Kaszmirek zostaje na stałe u Selene00 :)

Wróciliśmy od weta.
Kaszmir póki co nie kwalifikuje się do kuracji Zylexisem.
Żeby miała ona sens, małemu musiałoby się mieć na zdrowienie.
A temu uparciuchowi się nie ma.
Oczy do luftu i nie ma co go męczyć zakraplaniem, bo do oczu przez te błonki nic nie dociera.
/se mogę lać, do upojenia!/
Mimo to Kaszmir radzi sobie świetnie. Nawet jeśli prawie nie widzi, to drogę do miski zna doskonale. Ze znajdywaniem moich kolan i biustu też kłopotu nie ma. :wink:

Właśnie siedzi mi na wspomnianych kolanach i udeptuje to o czym napomknęłam w drugiej kolejności. :1luvu:

Miłoszek też trafia do miski, ale jak schodzi z dywanu na parkiet, to maca najpierw opuszkami podłoże, a jak daje mu się piłeczkę, to trzeba dotknąć do noska, żeby poczuł co to jest i potem zaczyna się bawić jak szalony.... :kotek:

Trzymam kciuki za Kaszmira, jest taki piękny...

Kaszmirek ma swoje cegiełkowe Allegro:

http://allegro.pl/charytatywna-kaszmir- ... 83009.html

Dzięki Magda za wystawienie.

Kaszmireczek skarbeczek :1luvu:

A ja przycupnę i potrzymam mocno :ok:

za maleńtasa

zaznaczam Kaszmirka i podczytuję

Witam i melduję się na wątku! :twisted:

Jeśli mogę coś doradzić to popieram jerzykówkę w sprawie wizyty u dr Garncarza.
Naprawdę warto. Chętnie coś na ten cel dorzucę :wink:

bo jak patrzę na biedne oczka Kaszmirka to mi się serce kraje, a mój Grubcio miał robioną operację u dr i szczerze mogę tego pana polecić. Równie pozytywne opinie o nim są we Wrocławiu na weterynarii.

pozdrawiam chorowitka :kotek:

i czułą opiekunkę :1luvu:

Nieustające :ok:

za maluszka :1luvu:

Ojej! Ale super ta cegiełkowa akcja.

Bardzo, bardzo dziękujemy /oboje z Kaszmirem/. :1luvu:

Kciuki nieustające są nam również bardzo potrzebne. Kaszmirowi, by zdrowiał. Mnie, bym umiała pogodzić się z faktem, że idzie to tak opornie. :roll:

Kaszmirek bardzo dzielnie wziął swoje leki i zniósł wszelkie przemywania, zakraplania i dłubanie w nosie.
Jest zdecydowanie cierpliwszym pacjentem niż mój Noise.
Katar nie przechodzi, ale kociak oddycha lżej. Dziś Kaszmir kichnął tak siarczyście, że wyglądał jak usmarkany malec ze świeczkami w nosie. :wink:

Nie dość, że mu nosek wycieram, to jeszcze babole grzebię na śpiocha.
Eh... szkoda, że nie widziałyście jak się łapunią przez sen zasłaniał przed moimi poczynaniami.
Wreszcie położył sobie łapkę na nosie i dopiero wówczas zaznał spokojnej drzemki. Wyglądał cudownie!! :1luvu:

A teraz mnie adoruje, bo świeży kurak w kuchni stygnie. :wink:

Apetycik, to on ma!!!

Jak sobie przypomnę jak marnie jadł gdy go wzięłam, to wydaje mi się to aż niemożliwe. :mrgreen:

I tak ma być, a pieniążki na leczenie wspólnymi siłami uzbieramy :ok:

Iwonko, myślę że warto by się zacząć zastanawiać nad ta wizytą u Garncarza w Wawie, co Ty na to?

Na szczęście

gosiaa pisze:I tak ma być, a pieniążki na leczenie wspólnymi siłami uzbieramy
Iwonko, myślę że warto by się zacząć zastanawiać nad ta wizytą u Garncarza w Wawie, co Ty na to?

cherry_menthol pisze:
gosiaa pisze:I tak ma być, a pieniążki na leczenie wspólnymi siłami uzbieramy
Iwonko, myślę że warto by się zacząć zastanawiać nad ta wizytą u Garncarza w Wawie, co Ty na to?

Gosiu, to pod Twoją rozwagę. Jestem za, choć mam mieszane uczucia. Wydaje mi się, że na taką wizytę jest z jednej strony za wcześnie, z drugiej za późno, a z trzeciej to tak czy siak, by się przydała. :roll:

Kaszmirek zostaje na stałe u Selene00 :)

Kto przegląda forum