Przeczytalam caly watek tego slodkiego kociego nieszczescia i jest mi bardzo, bardzo smutno. Biedne kocie dzieciatko

Prosze, nie zrozumcie mnie zle, ale czy nie rozsadne byloby zmienic lekarza? Lekarze, to w koncu tez tylko ludzie i ludzkim jest mylic sie. Sledzialam juz tu na forum podobny watek, ktory niestety nie zakonczyl sie happy endem. To jest bardzo powazne schorzenie i to, ze wet mowi, ze moze przejdzie a moze tez nie, nie swiadczy o nim zbyt dobrze. Amputacja ogonka, to rowniez bardzo ryzykowna sprawa, jesli dojdzie do uszkodzenie nerwu odpowiedzialnego za zwieracze odbytu. Jest nas odwiedzajacych watek sporo - moznaby wspolnymi silami sfinansowac specjalistyczne leczenie Amelki.
Wiecej do powiedzenia w tej sprawie mialaby napewno Agn z Torunia, ktora ma wielkie doswiadczenie z podobnymi przypadkami i zna rowniez lekarzy o wielkim doswiadczeniu.
Niestety choc tak bardzo chcialabym przytulic Amelke i otoczyc opieka chociaby na te 2 tygodnie - nie mam mozliwosci.Jedynie moge dorzucic sie do kosztow dalszego jej leczenia - bo takie bardzo jest jej potrzebne. Dlatego prosze skonttaktujcie sie z Agn - ona napewno wskaze wlasciwa droge postepowania.
Mocno trzymam kciuki za kochana Amelke i zycze jej powrotu do zdrowia i kochajacego, najlepszego na Ziemi DS
Prosze zajrzyjcie na ten watek:
viewtopic.php?f=1&t=105877&start=0