Wwa Ursus. Mamie Jeżynek jednak ma się na życie :)

ja sie ciagle nie moge nadziwic skad taka ilosc domowych kotow na wolnosci, ktore na dodatek sobie nie radza

wydaje mi sie ze to skutki nieudanych adopcji
bo z 10 lat temu to byla w wiekszosci dzicz i nie bylo problemu

Maryla pisze:ja sie ciagle nie moge nadziwic skad taka ilosc domowych kotow na wolnosci, ktore na dodatek sobie nie radza
wydaje mi sie ze to skutki nieudanych adopcji
bo z 10 lat temu to byla w wiekszosci dzicz i nie bylo problemu

Mi się wydaje, że to jest raczej wynik działalności rozmnażaczy, którzy "nie będą sterylizować kotki, bo kociaki zawsze znajdują dobre domy" oraz takich, którzy kociaki sprzedają. Takich ludzi nie interesuje, gdzie kot trafi i jakie będą jego losy.
Nie przesadzajmy z tą skalą naszych adopcji. U mnie w pracy mnóstwo osób ma koty i tylko jedna osoba ma kota z adopcji (za moją sprawą zresztą).

Poza tym 10 lat temu internet nie był takim ważnym medium. Dostępność do informacji była znacznie mniejsza. Po porostu o wielu kotach się nie wiedziało.

A Mama Jeżynek jest już ponad miesiąc w Koterii. Jak ją przywiozłam była dzika- dzika. Pochorowała się strasznie - zapalenie płuc. Oswoiła się po prostu przez ten miesiąc w Koterii i żal jej teraz wypuścić, bo po tej chorobie może nie przeżyć zimy. I to oswoiła się pomimo niezbyt przyjemnych zabiegów związanych z leczeniem.
Gdyby była dzika-dzika, no to trudno.

Nie chcę zapeszać, dlatego bardzo małymi literami napiszę, ze czarna kotka z Koterii chyba będzie miała dom

I jeszcze cmokasek :wink:

:

I aniołecek, bo co se (i Tobie) będę żałować, wiem przecież, jak bardzo je lubisz :mrgreen:

:

Mogę już bardzo dużymi literami napisać, że mama Jeżynek jest w domku. Po opieką kochającej Pani i lekarza.
Jednak potrzeba jej bardzo dużo kciuków, ponieważ nadal jest wyczerpana chorobą. Ma anemię i nie wiadomo co jeszcze (FIV i FeLV raczej nie, bo testy robione w Koterii były ujemne).
Koteczka jest kochana i bardzo wdzięczna za domek.

A ja jestem bardzo wdzięczna tej Pani, że zlitowała się nad mamą Jeżynek, bo naprawdę nie miałam co z nią zrobić

Gdyby kazano mi ją zabrać z Koterii, to pewnie wzięłabym ją do klatki na górze na kolejne nie wiadomo jak długo.

A ja mam kolejne złamanie związne z kotami

Pewnie zaraz się tutaj zjawi mirka_t albo jakiś inna..., żeby wykorzystać to piszę przeciwko mnie, ale tak jak już napisałam w moim wątku, mam to tam gdzie plecy tracą swoją szlachteność.
Mianowicie mamę Jeżynek łapałam jako zupełnie zdrowego kota. Co się stało, że tak się pochorowała? Łapałam ją na kociaki, które miały wtedy około 6 tygodni. Przypuszczam, że do choroby mocno przyłożył się stres związany z tym, że zabrałam jej dzieci.
Tak wiem pocieszycie mnie, że dobrze zrobiłam, bo kociaki mają domy, a tam gdzie przebywały Pani A. właśnie się wyprowadziła. Koty dokarmia sąsiadka (ale nie tak regularnie jak Pani A.). Na szczęście zostały tylko trzy. Gdyby została mama Jeżynek i jej dzieci byłoby razem 10 kotów. O ile wszystkie Jeżynki by przeżyły, bo ta malutka która jest teraz u Paluszek chyba by już nie żyła.
Ale ciągle zadaję sobie pytanie, czy mamy prawo tak postępować? Gdybym nie ruszyła jej i dzieci, to pewnie byłaby zdrowa.
I nie piszcie mi, że nie przyżywacie takich rozterek.
Wiem nie napiszecie. Bo jesteście normlane w przeciwnieństwie do niektórych na tym forum :roll:

Tytuł nadal aktualny. Ta kotka z Niedźwiadka jest do wzięcia. Miała nacięte ucho, więc przypuszczam, że jest wykastrowana.
EDIT: Kotka jest biało-bura.

Podrzucę kicię :!:

ta kicia to ta ze spaceru?

monika794 pisze:ta kicia to ta ze spaceru?

Tak, nie wiem czy jest tam jeszcze, ale mogę to sprawdzić.

może jakieś zdjęcia jej porobić?

monika794 pisze:może jakieś zdjęcia jej porobić?

Jeśli mam tam drugi raz jechać to tylko po, żeby ją zabrać. Zwykły biało-bury kot. Sporo burego, wiec ma takie ładne oczy z "makijażem". Nie taka jak Różyczka.

Skoro ładniejsza, to czemu sobie nie wymienisz :mrgreen:

?

Hop, kto może pomóc :roll:

?

gienia, przeciez Ty wiesz ze nie jestesmy w stanie przewidziec czy pomozemy czy zaszkodzimy kotom ktore łapiemy
ale zwyczajnie nie mozemy zostawiac ich tak zeby regulowala to selekcja naturalna

kciuki dla mamy jezynek :ok:

a moze ona czeka na swoje imie? :wink:

Problem jest

Mama Jeżynek załatwia się wszędzie, tylko nie kuwety

genowefa pisze:Problem jest Mama Jeżynek załatwia się wszędzie, tylko nie kuwety

Kuweta z gazetami! Latarenka najpierw załatwiła się od zlewu, dopiero jak w kuwecie znalazły się tylko gazety, bez żwirku, zaczęła jej używać.

Wwa Ursus. Mamie Jeżynek jednak ma się na życie :)

Kto przegląda forum