Dwie czarne bez prawa do wyboru - reaktywacja

SecretFire pisze:No i wez naprawde uwazaj na siebie. My jestesmy za daleko, zeby Ci cos pomoc. Albo nastawimy corke Twoja, zeby zrobila porzadek.

Ale ja bliżej jestem - znaczy bywam w Krośnie, więc tez porządeczek mogę pomóc robić... :twisted:

jasdor - nie chorować, bo się Twoje koty zamartwiają :ok:

Jasdor, lepiej jechać na izbę przyjęć niż do przychodni. U mnie zaczęli od mierzenia ciśnienia i EKG i krew zbadali. Okazuje się, że jak się chce, to można w naszym wspaniałym kraju zbadać krew w niecałą godzinę, nawet w środku nocy :lol:

Poważnie, jeśli się powtórzy jedź do najbliższego szpitala! Chociaż ja dostałam opr, że karetki nie wezwaliśmy, więc z tą jazdą ostrożnie :wink:

No więc tak pomyślałam droga Beatko, że ponieważ blisko jesteś i w Krośnie bywasz dostaniesz na wyłączność moje koty, jakby mię zabrakło, bo rodzinie nie ufam :mrgreen:

Odpowiedni zapis testamentowy uczynię niebawem. Dostaniesz również we spadku mój bolid, żebyś nie musiała na nogach do weta gnać.

mmk - racja całkowita. Po wizycie u lekarza emeryta wojskowego, kazał mi sie koło łoża kłaść i ratownictwo wezwać, a na wypadek gdyby mi sie przed ich przyjazdem poprawiło - wysiłku fizycznego zażyć, żeby serce umęczyć i nawet udawać, że mię słabi :mrgreen:

jasdor pisze: a na wypadek gdyby mi sie przed ich przyjazdem poprawiło - wysiłku fizycznego zażyć, żeby serce umęczyć i nawet udawać, że mię słabi

Taa, naturze, trzeba czasem pomóc :-)

Nie zartujcie. Tak to jest?
Tu przychodni nie ma. Od razu sie jedzie do Krankenhaus. Ale Cie w takim wypadku biora od razu z pogotowia na stacje, wyjscie jest tylko na wlasne zyczenie.

Ech Secret, wiesz jakie zdrowie trzeba w Polsce mieć żeby chorować

!!! To nie to co u Was, tutaj twardym trza być

Konskie tak zwane...
Ja pracowalam pare lat w tutejszym szpitalu i wiem jak to jest. Lubilam ta prace ale nie na stale. To bylo podczas matury i pierwszego semestru studiow.

A jak się dzisiaj czujesz, Słońce?

Cześć Kochani!

Jak nocka minęła?

jasdor pisze:No więc tak pomyślałam droga Beatko, że ponieważ blisko jesteś i w Krośnie bywasz dostaniesz na wyłączność moje koty, jakby mię zabrakło, bo rodzinie nie ufam Odpowiedni zapis testamentowy uczynię niebawem. Dostaniesz również we spadku mój bolid, żebyś nie musiała na nogach do weta gnać.

Nie ma mnie chwilę na forum, wchodzę na wątek i co widzę? :strach:

Czyś Ty Dorotko nie tenteges? :ryk:

Dobra, ja tez rodzinie nie ufam, a raczej części, której ufam mogłoby się coś stać (tfu!)... Ale żeby aż tak mnie ufać? :twisted:

A tak na serio, serio -> myślę coraz częściej o "utworzeniu" jakiego paktu na temat opieki pożyciowej doczesnej. Bo jestem przerażona, a zwłaszcza odkąd przeczytałam na forum o historii Timona i Simona, to mi to już zupełnie zaprząta głowę...
Boję się, co będzie z moimi chłopakami, jakbyco

I wiem dobrze, że wiele osób ma tutaj ten problem... Kurcze - dzień strasznie melancholijny się przez to zrobił jakoś tak

Jasdorek, jak dzis samopoczucie? Melduj sie, zebym wiedziala, ze dychasz.

Szejbal...identyko to samo mysle, chociaz mam nadzieje, ze jeszcze wiele lat nam na tej ziemi zostalo. Nie wiem, komu z rodziny bym mogla moje futra dac poc opieke. Moj braciszek mlody i glupi. Byl Emil raz pod jego opieka na piec dni. Jak wrocilam do domu, kuweta zawalona i miska z jedzeniem pusta. Emil niby w ten jeden dzien tyle narobil, bo brat NIBY sprzatal. Miske tez w jeden dzien wyjadl. Nigdy w zyciu nie zostawie go znowu z moimi futrami. Wiec odpada. Rodzice nie chca miec juz zwierzakow i u nich by nie mieli dobrej opieki, to wiem. Kochac tak, ale opieka... Moja siostra by wziela, ale ona jest strasznie duzo gdzies w drodze i pozno wraca do domu.
Musze sobie wiec poszukac super faceta, ktory bedzie moje futra uwielbial. Problem rozwiazany.

SecretFire pisze:Musze sobie wiec poszukac super faceta, ktory bedzie moje futra uwielbial. Problem rozwiazany.

Albo dobrą koleżankę :-)

najlepiej i najbezpieczniej to byłoby jakoś w testamencie ująć

w formie zapisu
np. osobie do której masz zaufanie zapisujesz swoje koty, jako rzeczy oznaczone co do tożsamości - trzeba byłoby je opisać
i jednocześnie jakąś kwotę(rozsądną) na ich utrzymanie

i wtedy nie będzie można kotów wystawić za drzwi ani oddać do schronisk
bo ta osoba ma roszczenie o ich wydanie, na podstawie testamentu
i kasy na nich od spadkobierców

Kwoty na utrzymanie nie mam, bo sama prawie co w ruinach jestem. Kolezanka moja najlepsza by chciala miec koty, ale takie nie drapiace.

ale jak ty :crying:

to już żadna kwota ci nie będzie potrzebna
więć coś co po tobie zostanie można dac na koty
nawet stary samochód

Dwie czarne bez prawa do wyboru - reaktywacja

Kto przegląda forum