Rudy Karmelek - w cudownym DS u Annaa :)))

Karmelek napływowym łodzianinem :ryk:

nie myślałam o nim w ten sposób :ryk:

A problem z gąbkami przerabiam po kolei z każdym kotem.
Yuki jak była mała zabierała , Oskar kiedyś ukradł i rozszarpał po całym mieszkaniu gąbczastą ściereczkę ,a gąbki to już norma.
Teraz Karmel nadrabia zaległości z dzieciństwa i przechodzi okres fascynacji wodą , gąbkami i ścierkami :evil:

Widocznie gąbki mają w sobie to coś czemu koty nie mogą się oprzeć :lol:

a jak jeszcze są mokre :roll:

na gąbce można nieźle się powyżywać

kiche_wilczyca pisze:na gąbce można nieźle się powyżywać

oj tak i zapchać nawet :evil:

kiedyś w domu był króliczek który schrupał pół takiej ścierki

na szczęście nic mu się nie stało

Krzykaczowi kiedyś daliśmy nieużywaną gąbkę do maltretowania. Ale jak tylko zaistniało ryzyko, że któreś ją podjada (chyba Tazzy), to natychmiast została odebrana, ku prawdziwej krzykaczowej rozpaczy

Annaa pisze:Karmelek napływowym łodzianinem nie myślałam o nim w ten sposób
A problem z gąbkami przerabiam po kolei z każdym kotem.
Yuki jak była mała zabierała , Oskar kiedyś ukradł i rozszarpał po całym mieszkaniu gąbczastą ściereczkę ,a gąbki to już norma.
Teraz Karmel nadrabia zaległości z dzieciństwa i przechodzi okres fascynacji wodą , gąbkami i ścierkami
Widocznie gąbki mają w sobie to coś czemu koty nie mogą się oprzeć
a jak jeszcze są mokre

A nie

To do Łodzi można się dostać inaczej jak wodą

Marto jak sama dasz to możesz upilnować ,a jak sami sobie wezmą :strach:

Dzisiaj w nocy chłopcy znaleźli sobie kolejną zabawkę .
Rano moja córka znalazła zmaltretowanego ,czarnego od duszenia i gryzienia banana

Nie wiem czy chcieli go zjeść czy bawili się :ryk:

U nas po kilku miesiącach (min2 :!:

) koci trójkąt bermudzki wypluł kiwi. Fuj

Widać wyraźnie, że kocurki u Annaa są głodzone, z awitaminozą :wink:

Pewnie jeszcze osłabione i ciągle śpią :lol:

sunshine pisze:U nas po kilku miesiącach (min2 ) koci trójkąt bermudzki wypluł kiwi. Fuj
Widać wyraźnie, że kocurki u Annaa są głodzone, z awitaminozą Pewnie jeszcze osłabione i ciągle śpią

Przed chwilą zajrzałam na pierwszą stronę tego wątku i obejrzałam zdjęcia Karmelka.
Aż serce mi się ścisnęło jaki on był wtedy smutny i taki niczyj

Wiem że gdyby nie ja to na pewno ktoś inny dałby mu dom
ale jestem bardzo szczęśliwa że akurat wtedy zajrzałam na forum i zobaczyłam go

Cieszę się patrząc jak rośnie ,bawi się i śpiąc ufnie rozkłada .
Jak pierwszy biegnie do miseczki z jedzeniem i z zadartą główką czeka aż dostanie

Nie wyobrażam sobie że mogło by go nie być .
A kiedyś nie myślałam że mogę mieć 3 koty.
Tak mi się jakoś zebrało :roll:

kiche_wilczyca pisze:Ma niby dom, a śpi pod naszymi drzwiami…
Ma niby swoich Dużych, a odprowadza nas spod drzwi naszego mieszkania do drzwi klatki…
Ma niby co jeść, ale chętnie stołuje się u nas…

[/quote]

Mały, smutny koteczek na klatce schodowej ... :cry:

Na szczęście, to już historia

taaaak, miał dom, ale w zasadzie go nie miał...... Teraz mu już niczego nie brakuje, nie musi się martwić o jedzenie, o kąt do spania, o zdrowie. Nie powiększa populacji kotów niczyich, bo tak by to się pewnie skończyło. Jest bezpieczny. A tamci ludzie póki co kota nie mają tylko dwa psiaki, z którymi osobiście wychodzą na spacer (wcześniej puszczali je luzem)

I nie zapomnę tego okrzyku Ani "Jaki on jest chudziutki!!!"

My gąbki skrupulatnie chowamy :lol:

U nas Mamba z zapałem "mordował" gąbki :ryk:

mama była wściekła, bo kiedy tylko zapomniała schować gąbkę do szafki, to rano miała ją na podłodze w strzępach :ryk:

a Mamba nadal "zjada" gąbki :mrgreen:

tylko w swoim ds :mrgreen:

Wczoraj Karmelek spróbował jak smakuje mydło

Jak zwykle asystował mi w kuchni i może stwierdził że to jakaś nowa gąbka
i nim zdążyłam zareagować porwał mydło w zęby i zwiał :ryk:

Łatwo domyślić się co było potem :roll:

Chyba przez pół godziny usiłował domyć się i pozbyć nieprzyjemnego smaku
a minę miał baardzo zaskoczoną :spin2:

Myślę że ta niespodzianka oduczy go przynajmniej na jakiś czas złodziejstwa :lol:

U nas kiedyś mój kundelek sprawdzał wszystko, co brałam do ręki. Obwąchiwał, czasem polizał. To był mój ukochany psiak, a ja byłam jego ukochana pani. No i kiedyś miałam w ręku sporą bryłkę soli z Wieliczki. Filip powąchał, nie wyczuł zapachu, więc polizał. Jakiż był zdegustowany :!: