Agn pisze:Beliowen pisze:Edit: najgorsze chyba jest zaniechanie, zarówno w sytuacji, gdy można pomóc, jak i w tej, kiedy pomóc nie można.
Beliowen, kwestia zaniechania jest również mocno dyskusyjna. Robić coś, cokolwiek, tylko dlatego, żeby robić? Żeby uniknąć posądzenia o 'zaniechanie'?
Agn, ale możliwości działania były
można było zadzwonić do dowolnego weta, który mieszka w okolicy i nawet jak nie pracuje, nie sądzę, żeby odmówił oględzin kota po wypadku i
podjęcia decyzji, czy powinna zostać dokonana eutanazja - bo decyzja o tym, że kot kwalifikuje się do leczenia, też powinna być podjęta przez weta, prawda?
można było porozmawiać z wetem choćby przez telefon i uzyskać informacje, co robić
wreszcie, można było jednak podjąć próbę jazdy na nocny dyżur, bo
nie wiemy - i autorka wątku też nie wie, bo wetem nie jest i co najwyżej mogło jej się wydawać, że wie - czy przypadkiem nawet po 1,5 h drogi udzielona pomoc nie byłaby lepsza, niż konanie bez pomocy
a jeśli nie ma w okolicy wetów, to na bank są praktykujący lekarze - zawsze to przynajmniej osoby dysponujące wiedzą z pokrewnej dziedziny.
A jeśli decyzję podjęto taką, a nie inną, to nie rozumiem, po co szukać współczucia i zrozumienia
na forum publicznym?
Od wsparcia, jeśli ktoś nie umie sobie poradzić z konsekwencjami swojej decyzji, są psychoterapeuci.
Od rozgrzeszenia jest ksiądz bądź inny duchowny.
Forum może najwyżej skomentować - i tu się trzeba liczyć z tym, że komentarze mogą być różne, nie tylko takie, jakich się oczekuje.