Dzięki za kciuki
To jeżostory ciąg dalszy ...
W czerwcu 2010 odebrałam telefon - czy chcę jeża ... bo znów trzy jeże zostały odebrane...historia podobna do historii Jeżynki, tylko w innym mieście. No i z tą różnicą, że wszystkie jeże były w znakomitej kondycji fizycznej

Tylko im się całkiem przestawił zegar biologiczny. Spały w nocy, urzędowały w dzień. Przebywały już w jeżowym DT, który budził je w nocy

i próbował zegar nastawić. Ale pojawiły się problemy... Niestety jeże wdawały się w bójki. Sama się zastanawiałam jak takie bójki wyglądają ... czy może zwijają się w kulki i zderzają

Ale nie. Po prostu chwytają się za pyszczki i szarpią jak wszystkie inne drapieżniki.
Jeż został odebrany i zainstalowany w ogródku. Od razu chciał się wydostać :

Był jeżem trudnym. Nie chciał zbudować domku ... ale OK - lato było gorące. Uwalał się pod krzakiem w barwinku ... albo chował się gamoń za kartonem w drewutni i myślał, że go nie widać :

Nie chciał konsumować dziczyzny... myszy - fuj, ale padlina... dżdżownice - ostatecznie jedną można spróbować

kocie jedzenie, w kociej miseczce - przysmak, nad przysmaki

I tylko gąsiennice spotkały się z akceptacją
W sumie nie wiadomo było co z nim zrobić. Biegał w kółko w jednym kącie ogrodu

Zdecydowaliśmy się zaryzykować i wypuścić go w lesie. Jeśli będzie się pojawiał i zjadał to co mu wyłożymy - podejmiemy decyzję co dalej ... Pierwszego dnia jedzenie zniknęło ... drugiego już nie ... Pan Jeż wrócił do domu i żyje sobie w
stumilowym lesie ... czasami tam zaglądamy. Przed zimą zabierzemy plastikowe pudełko, w którym się pluskał i z którego pił wodę ... Stało się już tylko niepotrzebnym śmieciem

Kałuże są
