
Rzeczony kot mieszka od lutego u mojej mamy, kiedy to zostal zgarnięty z klatki schodowej, dokąd wyeksmitowal go ktoś, kto najprawdopodobniej nie wytrzymal nerwowo. Kot byl potworem gryząco-drapiąco-wrzeszczącym. Nie dalo się go wziąć na ręce, na próby glaskania reagowal gryzieniem i drapaniem, kocie zabawy polegaly na polowaniu na ludzkie ręce oraz nogi i w ogóle byl trudno obslugiwalny. Początkowo mial pójść do adopcji, ale po dwóch tygodniach mama doszla do wniosku, że zostaje u niej, bo z takim charakterkiem kolejną eksmisję ma na bank. Pod koniec maja zostal odjajczony albowiem dojrzal i do wyżej wspomnianych atrakcji doszlo sikanie po kątach oraz bzykanie poduszek, pluszaków, kocyków, itp. Wakacje spędzil ze mną i moimi kotami. Nie bylo latwo


Z zabaw uwielbia skakanie za piórkami na patyczku (niestety, ta zabawa wymaga udzialu ludzia), kolorowe myszki z grzechotką w środku (po dwóch minutach lądują pod lodówką albo się dematerializują), berka (też oczywiście z ludziem) i mordowanie pluszowych maskotek. I jeszcze przerabianie plastikowych reklamówek i papieru toaletowego na confetti

Drugi kot do towarzystwa odpada z wielu powodów; zresztą, diabli wiedzą co by z tego wyniklo, bo moich kocurów traktowal jak zwierzynę lowną czym nie zaskarbil sobie ich szczególnej sympatii.
Ktoś ma jakieś genialne pomysly na kocią wyszalnię:?: