Cześć
kociczka39 pisze:Ale na pierwszy rzut to Szelma jak nic
Pisałaś Olu u nas cos o myszy i jak weszłam do Ciebie to widzę,że Deli się bawi zabawką i napisala,a że zobaczyłam "Szelmę" to już nie czytałam dalej,tylko w pośpiechu napisałam,bo tż juz mi sterczał nade mną,żeby do kompa usiąść

No bo.... Deli ma myszę, a ja mam Mamyszę
Przecież nic się nie stało, naprawdę łatwo ją pomylić z Szelmą
tillibulek pisze:tez myslalam, ze to Szelmiasta, tylko ten smutny wyraz pysia mi nie pasowal, no i spioszki w oczkach, Szelma takich nie ma

Ona nie ma śpioszków, ona ma takie czarne po prostu
Mam nadzieję, że wyraz pysia uda się zmienić
Mamysza miała u mnie miejsce zabukowane od dawna

Tylko najpierw była Mysz, później Delicja, potem Inka-Mamysza zaczęła się oswajać z Radomskiem i Andżeliką, więc miałam nadzieję, że po prostu znajdzie dom. Szkoda tak było kota w te i nazad przeprowadzać. Potem z kolei się napatoczyła Pola...
Niestety od połowy stycznia dom się nie znalazł - chyba ona jest po prostu zbyt cicha i dzikawa, nie robi wrażenia, a z dużą ilością kotów nie czuła się zbyt dobrze. I Andżelika podjęła decyzję, że lepiej dla Inki będzie, jak pomieszka w normalnym domu.
Z tego, co już widzę - ta decyzja, to był strzał w dziesiątkę, o czym niżej
tillibulek pisze:aha i jeszcze chcialam skomentowac, Ciocia, ze dbasz o siebie (patrzac po kosmetykach na wannie

) - mi by sie nie chcialo

Uprasza się o niekomentowanie pierdzielnika
kalair pisze:OKI, no cóż,,,gratuluję!

Myślisz, że to powód do gratulacji? Jak ciąża albo co?
Kociara82 pisze:bardzo urodziwa Mamysza

Będzie urodziwa, jak się odpucuje, bo na razie wygląda jak siedem nieszczęść
Wylazła wczoraj - jednak
łyskas czyni cuda
I dobrze, bo już się zaczęłam martwić, że tym uporem krzywdę sobie zrobi. Na szczęście jest dobrze (rewizja już zatkana na amen

), od razu było siu w kuwecie, w nocy wreszcie kupol się pojawił.
Wyniosła spod wanny na sobie cały syf, jaki tam się zgromadził przez 3 lata od remontu (a wątpię, żeby przed zabudowaniem wanny glazurnik tam wysprzątał na błysk

). W związku z tym całą łazienkę mam up...oną równo

A Mamysz ma kwarantannę*), dopóki się przynajmniej na tyle nie doczyści, żeby śladów nie zostawiać
Teraz streszczenie
Kto pamięta to dobrze, a kto nie, to przypomnę. Mamysz Inka wraz z latoroślą i Ruda Neska w środku trzaskającej zimy musiały opuścić przytulny magazyn. Inka z Neską powędrowały do Radomska, a Mysz wylądowała u mnie. Wszystkie trzy raczej dzikawe, oswojone na tyle, co koty dokarmiane przez człowieka. Ruda Neska wróciła do Warszawy i robi banerki

Młoda Mysza terroryzuje Rudego kumpla i swoją Dużą

I tylko Mamysz jeszcze bez domku - smutna, spokojna, bura, zwyczajna i dzikawa
Tiaaa, dzikawa...

Okazuje się, że ona taka sama dzika jak córka - ma do perfekcji opanowane robienie wrażenia głodnej tygrysicy broniącej młodych

Uszy na płasko, kły na wierzchu, syk i prych aż się niosą po osiedlu echem
Nie podchodź, nie dotykaj, uważaj, bo Cię zjem i nawet tego nie zauważę
Podchodziłam do niej "z pewną taką nieśmiałością", bo bliznę po jej łapaniu w styczniu mam na łapie do dziś

Złapana na ręce początkowo się wyrywa, później trzęsie, a na koniec (jak nie ma gdzie zwiać) luzuje się całkowicie i poddaje tym strasznym miziankom
Jak do tej pory wiemy już, że kota lubi być głaskana, drapana u nasady ogona, a uszy to można powyrywać
Pozwoliła się wczoraj wytrzeć wilgotną gąbką i ręcznikiem do sucha (
Co ty mi robisz?! Dlaczego?!!!! No dobra, jeszcze tu mnie tym ręcznikiem pomasuj... 
), przemyłyśmy ślepia, wyczyściłyśmy uszy, a zębów to żadnej z moich tak dokładnie obejrzeć nie jestem w stanie
Niestety w pysku bardzo nieciekawie się dzieje

Dziąsła są aż purpurowe i mocno spuchnięte, kamień ma nawet na kłach - mam nadzieję, że stan dziąseł wynika tylko z tego kamienia. Wybieramy się do weta, jak tylko dam radę - najdalej w sobotę, ale pewnie uda mi się szybciej.
Fatum jakieś z tymi zębiskami chyba...

Nic to, damy radę
Podsumowując - będą z niej koty

I to domowe i miziaste
Jestem ogromnie zaskoczona, jak bardzo charaktery matki i córki są podobne - Mysz złapana na ręce zachowywała się dokładnie identycznie i tak samo świetnie straszyła

Ale żadnych prób drapania, gryzienia, żadnego Houdiniego wśród przodków

Obie koty w pełni obsługowe, jeśli chodzi o zabiegi higieniczno-weterynaryjne. Tzn. Mamyszy jeszcze piguł nie podawałam żadnych (i oby nie było takiej potrzeby), ale z doświadczenia przy wczorajszym myciu wnioskuję, że nie będzie z tym problemów w razie czego

*) Kwarantanna Mamyszy może się skończyć również z chwilą nauczenia się przez nią otwierania drzwi - jest na najlepszej drodze do tego, a to wybitnie mądry kot i przypuszczam, że sobie poradzi

Choć wolałabym, żeby jednak połazienkowała jeszcze chwilę

I jeszcze, żeby było śmieszniej
W sobotę wpadła na piwo niejaka Szelmiasta Ciocia

Zajrzała do lazienki:
-
No nie mów mi, że masz nowego kota!!!
.........................
..............................................a w zasadzie, to czemu ja się dziwię?
Po czym wychodząc po północy się cofnęła zza drzwi (myślałam, że czegoś zapomniała):
Chyba Laki siedzi na korytarzu....
Faktycznie, na korytarzu ewidentnie siedział Laki, duży, czarny, wychodzący zabijaka sąsiadki, kastrat, który pogonił wszystkie podwórkowe dzikuny ze swojego terenu

Po północy to już nie wypada (na rauszu) dzwonić do sąsiadki, więc otworzyłam szerzej drzwi, a Laki się zameldował, jak u siebie

Nie wiem, czemu, ale rano, moje jakieś wściekłe były

Ale całe
