
Ze zdarzeń pozytywnych - Zadzwoniła starsza pani z Sułkowic(to kawałek od Myślenic) z prośba o łapkę, bo przychodzi do niej dzika kocica i znosi jej maluchy. Nigdy nie udało się jej złapać, pani nie ma już komu ich wydawać więc "dorwie zołzę tylko, żeby mieć do czego, potem ciachnie cholernicę i będzie spokój, póki kolejna jakaś nie przyjdzie". A w ogóle to ona chciałaby tę klatkę może bardziej nawet na wzór, bo jak ona mało skomplikowana to jej "mąż to złota rączka więc jej taką zrobi i będzie miała swoją na wszelki wypadek".
Aż się chce pomóc
