witamy cioteczki w niedzielę wieczorkiem
moje futerka wróciły z rodzicami,a ja ,że mam chwilkę opowiem teraz Wam historię Saszki ( świątecznego przybysza z lasu)
HISTORIA SASZKI...to była zima 2009,ogromna śnieżyca, auto zasypane,śniegu nie nadążaliśmy odgarniać...
aż tu nagle mama krzyczy....było około 22,gdy mama krzyknęła,że chyba jakieś zwierzątko płacze,a może to i dziecko ( taki pierwsza myśl była taka,że ktoś dziecko podrzucił nam na posesję i się zmył)
otwieramy drzwi...a w tym śniegu siedzi ledwo trzymający się na łapkach kotek....zmarznięta,głodna bo wleciała do kuchni i rzuciła się na chrupki Mesia...zjadła i chciała by ją wypuścić
starałam się trzeźwo myśleć....skąd taki kociak z ładnym futerkiem błąka się po lesie i trafił pod nasze drzwi ....akurat kilka dni przed świętami...???
to było wszystko w sobotę - my w niedzielę mieliśmy wyjeżdżać pod wieczór...a kot sobie poszedł w las i znikł, zostawiliśmy mu pod stołem,który stoi na dworze kartonik z jedzeniem,polarami itp ( taką budkę) i wyjechaliśmy
Myśleliśmy,że kot postanowił wrócić do domu i ,że już nigdy go nie zobaczymy...chyba każdy pamięta te mrozy zeszłej zimy?Zajeżdżamy na następny weekend tato chce iść do drewutni po drewno i krzyczy nagle......Dajcie prędko koc i ciepłą wodę,na drewnie siedziała ta kotka,jak wziął ją na ręce to mu żal serce ścisnął ...zmarznięte ciałko cud ,że wytrzymało te mrozy i wtedy padły słowa:Kot zostanie z nami,nie pozwolimy mu umrzeć w te mrozy i wzięliśmy ją do domku.Kot sobie spał przy kominku,okazywała na każdym kroku wdzięczność za dach na głową.Rodzice zabrali Saszkę ( bo tak ją nazwali) do weta,okazała się dziewczynką więc imię pasowało

a wet ocenił fachowym okiem,że kotka ktoś musiał wywieźć i zostawić w lesie( może komuś przeszkadzała kto musiał np wyjechać na narty)?Wet ocenił,że kotka ma około 2 lat ,piękne futerko i jest zdrowa,więc tylko ją odrobaczył.Saszka to kot chyba najbardziej mojej mamy.Jest w niej trochę dzikuski ,bo czasami chwyta ładnie zębami ,albo i podrapie pazurkami,ale my nie dalibyśmy jej skrzywdzić tak jak ktoś to kiedyś zrobił.Teraz ma dach na głową,ciepło,pełną miskę i swoich Dużych do których chętnie wraca.
I tak właśnie zaczęła się nasza historia z kotami....cdn