No fakt. Ja juz tez nie wiem, co mam o tym wszystkim myslec. Lesio ma dalej 40 ale temperatury dostał od momentu kiedy dostał interferon. wiec moze to po tym? jedyny plus jest taki, ze sie rusza, czasem ogonek podnosi i JE
jak wrocilismy zjadł rybke- dorsza duszonego, evangersa z bazantem, 10 chrupek i hills kitten troche. Nawet jakby zjadł tych pasztetow tylko łyzke, to i tak duzo. Chociaz bazanta zjadł dzisiaj naprawde sporo

no i dokarmialismy sie ze strzykawki. A jak rybe porwał z talerzyka to z nią uciekał

jak ja bym chciała, zeby teraz było juz tylko lepiej...
Lesio nie lubi jezdzic w kontenerku, wiec zeby go nie stresowac, to czesto go biore na kolana i na kocyki i tak ze mna kieruje

dzis bylo przegiecie, bo 1. jechalismy ze złozonym lusterkiem prawym (zapomniałam rozłozyc

) z Lesiem na ramieniu i z jego ogonem miedzy oczami

masakra...
Trwaja poszukiwania wsrod personelu kliniki, badz wsrod technikow weterynarii kogos do opieki nad Lesiem, zeby go nie meczyc. Tylko nie wiem, czy lepiej je zostawic w domu razem z Lena, tzn w mieszkaniu i niech ta osoba przychodzi, czy lepiej niech Lesio bedzie u niej a Lenka pojedzie ze mna. Bo boje sie ze samotny w nowym miejscu pochoruje sie jeszcze bardziej...
lekarz zapytał mnie dzisiaj (ten ktory nas w piątek przyjmował) czy pani dr mi mowila, ze rokowania są słabe. Ja mowie, ze wiem. Chcialabym zeby sprawdziło sie moje powiedzenie "trudne rzeczy załatwiam od reki, na cuda potrzebuje tylko troche wiecej czasu" ... Ale tutaj potrzeba prawdziwego cudu...