Dziś znowu cały plecak z Rossmana przytargałam, puszki, paszteciki, saszetki oczywiście firmy Winston, dzwoniłam do pani od Mruczeńki, wypuściła ją, ale kicia już się nie umie odnaleźć na podwórku, piszczała w niebogłosy i siedziała pod samochodem,więc pani ją zabrała do domu, i teraz karmiłam bezdomniaczki i dzwoniłam na domofon, pani mówiła, że pies zamknięty w pokoju, a kicia spaceruje po całym domku, ogólnie pani szuka jej domku na całego, trochę opieprz się przydał, bo od razu inaczej się rozmawia... Kotki pod jej klatką będę dokarmiać, bo nie ma kto, ta ś.P. też tam chodziła się stołować...

Mruczeńki kumpel szczególnie głodny chodzi, bo on zawsze dostawał dwa razy dziennie, więc zostawię trochę jedzonka dla babci i ona zawsze rano tam zaniesie...W pracy zapomniałam zrobić zdjęcia dla domku wygląda to genialnie, i jest sposobem na ukrycie domków przed wścibskimi ludźmi, można nawet w żywopłocie ukryć....rano zrobię fotki, bo będę wymieniać sianko na suche i świeże w dużej budce w śmietniku....Kruszynka dziś była tylko na wyciągnięcie ręki ode mnie patrzyła i pomiaukiwała, ale jak chciałam pogłaskać to czmychnęła...2 puszki zniknęły jak widma, muszę też chrupki zostawiać, bo bezdomniaków tam przychodzi sporo, muszę jeszcze jedną budkę pod inny wielki świerk położyć....no i na osiedlu, trzeba odnaleźć tego pana co sam dokarmia, i skarżył się, że jedyne schronienie to pod autami na parkingu...tam są gęste żywopłoty można ukryć domki wieczorem....
Justylopez dzięki za pieniążki z bazarku....już wydane...

chcę też zamówić wielki wór chrupek przez internet, bo taniej wychodzi, a poza tym jak teraz mrozek chwyta to lepiej chrupki kłaść na noc...