Ode mnie tez masz pozwolenie na kopy, bo inaczej sobie nie bede przypominac, ze trzeba sie brac w garsc a nie ubolewac. Chyba, ze dolek jest bardzo gleboki, to Gibutek znowu z drabina przyleci
Wiesz mmk, zaczelam sie rzeczy pozbywac, jak mialam problemy finansowe. Chodzilam wtedy przez mieszkanie i szukalam czegos, co moge sprzedac, zeby chociaz miec na chleb do konca miesiaca. Zaczelo sie od moich ukochanych romansow, ktore w normalnej sytuacji nigdy bym nie oddala, bo ksiazka u mnie to jest swieta, czy romans czy rzeczowa. Jak przez wlasnie to przeszlam, przeszlo mi przez glowe, ze wiele rzeczy niby ukochanych nie potrzebuje i moge sprzedac. W ten sposob pozbylam sie bardzo duzo rzeczy. Z pieniedzy kupilam sobie jedzenie - i dla mnie i dla futer, i duzo innym kotom pomoglam. Z tego czasu, ktory nawet az tak dawno temu nie byl, pochodzi tez moj problem, ze chortuje jedzenie dla futer. Nie dla mnie, ale dla futer. Musze miec ta pewnosc, ze jak bedzie mi znowu tak zle szlo finansowo, ze moje futra nie beda na tym ubolewac. Dla mnie to jest wyobraznia horror. Jak sie tego juz nauczysz, to nie przywiazujesz sie wcale do rzeczy. Czekam na to, zeby moj braciszek sie wyprowadzil (mieszkanie super wczoraj ogladac bylismy), bo wtedy bym mu moja Sofa dala i tylko ta wielka poduche miala.