Tulec pojechał do domu
Chłopak zrobił na mnie superpozytywne wrażenie, według mnie kociarz z krwi i kości

Przyjechał z nowym wypasionym transporterem, kuweta i żwirek też już kupione, pod pozostałymi względami również w pełni uświadomiony
Tula niestety bardzo się bała, wlepiała we mnie te swoje przepiękne złote oczyska, tak smutno mi było ją oddawać... patrzeć w te jej ślepia i widzieć, że jej wydaje się, że ją zawiodłam

... oby jak najszybciej przekonała się, że dopiero teraz, w swoim własnym Domu, będzie jej o niebo lepiej niż tutaj z Draniami, szczególnie tym jednym

...
Dosłownie na kilka minut przed pojawieniem się gościa Lilek znowu natłukł Tulkę po głowie

Nie tylko zresztą natłukł, bo na koniec jeszcze na nią nasyczał - a ona przestraszyła się do tego stopnia, że podczas ucieczki
nadziała się mordką prosto na haczyk od drzwiczek stojącej przy kaloryferze klatki

Moja biedna maleńka słodka
de luxe z rozkrwawionym pyszczkiem

... Oby jak najszybciej doszła do siebie
Tak bardzo bym chciała żeby było jej dobrze
Dzisiaj minęło dokładnie 6 lat od dnia, kiedy nieopatrznie przyniosłam sobie do domu pierworodne Dziecko Rosemary. Bo to był właśnie 2 listopada, Zaduszki, pamiętam tamto popołudnie doskonale
Wtargnął w moje spokojne życie z rześkim kocięcym piskiem, rozejrzał się bacznie, pomruczał, poszalał, pojadł... i niemal natychmiast rozpoczął realizację swojej wielkiej życiowej misji, z jaką ojcowie Diabli przysłali go na ten padół: a imię tej misji WSZELAKA DESTRUKCJA
Czytelnicy naszego wątku zapewne doskonale wiedzą, że Licho po dziś dzień nie ustaje w swoich trudach

Strach pomyśleć, że przyjdzie nam spędzić z tym pasiastym czortem kolejne kilkanaście upojnych
(i zaszczanych
) lat
Kopiuję
Legendę o przybyciu Liliana z pierwszej części "Drani":
Narodził się gdzieś w piekielnych czeluściach jesienią 2004. Kilka tygodni potem wyrodni diabli przybyli na ziemię i wyrzucili swoją latorośl w krzaki w okolicach warszawskich Łazienek Maleńki Lisio od dziecka był spryciarzem: niepewny swego losu, postanowił pruć mordę najgłośniej jak potrafił, aby tylko ktoś go w tych krzakach zobaczył, ulitował się i zabrał... Co uczyniły pewna mała, dobra dziewczynka i jej Babcia. Po czym wsiadły do autobusu linii 195, kierunek Ursynów... Do dziś nie mogę sobie darować, że nie trafiłam tamtego dnia (w drodze do domu) na przystanek autobusowy o kwadrans wcześniej albo później - wtedy nie wsiadłabym do TEGO nieszczęsnego autobusu, do którego Na Rozdrożu dosiadła się Dziewczynka, Babcia i Lich ...Swoją drogą, jestem baaardzo ciekawa, ile łącznie razy przez te 6 lat Licho nalało poza kuwetą

I jaka jest łączna kwota, na jaką opiewają wszystkie poczynione przez niego zniszczenia

Powiem Wam jedno: trzeba być zwykłym wielbłądem, żeby trzymać COŚ TAKIEGO w domu od tylu lat
