Szarotka już po wizycie kontrolnej, na razie będzie dalej brała leki, za parę dni kolejna kontrola. W zasadzie trudno powiedzieć co dalej, polipy są umieszczone na samym dnie uszu, więc o ile polipy będą rosły "na zewnątrz" to być może będzie można je przycinać, ale nie wchodzi w grę operacja typu usunięcie kanału słuchowego, żeby zlikwidować cały problem, bo po prostu są w najgorszym z możliwych miejsc. Na razie staramy się więc trochę obsuszyć te polipy lekami, ale nie wiadomo czy będą efekty. Szarotka wymaga stałych obserwacji pod kątem ewentualnych zaburzeń neurologicznych, bo to w tej chwili najbardziej niepokojący objaw. Co prawda nie zmieniłoby to prawdopodobnie sytuacji, ale być może można było te polipy wykryć już wcześniej - Szarotka odkąd do mnie trafiła fatalnie skakała, owszem ostatecznie włazi tam gdzie chce, ale przy okazji zrzuca masę rzeczy i jest mocno niezdarna - ale składałam to na początku na karb długiego siedzenia w klatce, a potem założyłam, że po prostu ten typ tak ma

A teraz okazuje się, że to prawdopodobnie zaburzenia wywołane narastaniem polipów

No i tak naprawdę dalej to już będzie loteria - są koty, które żyją z polipami długo i szczęśliwie i nic w zasadzie się nie dzieje - okresowo tylko pojawiają się zapalenia uszu, które leczy się objawowo i oby to był właśnie ten przypadek!
Problem to okazja w przebraniu.