No i zdaje mi się mam nowy problem.
Nie podoba mi sie kocica. Jest dziwna.
Na razie obserwujemy, ale wizyta u weta chyba nie nas nie minie.
Kiedy ostatnio opisywałam jej zachowanie po mim powrocie ze szpitala, kładłam je na karb nowej dla niej sytuacji, ale teraz już nie jestem pewna.
Wtedy nie zaniepokoiłam się tak bardzo, bo kocica poza wszystkim miala bardzo dobry apetyt. Potem wszystko wróciło do normy, wiec stwierdziłam, że to tylko fochy rozpieszczonego futra.
Wczoraj rano zauważyłam, ze podejrzanie dużo żarcia zostalo w miseczce z wieczora, ale przypomnialam sobie, że Kasia karmiąc koty śmiała się, że Hipcia podjada Kociołowi. Zwykle walczymy z sytuacja odwrotną zważywszy, że Kociol jest jeszcze połowicznie na diecie "urinary" , natomiast kocica odnosi się z wielką pogardą do jego miski zagrzebując ją kafelkami.
Przygolowałam kotom śniadanko i kocica z dużym apetytem dosyc sporo zjadła. Po posiłku odkładam jej miseczkę na lodówkę, żeby nie tuczyć Kocioła. Hipeczka bardzo dobrze wie, że tam jest miska i kilkakrotnie w ciągu dnia upomina się u kogos z domowników o podanie żarełka. Wczoraj byłam dosyć zajęta i nie zwrócilam uwagi, że tym razem cały dzień przespała nie upominajac sie o jedzenie. Dopiero Kasia wieczorem zauważyła, że miseczka jest znowu pełna a kocica nie wykazuje żadnego zainteresowania jedzeniem. Nie chciała ani "starego" jedzenia ani nowego, jedynie skusił ją jej ulubiony przysmak
koci patyczek.
Potem nasyczała na przytulającą ja Kasię i połozyła się obok mnie. Noc mialam paskudną, bo dręczyły mnie koszmary na jej temat. Rano Hipcię znalazłam w łazience na podgrzewanej podłodze. Za chwilę przyszła do mnie do kuchni, ale jeśc nie chciała usiłowała wskoczyć na wysoki barowy stołek, udało jej sie dopiero za drugim razem. Jak przeskoczyła z niego na blat to spadła. Patrzyła na mnie załzawionymi ślepkami w których widac trzecią powiekę. Tzn bardziej niż zwykle, bo to pozostałość po kk, który przeszła w
kocięstwie .
Potem jednak bez problemu wskoczyła na sam szczyt wysokiej komody i przyjęła miejsce strategiczne na jednym z pudełek, gdzie zwinęła się w kłębek i dalej śpi.
Nie wiem czy mam już panikować czy jeszcze nie.
Zreszta panika w tej chwili nic mi nie da, bo sama kota nie zadźwigam do weta. Dzieci bedą dyspozycyjne dopiero po południu. Dodatkowy problem, że muszę sie zdecydowac na nowego bo mój od lat ulubiony nie pracuje juz w Bytomiu a najbliższą lecznicę, której szefował zlikwidowano z początkiem października.
Do tego trudno powiedzieć co dolega
zwierzu, bo jak widać objawy są niewiele mówiące ...chyba
