*anika* pisze:jopop, czy przyda Ci się do grzybkowych kotów troszkę Fungidermylu? Została mi jakaś 1/4 butelki czyli coś koło 25 ml. Mogę gdzieś tam podrzucić

No chyba, że masz

bywasz w okolicach pl. hallera?
Ech, zmęczona jestem. Taśka i Tasiek rozrabiają całymi dniami i nocami. Tasiek opanował aktualnie sztukę wylizywania człowieczego ucha od środka.
Krecik próbuje wyjść z łazienki przy każdym otwarciu drzwi.
Dzikusy siedzą w klatce, oswajam je po trochu, ale do stanu przyzwoitego jeszcze trochę daleko...
A Uterus... rana wygląda okropnie - rozległa martwica i odpadające płaty skóry, pod nią krwisto czerwona ziarnina. Ropa. Mocz (niekastrowanego kocura).
Muszę wyciskać mu mocz, żeby nie popuszczał po kropelce i nie moczył tym rany. W tym celu:
- jedną ręką łapię go za kark i trzymam nad wanną
- drugą ręką łapię mu tylne łapy żeby się nimi nie mógł bronić
- trzecią ręką łapię za brzuch i uciskam pęcherz
- a czwartą ręką oporuję od tyłu, żeby zwiększyć siłę parcia na pęcherz.
Po odciskaniu moczu i kału zabawa z myciem. Potem nakładanie maści. Potem pielucha.
A ten kot nadal wita mnie mruczeniem i pcha się na kolana. Normalny to on nie jest...