Nowe armaturki dzikawe, ale postępy robią z godziny na godzinę ( ze względu na mojego domowego grzyba, bałaganiarstwo i względy logistyczne, muszą u mnie mieszkać do jutra w kontenerku ( na szczęście z tych większych). Jutro je odrobaczam i przekazuje do tdt ( o ile uda mi się odzyskać kontakt

), potem szczepienie i do Miuti. Miuti, jesteś tu? W końcu dostaniesz ode mnie jakieś koty

.
Mam za to kandydata na Modrzewiową- przyjechał dziś do Arki, chudy, przerażony kot na obserwacje, bo w jakiejś restauracji podrapał dziecko. Nie znam procedur, ale albo go uśpią, albo odwiozą do schroniska, no, chyba że Modrzewiowa. Mam tylko nadzieję, że faktycznie jest dziki

że jest dziki, żeby był dziki
