Kaszmir póki co nie kwalifikuje się do kuracji Zylexisem.
Żeby miała ona sens, małemu musiałoby się mieć na zdrowienie.
A temu uparciuchowi się nie ma.
Oczy do luftu i nie ma co go męczyć zakraplaniem, bo do oczu przez te błonki nic nie dociera.
/se mogę lać, do upojenia!/
Mimo to Kaszmir radzi sobie świetnie. Nawet jeśli prawie nie widzi, to drogę do miski zna doskonale. Ze znajdywaniem moich kolan i biustu też kłopotu nie ma.

Właśnie siedzi mi na wspomnianych kolanach i udeptuje to o czym napomknęłam w drugiej kolejności.
