Wariatkowo 5. Tacia s. 96 :) Szelma, Deli i Mamysza też :)

Jak się mają wariantuńcie moje?

wariatuncie wariuja jak na wariatunciow przystalo

Gdzie naczelna Wariatka? :roll:

Bez netu. Będzie jutro, miejmy nadzieję.

Doberek kochane!

naczelnej wariatce net zwariowal do tego stopnia ze zdechl :ryk:

hm, a u nas sasiad smoli cholewki, zeby podlaczyc sie do naszego stalego łącza - ja nie chce - zeby mi sie pozniej wlokło

Cześć Wam

Netu nie ma - za bardzo podoba mi się pusta rubryka pt. "net" w moim domowym budżecie :mrgreen:

Wręcz się napawam :lol:

Spektakl pt. "Mam myszę"
Obrazek

Czarne Dziury są ciężkie w obserwacji i jeszcze cięższe w fotografowaniu - każdy astronom Wam to powie :twisted:

Iiiii.... tadam :lol:

Spektakl pt. "Mamysza" :ryk:

Mamysza (czyli mama Myszy :mrgreen:

) vel Bura, vel Inka przyjechała do mnie z Radomska na tymczas :wink:

I na razie spadam, bo roboty mam pełne łapki - może przed wyjściem z roboty jeszcze uda mi się zajrzeć :roll:

Strasznie smutny pychol... ale ciekawa swiata więc powinno być już tylko lepiej w "normalnym domu".. :mrgreen:

nawet jesli tymczasowym :ok:

No smutna jest bardzo... sporo przeszła w tym roku, a to przecież był kot wolnożyjący.
I tak nie jest bardzo dzika, Andżelika odwaliła kawał dobrej roboty z oswajaniem jej.
Jest jak Mysz - straszy i prycha, i udaje tygrysa, ale można ją wziąć na ręce i najwyraźniej podoba jej się drapanie za uszami :wink:

Niestety nie jest też różowo - przekopiuję z wątku Inkowego viewtopic.php?f=13&t=106298&p=6606134#p6606134

Na razie ciężko mi o niej cokolwiek powiedzieć, poza tym, że bestia jest wyjątkowo bystra (tego się można było spodziewać, znając córę) i mi się zabunkrowała w łazience w miejscu, skąd jej nie jestem w stanie wyciągnąć Żaden inny z 5 kotów trzymanych w łazience nigdy nie wpadł na to, żeby sobie otworzyć rewizję w wannie Nie mam pojęcia, jak to zrobiła, bo ja miałam problem, żeby zdjąć maskownicę A ona się z tym uporała w moment przedwczoraj po kolacji Je i pije, jak jej tam wstawię żarcie, pozwala się nawet pogłaskać i podrapać za uchem i ogólnie siedzi tam z miną całkiem zadowoloną, bo nijak jej nie mogę stamtąd wyciągnąć.
Martwi mnie tylko, że najwyraźniej nie wychodzi do kuwety No chyba, że robi gdzieś w zakamarku pod wanną i tylko kwestia czasu, aż to poczuję

Mam nadzieję, że jej się w końcu znudzi i wyjdzie, bo rozbieranie obudowy wanny mi się nie uśmiecha
Wspomniałam już, że w związku z tym się uświniła jak nieboskie stworzenie?

Przy przekładaniu do mojego transportera w samochodzie też nawiała i się zbunkrowała w miejscu absolutnie niemożliwym - na kolumnie kierownicy pod plastikiem konsoli :strach: