STEFAN ['] 10/11/2010 9:20. minął rok bez WielkoKota...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 07, 2010 22:50 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

:ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie lis 07, 2010 22:59 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

No, bo ten Furosemid kołkiem staje. Najpierw nawadniają, później odwadniają - kot nie kuma nic.
Już niedługo powinien zacząć jeść. Frustrujące jest czekanie.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 07, 2010 23:05 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Furosemid dostał żeby się przypadkiem nie zatkał.

Ja już zajoba chyba dostaję, bo mi się wydaje że jego mocz dużo mniej śmierdzi: jakoś nadal abstrakcyjnie boję się czy nerki są ok. TŻ się stuka w głowę i mówi że on zjadł i wypił takie nic w porównaniu z tymi strzykawami nawadniającymi i odżywiającymi wcześniej, że nie bardzo mają co filtrować i że mam się od nich odczepić.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Nie lis 07, 2010 23:14 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Wydaje mi się, ze powód do martwienia to jest jak mocz śmierdzi bardziej...
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Nie lis 07, 2010 23:16 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

mziel52 pisze:Stefan chudnie, bo dostał furosemid na odwodnienie, przy tym je mało, to nie ma potrzeby sikać. Nawet zdrowy kot robi dwa razy na dobę. Ja bym się tym nie przejmowała. Co innego, gdyby próbował się załatwić i nie mógł. Z jedzeniem będą problemy, dopóki mu się nie wygoi pyszczek. Ja mojego małego Szkrabka z kk karmiłam trzy tygodnie - protestował, bo go bolały nadżerki, ale z sił nie opadł. Kot przyzwyczaja się w końcu do karmienia, bo rozumie, że mimo nieprzyjemności, ma potem coś w brzuchu. Myślę, że te jazdy do weta go najbardziej stresują, dobrze by było po jutrzejszej zrobić mu jednak przerwę, leki można dawać w domu.
Na zabiegi przy kocie (karmienie, podawanie leków) ustaliłabym jakiś dzienny terminarz, żeby kot wiedział, że w przerwach nikt go nie będzie męczył i może się relaksować. Koty mają dobre wyczucie czasu i szybko się w czymś takim orientują.


Podpisuje się obiema rękoma!

Poker71 pisze:Stefan się wysiusiał sam, w końcu na siedząco a nie leżąc: za pierwszym razem z moją asystą, bo się napinał i jakoś nie bardzo więc mu pomasowałam brzuch, pouciskałam pęcherz (no dobra tam gdzie mi się wydaje że być może jest pęcherz...) i poszło. Nawet nie protestował przeciwko takiemu odarciu z prywatności.


:ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek Obrazek

Catnaperka

 
Posty: 4734
Od: Wto paź 12, 2010 10:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lis 07, 2010 23:16 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Hehe... diagnostyka na smroda. Wyniki parametrów nerkowych miał ok - naprawdę nie ma powodu do takich podejrzeń. Wyluzuj.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie lis 07, 2010 23:19 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Poker71 pisze:...mi się wydaje że jego mocz dużo mniej śmierdzi...

A w smaku też jest znaczna różnica na korzyść? 8)
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 07, 2010 23:32 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

redaf pisze:
Poker71 pisze:...mi się wydaje że jego mocz dużo mniej śmierdzi...

A w smaku też jest znaczna różnica na korzyść? 8)


:ryk: :ryk: :ryk: 8)
Obrazek
Obrazek Obrazek

Catnaperka

 
Posty: 4734
Od: Wto paź 12, 2010 10:28
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie lis 07, 2010 23:50 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

:piwa: Twoje zdrowko, szanowny kotku :)

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Pon lis 08, 2010 8:03 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Poker71 pisze:update: Stefan się wysiusiał sam, w końcu na siedząco a nie leżąc: za pierwszym razem z moją asystą, bo się napinał i jakoś nie bardzo więc mu pomasowałam brzuch, pouciskałam pęcherz (no dobra tam gdzie mi się wydaje że być może jest pęcherz...) i poszło. Nawet nie protestował przeciwko takiemu odarciu z prywatności.



Jak dobrze, że się wysikał. Ufff. Też ulgę poczułam. :mrgreen:
Kciuki, żeby zaskoczył z jedzeniem.:ok:
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14822
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon lis 08, 2010 8:06 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Poker71 pisze:Furosemid dostał żeby się przypadkiem nie zatkał.

Ja już zajoba chyba dostaję, bo mi się wydaje że jego mocz dużo mniej śmierdzi: jakoś nadal abstrakcyjnie boję się czy nerki są ok. TŻ się stuka w głowę i mówi że on zjadł i wypił takie nic w porównaniu z tymi strzykawami nawadniającymi i odżywiającymi wcześniej, że nie bardzo mają co filtrować i że mam się od nich odczepić.


Moim zdaniem zaczynasz się do smrodku przyzwyczajać. 8)
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14822
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon lis 08, 2010 10:27 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Bylismy u weta, nawodnienie okazało się niezbędne, bo już zaczął mieć "płetwę". Ze względu na nos, który w końcu musimy ostatecznie wyprowadzić na prostą żeby Stefan czuł zapachy i chciał jeść, jednak nawadnianie będziemy prowadzić, podskórnie, bo z kroplówkami to jedna gehenna. Bo jak się zaczyna odwadniać to znów na nosie się robi skorupa (sucha śluzówka) i nie będzie jadł.

Pęcherz nie był całkiem pełen, ale trochę wet wycisnął na wszelki wypadek żeby sie znów nie przytkał, na szczęście jest drożność. Pokazał mi jak Stefa masowac żeby mu pomóc sikać i gdzie sprawdzać pęcherz. Czemu ja się anatomii nie uczyłam, druna baba no.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pon lis 08, 2010 10:33 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Cholerka... no tak, jeśli jednak nie udaje się stefana poić wystarczająco, to nawadnianie jedynym wyjściem. Ale nie rezygnujecie z karmienia go? Udaje się trochę?
A jak Stefan zachowuje się?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon lis 08, 2010 10:42 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Z karmienia nie rezygnujemy, udaje się właśnie trochę, przy czym trochę jest kluczowym słowem :( Stef do karmienia jest oporny, zaczyna się strasznie już wkurzać.

Nawodnienie mu nie zaszkodzi chyba? nie możemy dopuścić do odwodnienia kota w tym stanie... i tak dostaje zastrzyk z antybiotyku, więc niewielka różnica jak dostanie dwie strzykawy więcej?

Ogólnie siada, spojrzenie przytomne, choć wet też potwierdza że to zatkanie pęcherza nas mocno i w niebezpiecznym momencie cofnęło.

Macał tą szczenę i żuchwę i generalnie o ile nie da sobie nic uciać, to składniałby się raczej nie że szczena połamana, a stawy raczej, bo jakby miał połamaną szczenę to przy takim mocnym macaniu powinien się wściec że boli? Nie wiem nie znam się... zasadniczo konkluzja ta sama, musi się samo zrosnąć i już.

Poker71

 
Posty: 5149
Od: Nie lip 01, 2007 15:03
Lokalizacja: Pomorze

Post » Pon lis 08, 2010 10:47 Re: STEFAN po wypadku - decydujące starcie

Jeśli chodzi o żuchwę, to ja Popławskiemu ufam, to chirurg z dużym doświadczeniem. Ale jak piszesz, tak czy inaczej konkluzja jedna.
Nawadnianie w tej sytuacji chyba jednak konieczne. Bo Popławski też nie uważał, że ma mu zaszkodzić, tylko miał nadzieję, że uda się go dopajać, i wtedy zaoszczędzenie stresu wleczenia do lecznicy. Skoro jednak okazuje się, że to nie możliwe, to trzeba nawadniać i już. I czekać że w końcu zgłodnieje chłopak.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 75 gości