Kochane, już piszę, budząc się jednocześnie (oczywiście w pracy

)
Wieczorem Bąbelek był potwornie zbolały, tkwił w pozycji "na kaczuszkę"

. Utrzymywał się lekki wyciek krwi z noska, ale uspokojono mnie, że to ma prawo się dziać.
O 4.00 biedulek się ożywił, tulił się do mnie i cały czas udeptywał, czego nigdy wcześniej nie robił. Mruczał jak oszalały
I tak leżeliśmy wtuleni w siebie...
Rano zjadł śniadanko i grzecznie łyknął antybiotyk oraz środek przeciwbólowy. Wybrał się też do kuwety, ale ze względu na kołnierz nie radził sobie z trafieniem do krytej, skorzystał więc z odkrytej. Niestety kołnierz bardzo mu przeszkadza, malec nie ma w nim orientacji i bardzo niezdarnie się porusza. Kręci bezradne bączki, haczy o wszystko, no ale jakoś sobie radzi.
Bąbelek jest oczywiście izolowany w sypialni, żeby żaden footrzak przez przypadek nie naruszył mu ranki.
Teraz muszę malca obserwować, jeśli nic niepokojącego nie będzie się działo to na kontrolę jedziemy dopiero jutro. Wtedy też porozmawiam z lekarzem, który operował.
Najważniejsze, że Bąbeliusz dobrze zniósł zabieg, wybudził się bez problemu z narkozy i teraz już będzie dochodził do siebie!!! To właśnie była wczorajsza obietnica mojego malca, której dotrzymał
A jaka była moja obietnica ?:wink: Chyba wszystkie się domyśliłyście, więc niespodzianki nie będzie
Ponieważ Bąbelek jest kotkiem niewidomym, który od piątego tygodnia życia wychowywał się u mnie, mój dom jest dla niego światem, który doskonale zna, w którym radzi sobie jak kot widzący. Ponieważ chucham na niego od oseska czyli już kilka miesięcy, więc zrodziła się między nami wielka więź. Ponieważ przed nami jeszcze kawał drogi (dr Garncarz zadecyduje co z drugim oczkiem). Ponieważ kocham go obłędnie

Ponieważ z radością mu to obiecałam, Bąbelek zostaje u mnie na zawsze!!!
Nie mam serca fundować mu nauki świata od nowa. I sama nie mam siły na to rozstanie.
Oczywiście nie będzie kotkiem wychodzącym, do ogródka będzie wychodził wyłącznie na szelkach.
Fakt, że Bąbelek zostanie nic nie zmieni w moim tymczasowaniu. - nadal działamy

I teraz bardzo proszę kochane Cioteczki o kciuki za rekonwalescencję mojego Bąbelka
Dodam jeszcze, że wczoraj pisała do nas SMSy i dzwoniła okulistka ludzka, która bardzo przejmowała się wydarzeniami wczorajszego dnia i trzymała kciuki za bidulka. Nadal służy pomocą w każdej chwili!!!
Pani wet prowadząca Bąbisia od początku, zaineresowania nie wykazała. Oczywiście nie musiała...