Jest to mój pierwszy post na tym forum więc Witam serdecznie,
Dnia 21.10.2010 (czwartek) stałem się wraz z żoną szczęśliwym opiekunem dla kotka ze schroniska FAUNA. Maleństwo miało około 8 tygodni w dniu adopcji. Jest to mój pierwszy kotek, bardzo się w nim, że tak powiem "zaangażowałem"

. Pani ze schroniska zasugerowała nam, byśmy poobserwowali go dwa dni czy wszystko z nim w porządku i potem udali do weta na kontrolę i odrobaczenie. Tak też uczyniliśmy, w sobotę udaliśmy się do weta do kochłowic (dwie bardzo miłe Panie), Kotek dostał pastę na odrobaczenie i spryskany na pchełki. Z dnia na dzień posnął w siłę i buszował po domu. Minął weekend, poniedziałek, wtorek, w środę zaniepokoiło nas, że wymiotuje białą pianą i ma biegunkę. Zacząłem czytać o chorobach kocich i objawach...
W czwartek udaliśmy się do weta, dostał zastrzyki z antybiotykami, wrócił do domu osowiały. Kotek nie jadł i nie pił od środy, schudnął z 0,55kg do 0,45 kg w ciągu 3 dni. Jedynie my, wymuszaliśmy jedzenie i picie, podawaliśmy wodę w strzykawce doustnie, oraz jakąś brązową pastę odżywczą.
W piątek (wczoraj) pojechaliśmy znów do weta, po badaniach i moich przypuszczeniach, test wykazał, że zachorował na
PANLEUKOPENIĘ. Dostał od razu kroplówki, pod narkozą, antybiotyki, leki osłonowe, przeciwwymiotne, przeciwkrwotoczne. Dziś też pojechał o 9 rano na kroplówki. Pani u weta powiedziała, że nie produkuje się już surowicy dla kotów i pozostaje tylko wzmacnianie organizmu. Byliśmy załamani. Ale kiedy Kneflik dostawał kroplówki u weterynarza, my byliśmy chwilkę w domu to usiedliśmy do komputera, obdzwoniliśmy wszystkich wetów na rudzie śląskiej i Pani na Bielszowicach miała surowicę dla psów. Pojechaliśmy od razu, kupiliśmy fiolkę i dawaj do Kochłowic do Klefelka. Dostał od razu. Teraz siedzimy przy nim i czekamy. Wstrząsu chyba nie miał. Pierwsze 24 godziny są decydujące. Mam nadzieje, że przeżyje.
W SKRÓCIE:
Biorąc kota z FAUNY, od razu jedźcie z nim do weta i zróbcie test na Panleukopenie. Jeśli ma, od razu surowica i kroplówki. Inaczej będzie ciężko...