miało być szczepienie - nie ma. Są szmery i przez 7-10 dni mają dostawać scanomune i potem się zobaczy.
Było pierwsze zainteresowanie

. Akurat wracałam od pociągu, drepczę sobie powolutku, patrzę jedzie znajomy samochód, trąbi. Krzysiek. Jak nic z glutami do weta jedzie. I tak moja droga powrotna do domu odbyła się przez lecznicę

. Wetka zadzwoniła do Krzyśka, że jest chętny na kociaka. No cóż, owszem, starszy pan zainteresowany, kocurkiem, najlepiej przytulasty. Ale mieszkał by w piwnicy. W domu raczej nie. My w lekkim szoku. Pan bardziej szuka kota gospodarskiego niż domowego. Wyjaśniliśmy mu, że nasze kociaki są typowo nałóżkowe.
Poprzedni kot tego pana zginą pod kołami samochodu....
Bachorki ważą już 1,4kg. Wetka nie może wyjść z podziwu, że są w tak rewelacyjnym stanie. Chyba nie dawała im szans wtedy, kiedy pierwszy raz do niej trafiły, kiedy temperatura była niemierzalna, a same maluchy niemal nieprzytomne. Przeżyły. I teraz musimy im znaleźć najlepszy dom. Nie po to je ratowaliśmy, żeby trafiły na nieodpowiedzialnych ludzi, prawda?
I bezwzględnie muszą iść
RAZEM. To potwierdziła sama pani wet
