy sekret Ancymona, który odkryłam dzisiaj. To znaczy odkryłam to wcześniej ale dzisiaj go wyjawię. Ancymon to tchórz nad tchórze, ew. Ancymon ma rozdwojenie jaźni, innymi słowy ma dwie osobowości albo schizofrenię. Jest też teoria (ale niepotwierdzona), że Ancymon jest inteligentny i umie wyciągać wnioski z tego co Go spotkało ale w to nie wierzymy, to jakiś spisek żydomasonerii czy tam czegoś z krzyżem w tle.
Instynkt odkrywcy jest bardzo silny w tym przerośniętym kawalerze (jak byli u nas robotnicy wywożący meble to jeden z nich triumfalnie wskazał palcem na Ancego i oznajmił, że jakby miał mieć kota to tylko TAK dużego

) i mamy swoje zwyczaje. Jak wracam późno to nie wychodzi na klatkę, niby próbuje ale bez przekonania, jak wracam po pracy to zależy jak bardzo mi się nie chce, jak bardzo się chce Ancemu ale jak są spacery (jak na spacerniaku) to raczej krótkie. Za to rano jak wracam po bieganiu to dopiero jest szaleństwo. Nysiek wybiega na korytarz i biegnie, no truchta (ja też truchtam). Ale skubany po tym jak zaginął nie biegnie w stronę wyjścia tylko w stronę zamkniętego korytarza

jak w stronę wyjścia to spogląda czy jestem i z mrukiem na ustach szybciusieńko wraca.
I powiem Wam, że Nyś lubi głupie odgłosy

sąsiedzi muszą się mnie bać. Bo najlepsze polowanie na tasiemkę jest jak biegam jak fryga, on biega jak druga fryga (cichajcie niemądre, to że to są słonio frygi to nie ma znaczenia!) i wydajemy tak głupie odgłosy jak tylko nam się uda, ja i On.