Nienawidzę dni wolnych w sklepach, przez które zamiast siedzieć w domu i ludzi na oczy nie oglądać musiałam iść do sklepu.
W dniu, w którym umarł Stefan, z zapuchniętymi oczami i zapchanym nosem, nadziałam się na plastikowy uśmiech kasjerki i "miłego dnia", na tandetne rechoczące aniołki, na bezdusznych ochroniarzy i obojętnych klientów.
I marzyłam tylko o tym aby móc zobaczyć, jak Stefan roznosi w pył te cholerne bombki i wraz z kukułami rzuca obleśnym dmuchanym santaclausem.
Wszystko bez sensu, snujemy się z TŻtem po domu i nie bardzo wiemy co zrobić. Parę razy już jedno z nas wstawało, szło do łazienki, po czym zatrzymywało się z dłonią na klamce i człapało z powrotem... bo już nie ma do kogo zajrzeć, nie ma komu zmienić pościeli czy podetrzec brody. TŻ się mnie pyta, czy na pewno nie ma po co gdzieś jechać rano, bo jakoś tak dziwnie... że może wymyślę żeby jednak gdzieś po coś jechał... i wiem że wstanę i będę chciała zobaczyć jak się czuje Stefcio.... potem TŻ wstanie i też zawróci spod drzwi ze spuszczoną głową...
Możemy prać do woli, korzystać z wanny jak chcemy, mieć otwarte drzwi od łazienki, możemy jechać gdzieś we dwójkę i nie musimy ustalać dyżurów. Tylko jakoś to nie to jest potrzebne

Jeszcze telefony, przy których udaję że żyję. Od firmy współpracujacej, jakiś radosny debil pytał się mnie o jakieś vaty netto brutto. Co mnie obchodzą jakieś faktury, w dupie mam ten vat! I pieprzy w słuchawkę bez sensu a ja muszę udawać że rozumiem co mówi i że w ogóle mnie to jakkolwiek interesuje, dobyć ze spuchniętego gardła jakiś głos przypominający ludzką mowę, kiedy mam ochotę wrzasnąć tylko że Stefan nie żyje i nauczyć telefon latać.
Albo debil który dzwoni "w sprawie kotów". I pierwsze pytanie powoduje że wycieka mi piana z nosa
"a one nie biegają i nie drapią"?
Panu się pomyliło, u mnie są KOTY a nie chomiki czy pluszowe figurki!!!!
Ja chcę Stefana w wannie! Mruczącego, pokazującego brzusio, ugniatającego powietrze Wielkiego Stefana Żelaznego o wyglądzie ostatniego zakapiora!
Zaraz idę zapalić znicz na Stefanowym grobie....
Stefciu... [']